Wczoraj koniec naszego związku

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 382
poprzednia |
Moje Amore postanowiło zakończyć nasz związek zapewniając że nadal mnie kocha i jest to bardzo trudna dla niego decyzja. Przerasta go ekonomia - kupno mieszkania na kredyt, ja bez pracy i z nikłą znajomością włoskiego a to co się dzieje na rynku pracy to tragedia.

Nie dał najmniejszych szans na nasz związek woląc się wycofać i zachować swoją i moją niezależność a ustalaliśmy, że wezmę roczny urlop bezpłatny i zaryzykujemy.

Teraz siedzę i ryczę i rozpaczam, że nigdy już nie będę miała przy boku kogoś takiego jak on.
Przykro mi.....Ale...to znaczy,ze to nie bylo"vero amore"...Lepiej teraz,niz pozniej..Pozdrawiam cieplutko.
hmmm, powód prozaiczny.
Czy jesteś pewna że tylko too go przerosło?

Hmm,rynek pracy wszędzie jest trudny czy to w PL czy IT,kwestia czasu i chcęci do pracy.
nieodpowiedzialny
Nie mogl po prostu uzyc klasyczngo "non ti merito"? Lepiej terza niz potem. Spryciarz dodatkowo na Ciebie przerzucial wine: nie znasz wloskiego i nie masz pracy. Jesli tak miala wygladac milosc... Glowa do gory.
Zaden kochajacy facet nie zerwie z kobieta, bo sytuacja na rynku pracy jest trudna:D Prawdopodobnie facet uznal, ze kontynuowanie znajomosci z toba(czytaj- darmowego seksu) bez ponoszenia kosztow nie jest juz mozliwe, wiec zdecydowal sie poszukac nastepnej naiwnej.
Filonka,
pewnie Ci ciężko,ale postaraj się podejść na chłodno do tego.

Znając Włochów to zapewne i jemu się przypomnisz za jakiś czas,ale przemyśl sobie to wszystko bo nie sprawdził się w takim zwykłym przypadku a gdzie poważniejsze plany.....
Otoz to... Byloby gorzej gdyby z tych samych powodow zosawil Cie w nieoplaconym mieszkaniu, bez pracy, z dwojka dzieci. Mozna powiedziec, ze zrobil Ci ogromna przysluge.
No nie wiem czy "darmowego seksu", bo z tego co czytalam w innym watku, to byl to zwiazek na odleglosc, tak? Czy sie myle?
Ale chyba spotykali sie czasami, prawda? Egzotyczna zgrabna Poleczka co miesiac to zawsze jakas odskocznia od codziennego zycia...
Hmmmm, niby tak :(
Nie wiem co myśleć - na pewno mój świat się zawalił.
Znamy się od 3 lat, od 1,5 roku jesteśmy razem. A raczej byliśmy ;-((((
Długo dojrzewaliśmy do związku - ja pełna obaw po poprzednim rozstaniu on też - a miał przez 4 lata też Polkę, która go zwodziła i nie chciała zostać w IT.
Facet nie jest w gorącej wodzie kąpany, mimo młodego wieku bardzo poukładany i dojrzały.
Fakt, ze nie rozmawialiśmy bardzo poważnie o naszym życiu, ja też byłam pełna bojaźni przed zmianą swojego życia (tu praca, rodzina, znajomi, studia). Tam - tylko ON. On wie, że Włochy to dla mnie żadne eldorado i decydując się na zmianę kraju i życia zrobiłabym to tylko żeby z nim być. Jutro będziemy znów rozmawiać. On się boi, że za swoją pensję nie jest w stanie zapewnić nam godnego życia ale nie daje nam szansy na spróbowanie a miałam starać się o bezpłatny urlop, by w razie porażki nie palić za sobą w PL mostów. Chociaż wiem, że w moim wieku powrót po roku też wiąże się z dużym ryzykiem gdyby coś z pracą było nie tak.
Wiem, że nie ma żadnej innej kobiety.


Ale oprócz tego nic już nie wiem.
Jestescie z soba 1,5 roku na odleglosc?
prawie 1,5 roku. Tak
znam jego rodzinę, przyjaciół, mamy w IT znajome polsko-włoskie małżeństwa, on zna moją rodzinę itp. Od ponad miesiąca jak zaczął się kryzys zauważyłam, że jest nieswój, jakiś nieobecny ale nic stąd nie mogłam zrobić. A w zeszłym tygodniu zaaferowany opowiadał mi, jakie mieszkania już oglądał z myślą o kupnie, a wczoraj zupełnie inna strategia.
Co innego ogladac mieszkania, co innego pojsc do banku i dowiedziec sie co i jak. Byc moze zdal sobie sprawe z tego, ze nie da rady. Nie wiem czy na doleglosc mozna takie sprawy planowac. Jesli nie jestes na miejscu, to trudno Ci sie bedzie zorientowac jak jest naprawde.
Nie wydaje mi sie,ze w ogòle mial by szanse zdobyc kredyt na mieszkanie bez konkretnej wplaty,a pòzniej splacac sam.Ale to juz nie powòd,zeby zrywac. Bardziej bym powiedziala,ze ma kogos i pewnie do wiernych nie nalezal nie chce byc pod kontrolà.A by tak bylo gdybys z nim zamieszkala.Daj spokòj on ci przyszlosci nie zapewni.Tego kwiatu jest pòl swiatu! tak mòwila moja babcia hahahah.Miala racje.No juz glowa do gòry.Bàdz twarda i nie ma po co z nim juz gadac przynajmniej na razie.Jak mu zalezy na tobie to bedzie sie dobijal drzwiami i oknami.
Jasne, ze to nie powod. Jesli komus zalezy, otwarcie mowi i o trudnosciach i yta co robic wobec takich zmian. W ostatnich czasach tak wiele sie zmienilo, ze entuzjazm zwiazany z zalozeniem rodziny minal wielu osobom.
Mnie zastanawia jednak skad mozna wiedziec / mieszkajac w Polsce /, ze nikogo nie ma. Nawet mieszkajac tutaj takiej pewnosci miec nie mozna. Dotyczy to nie tylko Wlochow, ale i Wloszek. Nie tylko zreszta.
Dzień Dobry Kobietki,
ja tez uważam że ma kogoś na boku.
Teraz dopiero wie jakie to koszty są kredytu życia itd...

ech...Filonka,pozbieraj się szybciutko i tego kwiatu to pół światu.
Faceci rzadko odchodza w pustke. Kobiety czesciej.
Jesteśmy już po długiej rozmowie. Może jeszcze nie wszystko stracone ale nie ma żadnej pewności.
Na początku był bardzo oschły i stanowczy ale potem nawet się uśmiechnął i rozmowę kończyliśmy w o wiele lepszym nastroju niż zaczęliśmy.
Postanowił zerwać ze mną bo podobno miał już dość czekania i niepewności czy zdecyduję się wyjechać do IT czy nie. Do tego dochodzą kwesie ekonomiczne - brak finansów i mieszkania, kryzys gosp. Twierdził, ze cała ta sytuacja go chyba przerasta i nie czuje się na siłach by to wszystko ciągnąć. Tym bardziej, że nie dopuszczałam do siebie myśli, że coś może nam się nie udać. Naiwnie myślałam, że skoro tak bardzo się kochamy to przetrwamy i zwyciężymy razem wszelkie przeciwności losu. I że będziemy żyli długo i szczęśliwie jak to w bajkach bywa... On z kolei bardzo ostrożny i zakładający, że może nam nie wyjść, co innego życie z doskoku, na wakacjach, a co innego prawa miejskiej dżungli i wspólne życie w obcym dla jednej z osób kraju. Do tego dochodzi fakt, że jego poprzednia dziewczyna zwodziła go długo i nie chciała zostać w IT, a ponadto z kręgu jego znajomych dwie kobiety z PL rozstały się ze swoimi mężami i wróciły do kraju.

Nie znam szczegółów ale mówił też, że z kupnem mieszkania wszystko wydawało się w miarę proste, ale potem ni z gruszki ni z pietruszki pojawiał się kolejny problem. A po rozwiązaniu tego problemu wchodziło się do kolejnego etapu, gdzie czeka 5 następnych kłopotów i tak w kółko Macieju.
I to napotykanie kolejnych problemów odnosił także do naszej sytuacji - przejdziemy trudne chwile a za trochę kolejny wór kłopotów.

Na moje argumenty przyznał mi racje, że zakończył związek nie dając nam szans na długie i poważne rozmowy. Doszedł do wniosku, że może zrobimy sobie przerwę na przemyślenie wszystkiego i zobaczymy co będzie dalej. Twierdzi że jest mu ciężko bo nadal mnie kocha. Jutro znów będziemy rozmawiać, jesteśmy w sms-owym kontakcie, ale oczywiście nie takim jak wcześniej.
Jest mi bardzo ciężko, zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji ale też jestem zrozpaczona, że tracę moją połówkę, z którą chciałabym spędzić całe życie...
fionka, a mogę wiedzieć ile macie lat?
Lo matko, ten facet to wor pesymizmu, daj sobie spokoj dziewczyno. Szkoda wydawac kase na smsy w dobie kryzysu, tak Cie moze smsami zwodzic jeszcze 5 lat. Ajajaj!
Dla mnie to brzmi jak wykrety. Oczywiscie, wszystkie to problemy sa wielce prawdopodobne, zycie to nie bajka, ale osoba, ktora naprawde chce z kims byc, wlicza to w koszta. Mysle, ze oslablo jego uczucia do ciebie; darzy cie natomiast duza sympatia i sentymentem.
A ten wór pesymizmu jeszcze niedawno był facetem z rewelacyjnym poczuciem humoru i duszą każdego towarzystwa. Moja przyjaciółka powiedziała, że on zachowuje się jak typowa panna (jego wzór zodiaku) - poważna, zbyt odpowiedzialna, bojąca się zaryzykować i bez dozy szaleństwa. Ale to w niczym mu nie przeszkadzało przylatywać do mnie, do mojej rodziny jak tylko mógł.

Wydaje mi się , że przerosło go poczucie odpowiedzialnosci za nasz związek jeślibym tam wyjechała. Gdyby nie wyszło nam to wracam do kraju w którym nie ma dla mnie pracy, mam 30-kilka lub wiecej lat i zaczynam od zera. Ale zamiast mnie to ON się tym przejmuje i podejmuje decyzję o rozstaniu, które jego zdaniem mogłoby się zdarzyć w przyszłości. Albo i też kończy nasz związek przed poznaniem moijej ostatecznej decyzji czy chcę jechac do niego czy też nie.

No i przede wszystkim kwestia finansów. Gdybyśmy mogli spokojnie kupić mieszkanie to jeden z najważniejszych problemów byłby z głowy.
W sierpniu spędziliśmy rewelacyjne wspólne wakacje, a na początku września bardzo poważnie rozmawialiśmy o naszej przyszłości - były obopólne łzy i poczucie bezsilności (ja pełna idyllicznej miłości z happy endem, on - oferujący pomoc i wsparcie w takim zakresie w jakim będzie mógł. Wówczas to może ja przegięłam mówiąc mu ze nie wyobrażam sobie że coś będzie nie tak, on z kolei - że nie mogę żądać gwiazdki z nieba i oczekiwać czegoś czego on nie będzie mi w stanie zaoferować. No i od tego się zaczęło - myślenie co może być nie tak, czułam, że zaczął się oddalać, do tego w październiku doszedł kryzys i problemy w jego pracy i lawina ruszyła...
Filonka, mało jest takich osob co spokojnie mogą zakupić mieszkanie,a nawet pozwolić sobie na kredyt.
Myśle że poczekaj jeszcze z decyzjami i to niech on tym razem "rozda karty".Wiem że to trudno tak siedzieć i patrzeć w telefon,ale jak faktycznie coś jest miedzy Wami to się wszystko ułoży.Nie analizuj i nie doszukuj się niczego.Może i jest odpowiedzialny ale jaką ma dla niego wartość Wasz związek..
te wszystkie obawy o powrocie do PL zawsze są czymś podyktowane..i nic nie dzieje się bez przyczyny.(mam na myślie Waszych znajomych).
16 gr za smsa to aż nie taki majątek, dam radę ;-) pzdr
A jednak... Jak nie "non ti merito", to tzw. "pausa di riflessione". Na jedno wychodzi. Filonko, znacie sie od sierpnia, a facet juz w pazdzierniku zaczal miec watpliwosci. Mozna sie tylko domyslac dlaczego. Smsy mozesz wysylac, ale nie obiecuj sobie niczego.
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 382
poprzednia |

 »

CafeItalia