no wiesz co sette...dobiega miesiac jak sie przeprowadzilam, nie moge naprawde marzekac, mieszkamy w trojke, wg niektorych co gorsza bo z tesciowa w tym samym mieszkaniu, moj facet to typowy sycylijczyk, z tradycjami jednak bez przesady...nie mam naprawde na co narzekac, ani na niego ani na tesciowke...a co do niego samego, to przerosl sam swoje mozliwosci, zeby mi tu bylo jak w domu, co do tesciowej, ani nie wchodzi nam w droge, ani nie przeszkadza, nasz pokoj nazywa naszym mieszkaniem, nawet nie zaglada, a wchodzi tylko zaproszona, zgrzyty mamy tylko w kuchni, ale szybko je zalatwiamy, a jak tesciowka nie ma racji, albo przesadza to moj od razu bierze mnie w obrone, naprawde nie kazdy jest taki jak ktos tam, kto sie okazal zly, w chwilach zlosci moj poprostu albo sie do mnie nie odzywa, albo wsiadamy do samochodu i jedziemy gdzies dalej od domu i krzyczymy sobie do woli...a niech by tylko sprobowal na mnie podniesc reke...jedyna grozna osoba w tym domu jestem ja, ze wzgledu na moje zwiazane z hustawkami nastroju kaprysy...innych zagrozen od ponad 2 lat nie zaznalam ze strony SYCYLIJCZYKA...