Policja nie potrzebuje zbyt inteligentnych
Marcin Pietraszewski
Kandydatów do pracy w policji ocenia program komputerowy, który eliminuje zbyt inteligentnych lub nawet tych, którzy wcześniej służyli w niebieskim mundurze. - Nic dziwnego, że ciągle brakuje nam ludzi - mówią policyjni związkowcy
W śląskiej policji brakuje przynajmniej kilkuset osób
Potężnie zbudowany Mieczysław Drosst skończył etykę na Uniwersytecie Śląskim, świetnie mówi po angielsku i jest instruktorem kung-fu. Parę miesięcy temu dowiedział się, że policja na gwałt szuka ludzi do służby. W całym kraju brakuje ponad 6 tysięcy funkcjonariuszy. Postanowił się więc spróbować sił w policji.
Test z wiedzy ogólnej zdał jako jeden z najlepszych, jak burza przeszedł też przez egzamin sprawnościowy. Barierą nie do pokonania okazał się test komputerowy nazywany Multiselect. Stworzony specjalnie dla policji bada inteligencję kandydatów, ich cechy osobowości oraz zdolność do podejmowania szybkich decyzji. Składa się z kilku części.
W pierwszej na monitorze pojawiają się litery, z których trzeba ułożyć wyrazy, a z wyrazów zdania. Wszystko oczywiście na czas. Potem są zadania na wyobraźnię przestrzenną (np. ile małych sześcianów widać w dużym sześcianie) i klasyczne zadania matematyczne. Następnie komputer dowiaduje się od kandydatów, czym się interesują, czy lubią być liderami, potrafią słuchać rozkazów lub czy brali udział w bójkach. Trzeba też odpowiedzieć na pytania dotyczące doświadczeń z narkotykami i alkoholem. Komputer sam wylicza wyniki testu, a ocena końcowa trafia na ręce policyjnego psychologa, który rozmawia z kandydatami.
- A ten powiedział mi, że według komputera jestem zbytnim intelektualistą i nie ma dla mnie miejsca w policji - mówi Drostt, który kończy teraz studia doktoranckie na Uniwersytecie Śląskim i kieruje stowarzyszeniem propagującym rozwój intelektualny.
Oficerowie zajmujący się naborem do śląskiej komendy, która ma największe braki kadrowe w Polsce przyznają, że program komputerowy nie jest doskonały i skreśla ludzi ponadprzeciętnie inteligentnych. - Ich wyniki wykraczają ponad opracowany profil i komputer traktuje ich jak kompletnych tumanów - tłumaczy jeden z oficerów komendy wojewódzkiej w Katowicach.
Ofiarą komputera padają też ci, którzy przez rok odrabiali w policji wojsko w służbie kandydackiej, a potem w nagrodę za dobre efekty starają się o przyjęcie na stałe.
- Zdarzają się przypadki, że zostają skreśleni przez Multiselect, mimo że podczas naboru do służby kandydackiej zostali przez niego zaakceptowani - przyznaje nasz informator.
Komenda główna tłumaczy, że naukowcy opracowali specjalny profil wymagań stawianych przyszłym policjantom i komputer ściśle się ich trzyma. - Trwają już jednak prace nad zmianą testu komputerowego. Będą dotyczyły przede wszystkim modyfikacji zadań oraz stawianych pytań - mówi nadkomisarz Sławomir Weremiuk, naczelnik biura prasowego KGP.
Informacje o problemach z programem komputerowym niepokoją związkowców, którzy będą się domagali jak najszybszej zmiany kryteriów oceny kandydatów do służby - Nie dziwię się, że mamy braki kadrowe, skoro robimy wszystko, żeby odstraszyć i zniechęcić tych, którzy chcą u nas pracować za te marne pieniądze - mówi Roman Wierzbicki, członek zarządu krajowego NSZZ Policjantów.
Jego zdaniem kryteria komputerowego testu powinny być bardziej elastyczne. Chłopak, który patroluje ulice i goni pseudokibiców nie musi być prawnikiem ze znajomością pięciu języków. Wystarczy, że swoim wyglądem budzi respekt i nie ma skłonności psychopatycznych. - Z kolei megainteligentów można spożytkować w innych służbach, a nie pozbywać się, bo nie pasują do profilu komputera - dodaje Wierzbicki.
To nie jedyny problem kandydatów do służby w policji. "Gazeta" dowiedziała się, że nazwiska przyjętych do służby z dniem 19 listopada komendy ogłoszą zaledwie siedem dni wcześniej. To oznacza, że kandydaci, którzy mają inną pracę będą musieli poprosić pracodawcę o zwolnienie za porozumieniem stron lub w przypadku odmowy sami ją zerwać.
- W takim przypadku będzie to traktowane jak ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych - tłumaczy Przemysław Pogłódek, prawnik specjalizujący się w prawie pracy.
Kon by sie usmial, a nawet stado koni..