Dlaczego faceci biją kobiety? Bo w ich mniemaniu na to zasłużyły, to przecież proste jak drut. Niektórzy osadzeni za pobicie i przemoc domową twierdzą wprost, że kobieta po prostu sama prosiła się, żeby ją uderzyć. Prowokowała i prowokowała, zamiast się zamknąć, gadała cały czas i gadała. To co było robić? Trzeba ją było uciszyć.
Chamscy gentlemani
Jeśli komuś wydaje się, że bijący kobiety mężczyźni zamieszkują slumsy na obrzeżach miast, łażą w dziurawych podkoszulkach na ramiączka z petem przyklejonym do dolnej wargi, to się myli. Bicie kobiet nie jest cechą wyróżniającą tak zwane klasy niższe i słabiej wykształcone. Bicie kobiet jest właściwe dla panów o wielkiej wrażliwości na swoje potrzeby i ego rozbudowanym tak, że gdyby na nie wleźli i spadli, mokra plama by z nich nie została. Bijący kobiety mężczyźni mają wiele uroku i są często uwielbiani przez tłumy. Upodobanie do bicia wiąże się z innym ocierającymi się o patologię cechami. Najlepszym przykładem chama z górnej półki może być Sean Connery - mężczyzna, który ciągle jest bożyszczem kobiet, w tym także nastolatek, choć skończył już 70 lat. Sean Connery, kiedy wziął ślub ze swoją pierwszą żoną Diane Cliento, natychmiast zażądał od niej porzucenia zawodu i całkowitego podporządkowania się jego karierze. Diane także była aktorką. I to aktorką dużo bardziej popularną od Seana. Connery okazał się ponadto chorobliwie skąpy, nie dawał pieniędzy na dom, a żądał, by Diane urządzała wystawne przyjęcia dla licznych, ważnych i wpływowych gości. Bić zaczął ją po trzech latach małżeństwa. Nie lepiej traktował jedynego syna Jasona, który później także został aktorem. Bił go, kiedy chłopak był dzieckiem, a po rozwodzie z jego matką zażądał, by chłopiec mieszkał z nim, po czym prawie natychmiast wysłał go do prywatnej szkoły z internatem. Obecnie ma drugą żonę, starszą od siebie malarkę, której ponoć nie bije.
Kolejny ulubieniec kobiecej publiczności Jean-Claude Van Damme miał aż pięć żon. Żadna z nim nie wytrzymała, bo aktor tłukł je za każdym razem, kiedy mu się sprzeciwiały. Bił za każde głupstwo, na przykład za to, że kobieta miała ochotę wyjść na spotkanie z przyjaciółkami bez niego. Van Damme należy do tego rodzaju mężczyzn, którzy nie tyle lubią, ile muszą mieć kontrolę nad swoją własnością, a do własności zaliczają także poślubione sobie kobiety.
Statystyki i przyczyny
Każdy rok przynosi w Polsce 150 tysięcy nowych przypadków przemocy w rodzinie polegających na pobiciu kobiety przez mężczyznę. Mężczyźni biją także dzieci. Kobiety bite są najczęściej dlatego, że partner podejrzewa je o zdradę, lub dlatego, że mąż i ojciec jest przez większość czasu pijany i usiłuje wyegzekwować swe domowe prawa za pomocą pięści. Prowadzona przez policję w całym kraju akcja "Stop przemocy" mająca na celu zmniejszenie liczby przypadków pobicia kobiet w domu przynosi pewne efekty, ale na to, że przemoc fizyczna wobec kobiet zostanie całkowicie wyeliminowana z naszego życia, nie należy raczej liczyć. Wśród kobiet zgłaszających się do powiatowych komend policji przeważają panie, których mąż jest alkoholikiem lub socjopatą, wiele jest także kobiet mających za męża recydywistę. Z tych środowisk rekrutuje się w naszym kraju największy odsetek mężczyzn stosujących przemoc w rodzinie.
- Moja rodzina nie jest rodziną patologiczną - mówi Joanna, urzędniczka. - Jesteśmy zwykłą rodziną, która udaje przed innymi, że jest wspaniale. Nie jest wspaniale, bo mój mąż bije mnie z byle powodu. Robi to umiejętnie, tak, że nie ma śladów na ciele, potem mnie przeprasza i obiecuje, że to już ostatni raz. Po którymś z kolei pobiciu to nawet się rozpłakał, po prostu wzruszył się moimi łzami. Nie wiem, dlaczego go nie zostawię. Mamy dwoje dzieci i wiem, że one bardzo go kochają, tak bardzo, że chyba by tego nie przeżyły. On sam, kiedy jesteśmy w towarzystwie, nigdy mi nie ubliży ani nawet nie dotknie mnie żadnym nieprzyjemnym słowem. Jest kochany. Wszystko zmienia się, kiedy jesteśmy w domu, tak jakby stawał się innym człowiekiem. Czasem go po prostu nie poznaję.
Wielu mężczyzn traktuje bicie kobiety jako swego rodzaju sprawdzian własnej siły i władzy. Jedyne, co może w takim przypadku zrobić kobieta, to iść na policję i do lekarza na obdukcję. Dwa lata temu w programie "Rozmowy w toku" wystąpił mężczyzna, który przyznał się do bicia żony. Powiedział, że kiedy po raz pierwszy ją uderzył, coś się w nim przełamało; kiedy zobaczył krew na jej twarzy, miał ochotę już tylko bić mocniej i mocniej. Za każdym razem obiecywał, że to już ostatni raz. I za każdym razem sytuacja się powtarzała.
- Kobiety łatwo dają złapać się w pułapkę "ostatniej szansy" - mówi psycholog Ewa Pelc. - Kiedy mężczyzna prosi o danie ostatniej szansy i obiecuje bezwzględną poprawę, raczej nie należy mu wierzyć. Nie ma żadnej ostatniej szansy. To znaczy jest, ale jest to terapia rodzinna i przyznanie się przed samym sobą, że istnieje problem psychologiczny, emocjonalny wymagający konsultacji i pomocy specjalisty lub zespołu specjalistów. Zdarza się, że to nie pomaga i należy się po prostu rozstać, nie oglądając się na dobro dzieci, bo one nie zaznają żadnego dobra w domu pełnym przemocy. To fikcja i samooszukiwanie się.
Dlaczego mężczyźni się tak zachowują? Przyczyny agresji wynikają najczęściej z frustracji, z niskiej samooceny, z chęci poprawienia sobie samopoczucia lub są naśladowaniem wzorów wyniesionych z rodzinnego domu, w którym bicie było obyczajową normą. Bijący mężczyźni to nie tylko "patologia i margines", to po prostu zwykli faceci. Spotykamy ich na ulicy każdego dnia.
Słodki brutal
Kobiety uwielbiają być źle traktowane - tak sądzi niejeden mężczyzna i wciela ten postulat w życie. Pominąwszy przypadki ewidentnego masochizmu, złe traktowanie raczej nie spotyka się z aprobatą kobiet; to złudzenia, którymi osładzają sobie życie sfrustrowani mężczyźni. Kobiety, które nie idą od razu na policję, ale próbują zaradzić domowej patologii jakimiś własnymi działaniami, na przykład otaczając brutala większą miłością i troską, nie dają w ten sposób sygnału: lubię, kiedy mnie bijesz. Dają inny sygnał: wolę, żebyś mnie nie bił i już będę miła. Ze zrozumieniem tej zależności bywa jednak różnie.
- Mężczyźni przekładają sobie to na bardzo prosty język - mówi Ewa Pelc. - Kiedy ją pobiję - myśli taki brutal - ona łagodnieje, to znaczy, że trzeba ją bić częściej. Ten sposób myślenia to oczywiście celowe uproszczenie, ale w tym kierunku myśli takich panów zmierzają. Najgorzej jest chyba z patologicznymi zazdrośnikami, którzy uważają, że brutalność powstrzyma ich partnerki przed szukaniem spełnienia w ramionach innego mężczyzny. Będzie raczej odwrotnie - strach nie powstrzyma kobiety przed znalezieniem sobie odpowiedniego partnera, jeśli ten dotychczasowy nie tylko, że nie spełnia swojej roli, to jeszcze jest agresywny.
Kamil Łukowski