o znalazlam cos....
***
Czy Nefretete i Marilyn Monroe były do siebie podobne?
Ani trochę!
Jednak w czasach, w których żyły, uważano je za najpiękniejsze przedstawicielki swojej płci. Każda bowiem epoka, każdy wiek wynosi na piedestały inny ideał kobiecego piękna.
Nie ma brzydkich kobiet.
Są tylko takie,
które nie pasują do obecnie obowiązujących kanonów urody.
Chuda jak tyczka angielska modelka Kate Moss
tylko współcześnie i we wczesnym średniowieczu uchodziłaby za ładną. W pozostałych epokach panowie omijaliby ją szerokim łukiem i pewnie zostałaby starą panną.
Ludzie nigdy nie mieli jasno sprecyzowanych poglądów dotyczących kobiecej urody. Ideały piękna przemijają tak szybko jak moda na dziwaczny fason butów.
I równie niespodziewanie znów się pojawiają...
Ideał z brzuchem
Już w epoce paleolitu
nasi praprzodkowie mieli swoją boginię seksu.
Słynne paleolityczne Wenus,
czyli figurki lepione z gliny lub rzeźbione z kości, przedstawiają kobietę idealną. Dzisiaj pani o takich kształtach zostałaby skierowana prosto na operację odsysania tłuszczu albo zmniejszania żołądka. Obiekt westchnień łowcy mamutów był po prostu otyły: malutka główka, ogromne, obwisłe piersi, gigantyczny brzuch opadający fałdami na wzgórek łonowy i wielka pupa... W dodatku naukowcy są przekonani, że paleolityczni rzeźbiarze na modelki wybierali kobiety w połogu - krótko po porodzie, o zdeformowanych jeszcze ciążą kształtach. Taki był właśnie wtedy ideał piękna - kobieta miała być symbolem płodności, a tusza miała zagwarantować jej przetrwanie nawet w najtęższe zimy. Ten tłusty ideał urody przeminął wraz z końcem społeczeństwa łowców. Gdy ludzie zaczęli się osiedlać, uprawiać ziemię, szybko uniezależnili się od pogody i pór roku. Mogli już przecież gromadzić zapasy na czarną godzinę. Zaczęli się bogacić, opływać w dostatki. Nie potrzebowali nosić na swoim ciele "spiżarni" - czyli potężnych zapasów tłuszczu, rezerwy organizmu na czasy chłodu i głodu.
Piękność, która przybyła
W Egipcie, Grecji, Rzymie
powodzeniem zaczęły się więc cieszyć kobiety szczupłe.
Najsłynniejszą boginią seksapilu sprzed naszej ery jest
Nefretete,
żona faraona Echnatona (panował w drugiej połowie XIV wieku p.n.e.).
Jej imię można tłumaczyć jako "piękność, która przybyła".
Jej uroda była wręcz legendarna, choć dzisiaj niektóre jej szczegóły budziłyby zapewne zastrzeżenia, jak choćby pokaźny nos. Krasę królowej oddaje w całej okazałości jedna z najpiękniejszych egipskich rzeźb - popiersie wykonane z malowanego wapnia. Można je podziwiać w muzeum w Berlinie.
Grecki kanon piękna
Jest dużo prawdy w powiedzeniu "klasyczna uroda".
Bo to właśnie w antyku wypracowano wiele z obowiązujących do dziś parametrów piękna.
Przede wszystkim określono,
jakie powinny być proporcje ludzkiego ciała.
Oddał je idealnie w rzeźbie rannej Amazonki grecki artysta
Poliklet.
Te proporcje są aktualne nawet
dzisiaj.
Zgodnie z "matematyką piękna"
opracowaną przez Greków obie strony ciała powinny być idealnie symetryczne, a np. ramię powinno odpowiadać trzem długościom dłoni właściciela.
Takie proporcje mają wszystkie piękne damy z obrazów, począwszy od czasów antycznych aż do naszego wieku.
Zmieniało się w zasadzie tylko jedno
- ich tusza.
Od anorektyczki do grubaski
We wczesnym średniowieczu
po raz pierwszy w historii świata zapanowała moda na anorektyczki. Ideał kobiecego piękna z tamtych czasów ważył zdaniem naukowców
zaledwie 40 kilogramów!
Taka pełna seksapilu,
według rycerzy, niewiasta musiała być też blada, eteryczna, najlepiej o blond lub jasnorudych włosach.
Panowała moda na wysokie czoła.
Ponieważ jednak nie wszystkie pięknisie takowe miały z natury, średniowieczne panny masowo depilowały włosy nad czołem.
W niektórych wypadkach linia włosów przesuwała się prawie na środek głowy!
Tak właśnie wyglądają modelki z obrazów
van Eycka i Rogiera van der Weydena.
Historia sztuki to najlepszy przewodnik po kanonie piękna.
Oglądając dzieła kolejnych malarzy, możemy przyjrzeć się zmianom w spojrzeniu na kobiecą urodę. Pod koniec XVI wieku
anorektyczna bogini zaczęła ustępować miejsca
pani pulchnej,
nawet grubej,
z cellulitem na pośladkach i udach.
Skończyły się czasy wypraw krzyżowych, procesji biczowników przemierzających europejskie bezdroża.
Barok oznaczał przepych zarówno w architekturze, jak i w stylu życia.
To zamiłowanie do luksusu odbiło się po prostu na kobiecej sylwetce.
Zresztą nie tylko kobiecej...
Panowie
także mogli pochwalić się w tym czasie sporym brzuszkiem...
Fabryka symboli seksu
Choć w późniejszych epokach kobiety zrzuciły kilka lub nawet kilkanaście kilo, nigdy
- aż do XXI wieku - ideał kobiecego piękna nie był
chudzielcem.
Bogini seksu z początku XX wieku
i pierwsza supergwiazda z Hollywood Theda Bara była
całkiem pulchna.
Wielu ze współczesnych jej krytyków twierdziło, że ma figurę gospodyni z przedmieścia - potężne łydki, uda i ramiona.
Ale Bara była obiektem marzeń i snów
tysięcy mężczyzn nie ze względu na swoją wybitną urodę.
Ona po prostu miała to "coś" - coś nieuchwytnego,
co zamienia zwyczajną dziewczynę w królową męskich serc.
Była też pierwszym na świecie wampem - portretowano ją pochyloną nad szkieletem, rzekomo jedyną pozostałością po jej kochanku.
W prasie sugerowano, że nie tylko uwodzi mężczyzn, ale też ich zabija i zjada ich ciała.
:)))
Anagram jej nazwiska brzmiał "arab death"
- arabska śmierć (oficjalnie Theda Bara urodziła się w Egipcie).
Od czasów Thedy Bary Hollywood zaczęło dyktować ideały piękna.
To tam powstawały dzięki pracy makijażystów, specjalistów od wizażu i chirurgii plastycznej boginie seksu.
Największą z nich - i w ogóle największą chyba pięknością naszej epoki
- była oczywiście
Marilyn Monroe.
Choć nigdy nie pokazała się w żadnym filmie nago, rozpalała zmysły mężczyzn do białości.
Nie tylko w Ameryce. Była gwiazdą o światowym zasięgu.
Ucieleśniała i nadal ucieleśnia najbardziej skryte męskie pragnienia
- o kobiecie pięknej, o krągłych kształtach, niebieskookiej blondynce o uśmiechu i naiwności dziecka.
Urokowi Marilyn nie oparli się nawet prezydent John Kennedy i jego brat Robert, senator.
Koniec ery chudzielców?
Dopiero w latach 90.
powróciła średniowieczna moda na chude.
Ale i to zaczyna się chyba zmieniać.
W ciągu ostatnich kilku lat ogromną sławę na świecie zdobyła aktorka
Monica Bellucci.
W niczym nie przypomina wychudzonej Kate Moss - jest wręcz pulchna,
ma duży biust i dużą pupę.
Podobnie jak najbardziej pożądana kobieta świata
Jennifer Lopez.
Wraz ze wzrostem jej popularności coraz powszechniejsze stają się w USA... operacje powiększania pośladków!
Zabieg, który jeszcze dziesięć lat temu byłby nie do pomyślenia. Wszystko więc wskazuje na to, że po raz kolejny w historii chudzielce odchodzą do lamusa.
Ku uciesze większości z nas.
Bo przecież nie darmo o pulchnych paniach mawia się,
że mają kobiece kształty.
Piękno zmiennym jest
Matylda Łęcka 2[tel],Poradnik]