Jesteśmy już po długiej rozmowie. Może jeszcze nie wszystko stracone ale nie ma żadnej pewności.
Na początku był bardzo oschły i stanowczy ale potem nawet się uśmiechnął i rozmowę kończyliśmy w o wiele lepszym nastroju niż zaczęliśmy.
Postanowił zerwać ze mną bo podobno miał już dość czekania i niepewności czy zdecyduję się wyjechać do IT czy nie. Do tego dochodzą kwesie ekonomiczne - brak finansów i mieszkania, kryzys gosp. Twierdził, ze cała ta sytuacja go chyba przerasta i nie czuje się na siłach by to wszystko ciągnąć. Tym bardziej, że nie dopuszczałam do siebie myśli, że coś może nam się nie udać. Naiwnie myślałam, że skoro tak bardzo się kochamy to przetrwamy i zwyciężymy razem wszelkie przeciwności losu. I że będziemy żyli długo i szczęśliwie jak to w bajkach bywa... On z kolei bardzo ostrożny i zakładający, że może nam nie wyjść, co innego życie z doskoku, na wakacjach, a co innego prawa miejskiej dżungli i wspólne życie w obcym dla jednej z osób kraju. Do tego dochodzi fakt, że jego poprzednia dziewczyna zwodziła go długo i nie chciała zostać w IT, a ponadto z kręgu jego znajomych dwie kobiety z PL rozstały się ze swoimi mężami i wróciły do kraju.
Nie znam szczegółów ale mówił też, że z kupnem mieszkania wszystko wydawało się w miarę proste, ale potem ni z gruszki ni z pietruszki pojawiał się kolejny problem. A po rozwiązaniu tego problemu wchodziło się do kolejnego etapu, gdzie czeka 5 następnych kłopotów i tak w kółko Macieju.
I to napotykanie kolejnych problemów odnosił także do naszej sytuacji - przejdziemy trudne chwile a za trochę kolejny wór kłopotów.
Na moje argumenty przyznał mi racje, że zakończył związek nie dając nam szans na długie i poważne rozmowy. Doszedł do wniosku, że może zrobimy sobie przerwę na przemyślenie wszystkiego i zobaczymy co będzie dalej. Twierdzi że jest mu ciężko bo nadal mnie kocha. Jutro znów będziemy rozmawiać, jesteśmy w sms-owym kontakcie, ale oczywiście nie takim jak wcześniej.
Jest mi bardzo ciężko, zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji ale też jestem zrozpaczona, że tracę moją połówkę, z którą chciałabym spędzić całe życie...