Uroki imigracji: świetne opiekunki i złodzieje
Tradycyjnie sprzyjający obcokrajowcom Włosi są podzieleni. Wielu z nich ma już serdecznie dość zalewających ich kraj rumuńskich Cyganów - pisze rzymski korespondent "Rz"
Piotr Kowalczuk
Beppe Grillo, najpopularniejszy włoski satyryk, który w ubiegłym miesiącu pod hasłem "wysłania do domu zawodowych polityków" zmobilizował miliony Włochów (jedna trzecia chce, by został premierem), rozpętał ogólnonarodową kłótnię. Wezwał bowiem do krucjaty przeciw przybywającym masowo do Włoch Rumunom, a szczególnie rumuńskim Cyganom. W swym najliczniej odwiedzanym przez Włochów blogu (300 tys. wejść dziennie) napisał m. in.: "Kraj nie może zrzucać na obywateli problemów stwarzanych przez dziesiątki tysięcy rumuńskich Romów przybywających do Włoch. Trzeba dla Rumunów wprowadzić moratorium, które powinno obowiązywać także w innych krajach Europy!". Potem zaatakował premiera Romano Prodiego: "Valium (czyli premier) tłumaczy, że Rumunia jest w Unii i nic nie można zrobić. Czyli musimy znosić tę dziką migrację?". Dalej zamieszcza wpis do swego blogu, który wysłał Włoch, żonaty z Rumunką i prowadzący w Rumunii biznes: "Rumunia w Europie? Oni weszli do Unii, żeby wyjechać ze swego kraju. Rumuni! Wynocha z naszego kraju, wynocha z naszych więzień i naszych dróg!". Rumuni z chwilą przystąpienia do Unii (1 stycznia 2007 r.) już stanowili we Włoszech najliczniejszą narodowościowo imigrację - 342 tysiące osób, a ilu jest ich teraz, po otwarciu granic, nie sposób dokładnie określić. Jak się szacuje, co najmniej dwa razy tyle, przy czym co najmniej połowa to rumuńscy Cyganie. Od wielu miesięcy w miastach i miasteczkach Włoch mieszkańcy protestują przeciw cygańskim obozom i rumuńskim imigrantom. Skarżą się, że w pobliżu natychmiast rośnie liczba napadów, kradzieży, pijaków, prostytutek, a na ulicach roi się od rumuńskich dzieci, które żebrzą i kradną.
Dane są rzeczywiście porażające. W Rzymie aż 75 proc. osób aresztowanych od początku roku to obywatele Rumunii. Z Rumunii pochodzi blisko połowa rzymskich prostytutek.
Antyrumuńskie i antycygańskie nastroje podsycają pojawiające się codziennie od kilku miesięcy we włoskich mediach doniesienia o wyczynach rumuńskich przestępców. Tylko w tym miesiącu w głównym wydaniu wiadomości TV RAI mówiono o śmiertelnych porachunkach rumuńskiej mafii w Mediolanie, pijanym kierowcy, który swoim minibusem zabił czworo młodych ludzi na skuterach, dwóch Rumunach, którzy zabili w Rzymie starszego rowerzystę dla telefonu komórkowego, parze staruszków portierów zamordowanych przez rumuński gang, ciałach dwóch rumuńskich prostytutek znalezionych w parku pod Rzymem, o mediolańskim i rzymskim metrze opanowanym przez rumuńskich kieszonkowców. W związku z zalewem takich informacji i zwiększeniem przestępczości rosną niechęć i strach. Dlatego stojący w obliczu wyborów lokalnych burmistrzowie prześcigają się w pomysłach na zaprowadzenie porządku. Mimo to apel Grillo o zamknięcie Rumunów we własnym kraju podzielił tradycyjnie przychylnych obcokrajowcom Włochów. Wielu na stronach jego słynnego blogu zarzuca mu rasizm i populizm. Pojawiły się nawet listy chwalące zalety rumuńskich opiekunek, sprzątaczek i murarzy.
Piotr Kowalczuk