Scenka z dzisiejszego poranka.:)
Siedze w lazience i robie makijaz, a moj ropuch w kuchni przygotowuje sniadanie. Nagle slysze, ze kazdej wykonywanej przez niego czynnosci towarzyszy co nastepuje:
"Maslo... tak. [i na stol] Sucharki... tak. Campagnolowe [mialy byc campagnole, nasze ulubione ciastka, ale widocznie stwierdzil, ze wszystko nalezy jakos odmienic:D]... tak. Dzem... hmm... [mial byc morelowy, ale ropuch nie wie, jak sa morele po wlosku, wiec w koncu stwierdzil-->] malinowy... tak."
W tym momencie krzyknelam mu z lazienki, ze to nie jest dzem malinowy, na co odkrzyknal: "Cicho!":)
I powrocil do wykladania na stol roznych rzeczy. Przyszla kolej na talerze i kubki: "Dla mnie... dla ciebie... dla glupia malpa [to niby ja]... dla kochany ropusio.":)
Fajnie tez bylo, jak wczoraj wieczorem pisal kartke z zyczeniami dla mojej przyjaciolki z Warszawy (po polsku oczywiscie) - dyktowalam mu tlumaczenie jego slow na polski, a jak skonczyl, zakryl reka dol kartki i zaczal cos bazgrolic. Na koniec z duma pokazal mi swoje dzielo:
"Byla sobie zabka mala, re re kum kum!! P.S. Jestem potwor i zboczeniec i malpa nie lubi mnie...:'( TRUDNO!! P.S.1 To jest dla twojego dobra!!"
Powodzenia w dalszym wbijaniu Wlochom polskiego do glowy i pozdrawiam,
Dee