jezyk wloski

Temat przeniesiony do archwium.
Witam.
Jestem we wloszech od 2 lat. Potrafie dogadac sie z kazdym bez wiekszego problemu... jednak wiem ze popelniam duzo bledow. Wydaje mi sie ze stoje w miejscu, nie robiac postepow do przodu.
Chcialam sie zapytac czy osoby przebywajace we wloszech takze mialy taki okres przejsciowy??? pozdrawiam
ps. mam nadzieje, ze to jest okres przejsciowy :)
Na pewno. Ja po dluzszym czasie zorientowalam sie, ze niestety przyswoilam kilka bledow powszechnie popelnianych przez Wlochow. Trzeba mowic, aby nauczyc sie mowic, ale takze czytac. Czytanie pozwoli Ci na poszerzenie slownictwa i jednoczesnie oswojenie sie z prawidlowa gramatyka. A wszystko to bez ciaglego latania do slownika.
ksiazek nie uzywam od jakis 18 miesiecy :). Prace mam zwiazana z pisaniem i czytaniem, rozmowami przez telefon. Na codzien mam stycznosc tylko z wlochami... bo postepow nie widze... :(
* a postepow nie widze
Czesc!
Ja mam takie same wrazenie... Jestem we Wloszech prawie 2 lata i czuje , ze sie zatrzymalam w miejscu ! Nadal zagladam do slownika , rozumiem prawie wszystko , ale czasem brakuje mi slow , zastanawiam sie czy to normalne i ile jeszcze czasu potrzeba bo to zenujace czasem czuc sie jak polglupek :-)))
Kup jakas ksiazke,nic strasznie madrego-nawet pierwszy Harry Potter wystarczy(moja 10-cio letnia corka tak robi z angielskim) i po prostu wieczorami jak masz czas to czytaj.We Wloszech wiele gazet o tym pisze,ze w jezyku codziennym(lingua parlata) uzywa sie bardzo malo slow i caly czas tych samych-sadze , ze nawet na pierwszych 20 stronach Harry Pottera znajdziesz wiele slow,ktorych nie znasz(i to nie tylko rozne magiczne dziwactwa, ale tez wiele czasownikow i przymiotnikow bardzo rzadko uzywanych w potocznym jezyku)-jest to dobry system
Slownik i ksiazki nie sa az tak potrzebne jakby sie moglo wydawac.
Nie wiem czy moja mama jest jakims wyjatkiem, ale...mieszka i pracuje we Wloszech od 24 lat e gli errori non mancano mai!;)
Mozna mowic swietnie po 2 latach, mozna fatalnie zawsze. Nie czas o tym decyduje. Glownie indywidualne zdolnosci lingwistyczne.
Wrażenie "braku postępów" jest typowe i występuje co jakiś czas u każdego, kto przez dłuższy czas czegoś się uczy.
To wrażenie nie jest prawdziwe, przez cały czas powiększamy swój zasób słów.
pewnie, ze to tylko takie wrazenie wiec sie nie stresujcie ;) wazne jest faktycznie zeby duzo czytac, bo to zawsze sprawia, ze powieksza siee nasz zasob slownictwa, podobnie jak w j. polskim czytajac poprawiamy plynnosc jezykowa, zasob slownictwa etc. wiec czytajcie :) a kiedy nie rozumiecie znaczenia pojedynczych slow to ja jestem zdania, zeby domyslac sie z kontekstu co ono oznacza wtedy jest wieksze prawdopodobiestwo, ze jakos tak "naturalnie" wryje nam sie w pamiec- wiadomo,ze nie zawsze jest to mozliwe- ale nie koniecznie za kazdym razem trzeba zagladac do slownika :) nie wiem czy wyrazilam sie jasno, bo jakis slaby dzien mam dzisiaj ;) hhmmm no prosze jaka dzis jestem milutka :) Pozdrawiam was paczuszki wy moje kochane :D
juz na pierwszym roku filologii uczyli nas tlumaczenia z wloskiego na wloski-i zapewniam,ze jest to lepsze niz polsko-wloski slownik;mysl po wlosku a nie po polsku,chyba jak rozmawiasz to nadal nie tlumaczysz -wiec nie martw sie,ale czytaj jak masz okazje, duzo to daje
Jasno. Do slownika nalezy zagladac tylko w wyjatkowych wypadkach. Najlepiej zreszta do wlosko-wloskiego. Np. tu: http://dizionari.corriere.it/dizionario_italiano.shtml
Tym bardziej, ze slowniki polskie / czego z czasem sie dowiecie / zawieraja sporo bledow.
no widzicie panstwo ja nie studiowalam filologii a sama do tego doszlam :D
Najlepiej jest zapisac sie na kurs wloskiego. Ja znam ludzi, cudzoziemnow
ktorzy mieszkaja we Wloszech wiele, wiele lat a mowia fatalnie,
popelniaja kardynalne bledy, bo po prostu wystarcza im "dogadywanie sie",
a zeby dobrze mowic nie wystarczy byc za granica, trzeba sie tego jezyka
tak jak i w kraju uczyc.
Pozdrawiam i powodzenia!
Trzeba by na taki kurs chodzic latami. Zreszta kursy bywaja rozne. Tylko wlasna praca pozwoli nauczyc sie jezyka dobrze i szybko. Na szczescie zyjemy w czasach, w ktorych mamy wiele mozliwosci. Nawet konwersacje z przyjaciolka, ktora mieszka w odleglosci 1000 km. Trzeba sie tylko dobrze zorganizowac. No i czytac, czytac, czytac...
Ja na samym początku kupiłam sobie elementarz z ćwiczeniami mi to pomogło.
Ale i tak muszę się jeszcze wiele nauczyć.
witaj ulotna chwilo (fajny nick;) ) to o czym piszesz to chyba normalne-ja tez tak mam.Włoskiego zaczęłam uczyć się sama ponad rok temu,potem zrobiłam w "Best"kurs dla początkujących i zdałam z niezłym wynikiem:) wiadomo ze kurs dla początkujących nie nauczy wszystiego ale dogadac sie potrafie nieźle:) od sierpnia mieszkam we włoszech ale i tak czuje ze jeszcze nie umiem wszystkiego,nie rozumiem jeszcze wszystkiego co do mnie mówią,ale chodzę sobie tutaj na dodatkowy darmowy kursik i bardzo mi pomaga bo nauczycielki wiadomo po polsku nie mówią,tylko i wyłącznie po włosku i TO jest o wiele lepsze:) pozatym samo życie tutaj uczy tego języka.Ja mysle ze to normalne co piszesz i napewno jest przejsciowe-a jestem tu krócej od ciebie przecierz:) pozdrawiam
Mnie samo dogadanie sie nie wystarczy... Moja kolezanka gada gada gada ciagle po wlosku z bledami czasami nawet ja nie rozumie co chce powiedziec... ja tak nie potrafie.. wole pominac jakies zdanie niz powiedziec je z bledem...
a ksiazke mam juz jedna przeczytana "tre metri sopra il cielo" :)...
co do slownika... wogule go nie uzywam bo nie mam :) zostawilam jakis czas temu w pl i tak sobie tam lezy... Jak nie rozumie jakiegos slowa to z kontekstu zdania probuje sie domyslic...
Dziekuje za odpowiedzi.
mam nadzieje, ze rusze do przodu :)))
proponuję jak najwięcej słuchać radia.
Ja kiedyś byłam na takim kursie j angieslkiego gdzie Pani mi doradziła aby słuchac audycji radiowej i zapisywać te zdania które wpadną w ucho,a pożniej sprawdzić ich poprawność pisowni.
Zastosowałam to we włoskim ale z tekstami piosenek,pisałam to co usłyszałam a pożniej sprawdzałam z tekstami wyszukanymi w necie.
Tak najszybciej się osłuchałam języka,fakt,ze jestem wzrokowcem.
ja mieszkam we wloszech od 9 lat i ez po pwenym czasie mialal sensacje ze nie ide do przodu......ale to tylko sensacja, faktem jest ze to jest moment w ktòrym zaczynamy myslec "po wlosku" i mniej "po polsku".......ja zaczelam raczkowac z j. wloskim uczacz sie ze slownikòw, gazet codziennych i televisji, dodatkowo moje kontakty byly i sa zawsze w j. wloskim i dlatego bylam i w dalszym ciagu jestem zmuszona polepszac moja wymowe i pisanie......kazdy ma swòj sposòb.....
Wrazenie, nie sensacje... To tez ryzyko zwiazane z nauka jezyka.
Mam jeszcze jedno pytanie...
Jaka ksiazke polecacie nie za trudna z prostym slownictwem ale zeby "wciagala"?
A co zazwyczaj po polsku czytalas-historie,fantastyke,opowiesci-wez cos podobnego,bo nie ma sie co meczyc z czyms nielubianym
ostatnia Alberto Angela "Una giornata nell'antica Roma"-ale jesli historia nie interesuje...
cykl Asimova " Fondazione " czy cykl "Dune" Herberta-a to fantastyka,jak nie lubisz...
"Il cacciatore di aquiloni"-Hosseini-warto przeczytac,ale co Ty lubisz ?
Trudno radzic ksiazki nie znajac osoby
lubie ksiazki "ciezkie" ktore czytajac trzeba myslec, a wielu rzeczy sie domyslac. Po wlosku by mi bylo ciezko ...
Mysle ze na poczatek dobrze by mi sie czytalo jakis fajny romans :)
ja teraz czytam swietna ksiazke, polecam " perchè non sono cristiano"
ale pewnie was takie pozycje nie interesuja jak sie domyslam :D
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia