Staralam sie sobie dramatycznie przypomniec co to bylo do podbicia MSZ.Mam wrazenie,ze byl to wlasnie jakis swistek z konsulatu,ale nie pamietam,za nic nie umiem sobie przypomniec,czy bylo to cos potrzebne do nulla osta wloskiego(zapowiedzi) czy polskiego(na potrzeby USC).
Ale nawet jak nie znasz Warszawy to nie bedzie ci trudno tam trafic,na szczescie nie jest to jakos szczegolnie daleko,pare przystankow tramwajem.W samym urzedzie tez dlugo nie trwa,bo chodzi tylko o podbicie dokumentu,ze zgodny z normami,taka okragla czerwona pieczecia,pani urzedniczka nawet nie musi w danym jezyku slowa rozumiec.Kosztowala nas ta przyjemnosc cos ponad 50zl.Zamykaja o 13,wiec nalezy zjawic sie odpowiednio wczesniej,coby zdazyc skoczyc na poczte ze swistkiem i go oplacic.To taka porada organizacyjna:)
Anyway mam nadzieje,ze moze to juz ci sama ambasada zalatwila,wiem,ze moga.
I co,jak po telefonie do ambasady?:) Jakies postepy?