samouk

Temat przeniesiony do archwium.
Witam,

czy są na forum osoby, które uczyły się języka włoskiego same, bez korepetycji, a tylko przy pomocy kursów z książek bądź internetu ?
ja :) uczyłam się najpierw porównując teksty piosenek włoskich z ich angielskimi tłumaczeniami, potem dorwałam jakąś pożal się Boże książkę z gramatyką, z której troszkę skubnęłam podstawy, a potem zaczęłam "czatować" z ludźmi z Włoch... i tak powoli powoli fuzja różnych technik się opłaciła ;P
tylko z podstawami języka zaczęłaś czatować ? ... chyba, że z biegłym angielskim ;-)
A jaki to problem? Rozmowa z Wlochem meczaca intelektualnie(czy jezykowo) za bardzo nie jest:D Padaja 3 podstawowe pytania: ile masz lat, skad jestes i czy mozesz wyslac zdjecie, a potem juz pozostaje tylko skomlac o tlumaczenia na fiolecie i juz mamy wielka dozgonna milosc...
Fragolka, usiłujesz naśladować 7/9 i zaczynasz się już robić żałosna bo jej nie dorównasz...

Samoukiem jestem również ja.Zaczynałam od kursu dla początkujących, później zaczęłam jeździć do Włoch i tak naprawdę, to dopiero tam osłuchałam się z językiem i zaczęłam go dobrze poznawać.Pozdrawiam
Zalosna jest osoba obrazajaca innych tylko dlatego, ze maja odmienna opinie na dany temat i tyle w tym temacie, bo szkoda klawiatury na gadki z takimi osobami.
[wpis usunięty]
fragolka - ja nie skomlałam o tłumaczenia, ani też nie było pytania o wysyłanie zdjęć - zgadzam sie z poprzedniczką - wymuszona ironia i zaczepki są żałosne
ja uczylam i ucze sie sama, a raczej wcale sie nie ucze bo nie mam czasu, ale zaczelo sie od moich wieloletnich przyjaciol wlochow ktorych nasluchiwalam i uczylam sie powtarzania slow, przy tym filmy wloskie oczywiscie bez narratora i liter, gdzie po sensie sytuacji rozumiesz jak dobierac slowa no i czaty, gdzie jesli zalezy ci, zeby sie nauczyc to ze wszystkich sil probujesz sklecic zdania sama, a jak olewasz sprawe i udajesz, ze znasz wloski to blagaj o tlumaczenia na forum...ja nadal popelniam bledy i pewnie wina jest w tym, ze nie zrobilam kursu, czy nie korzystam z ksiazek, ktore mam, ale przynajmniej znam slownictwo, ktorego uzywa sie na co dzien, a po kursach wiadomo jak jest, w kazdym razie najwazniejsze wg mnie jest posiadanie tzw. native speaker w moim tlumaczeniu kolezanki badz kolegi wlocha, ktory pomoze ci w nauce bo bedzie cie korygowac i osluchasz sie jezyka i najwazniejsze, zeby nie mowili przy tobie dialektem, bo wtedy klapa, no chyba, ze jestes na tyle ambitna, ze i dialekty chcesz znac?
brava diddlina :)
Podstawa to ciężka praca nad językiem i nad jego gramatyką. Mówię wam to jako doświadczony lektor, który co rusz musi "czyścić" język Polek, które wyjechały do Włoch i wracają przeświadczone o swojej genialności. Najlepsze rezultaty uzyskują ci, którzy wyjechali do Italii, ale wzięli się od razu za gramatykę i prawidłowe struktury. Tego nie da niestety rozmowa ze znajomymi, bo widać to chociażby po naszym języku i prostym przykładzie. Spróbujcie kogokolwiek poprawić, gdy popełnia haniebne błędy, a od razu dostaniecie etykietkę czepialskiego chama. Dopóki ludzie nie zrozumieją, że są poprawiani dla ich własnego dobra (co ja miałem na studiach, jak korygowałem błędy językowe kadry akademickiej), nie będzie mowy o postępach. Dopóki nie wymusicie na znajomych Włochach poprawianie każdego waszego błędu językowego (jeśli są na tyle kompetentni, by go zauważyć), nie możecie mówić o opanowaniu języka, choćby w stopniu elementarnym.

Uczyłem kiedyś krótko dziewczynę, którą spotkałem kilka miesięcy później w Rzymie na Erasmusie. Podczas moich zajęc w zasadzie ignorowała gramatykę, licząc że we Włoszech i tak jakoś nauczy się języka. I właśnie nauczyła się "tak jakoś", wstawiając na początek każdego zdania słowo TI. Ti vai, ti fai ecc. Wydawało jej się to takie włoskie...A że była bardzo atrakcyjna, nikt przecież nie śmiał korygować jej błędów...
Aj, aj, aj... skąd ja to znam.. miło spotkać lektora j.włoskiego :)) Zgadzam się z tobą, nie ma niczego trudniejszego nad wykorzenianie błędów, które w błogiej nieświadomości i wskutek ciągłego ich powtarzania na trwałe zapadły w pamięć..osobiście zawsze wolałam grupy albo stricte początkujące (mogłam wtedy położyć nacisk na porządne podstawy, siejąc "ziarno" na podatnym i nieprzeoranym gruncie) albo mocno zaawansowane, które problemy typu "ti vai, ti fai" miały już za sobą..najciężej było ze średniozaawansowanymi, do których kwalifikowano przeważnie tych "środkowych" co "już trochę umieli" albo "byli już we Wloszech"..czegóż się tam nie słyszało :), a poza tym, już z czysto nauczycielskiego punktu widzenia, było diabelnie ciężko "oduczyć" złych nawyków, chociażby dlatego, że często przylepiano nam "złośliwcom" etykietkę, o której napisałeś..że się czepiamy, że Włosi tak mówią..
Nauka języka, porządna nauka to rzeczywiście ciężka praca, która bez połączenia pasji i samozaparcia nie może dać efektu. Trudno jest przekonywać się, że nie jesteśmy nieomylni, ale poprawki i korekta błędów wśród przyjaciól, na wakacjach, na zajęciach czy gdziekolwiek indziej są naprawdę bezcenne! :) Pozdrawiam wszystkich!!
Kiedyś zbulwersowało mnie ogłoszenie dziewczyny, która nauczała włoskiego, ale deklarowała, że chce tylko początkujących, bo nie lubi poprawiać błędów po innych. Byłem całkowicie pewien, że była to jedynie przykrywka do tego, że dziewczyna nie czuła się kompetentna, by nauczać na poziomie zaawansowanym. Z perspektywy czasu, zaczynam mieć wątpliwości, czy rzeczywiście nie była to bystra lektorka, której nie było w smak walczyć z paskudnymi błędami, pielęgnowanymi przez słabych nauczycieli i mało czepialskich włoskich znajomych.

Dlatego jeśli wasz lektor/nauczyciel w ogóle was nie poprawia, to albo naprawdę jesteście znakomici, albo należy zmienić lektora. I to najlepiej "subito"!
ja akurat z reguly na wstepie mowie, ze maja sie ze mna nie patyczkowac i korygowac, bo nikt mi tym sposobem nie ubliza tylko pomaga
no tak a co zrobić w przypadku kiedy uczeń poprawia lektora? miałam kiedys na zajęciach sytuację, że lektorka na widok mojej kolezanki która zmieniła kolor włosów powiedziała come ti sei cambiata. normalnie mnie zamurowało. nie wiem może sie mylę ale jesli chcemy powiedzieć ale się zmieniłaś to powinniśmy powiedzieć come sei cambiata. po przyjeździe do Polski chciałam nauczyć się czegoś nowego na kursie (np. concordanza dei tempi e dei modi) a straciłam tylko czas:( nauczyłam sie sama. w tym roku kursu nie zamierzam kontynuować.
ja sama wiem, ze duzo mi brakuje, ale najbardziej smieszy mnie fakt, ze osoby ktore sa juz we wloszech od 5 lat np. kupujac 4 pomidory mowia tak: quattro pomodorO pOr favore...
co do wypowiedzi Irvin i michelino - co prawda nie o włoskim tu mowa, a o ang. ale problem ten sam: osttanio w sklepie byłam świadkiem rowmoy między sprzedawczynią a kobietą ktora opowiadała o swojej siostrze. sprzedawczyni pyta: to co ona teraz bedzie robic jak z anglii wróciła? (gdzie prawdopodobnie pracowała w jakims barze). Kobieta: no pójdzie do jakiegoś koledżu, na studia językowe, ona język świetnie już zna, nie będzie miala z tym porblemu...!

Wracamy do punktu wyjścia - umieć się dogadać, a znać język to wciąż dwie różne sprawy, choć dla wielu (niestety!) są to wyrażenia między którymi można postawić znak równości :/
kiedys w autokarze kobieta dzwoni do swojego zięcia ktory mial po nią wyjechac na stację: amore pomodore !!!!! :D :p
Z jednej strony należy pamiętać, że lektor też jest człowiekiem i może się pomylić, albo czegoś nie wiedzieć (dobry lektor doskonali się całe życie). Z drugiej powinien szybko zdać sobie sprawę z błędu i poprawić się. Może obecni na forum lektorzy powiedzą co robią, gdy uczeń zapyta o coś, czego nie wiedzą?

Jest kilka możliwości, z których dwie są do zaakceptowania:
1) Przyznać się do niewiedzy i sprawdzić wszystko na następny raz.
2) Odpowiedzieć - dobre pytanie, to będzie wasza praca domowa, bo ja wam tego nie wytłumaczę. Weźcie słowniki i znajdźcie odpowiedź. Jak się ma trochę talentu aktorskiego, uczniowie na pewno będą przekonani, że my oczywiście wiemy, ale zwyczajnie nie chcemy powiedzieć.

Najgorsza jest opcja 3 - strzelić, bądź celowo oszukać. Przykład: Mój błyskotliwy kolega z liceum poznawszy słowo CUOCA (kucharka), zapytał czy cuoca znaczy też KWOKA. Kwoka to po włosku chioccia (nie mylić z CHIOCCHIOLA) i rzeczywiście nie jest to słowo o wielkiej frekwencji. Nauczycielka zrobiła przekonywającą minę i powiedziała: tak.

Jeżeli uczeń zauważa jednak brak kompetencji u lektora, powinien dążyć do zmiany szkoły, albo wywierać presję na kadrze zarządzającej placówką. Trzeba jednak naprawdę samemu bardzo dużo już potrafić.
Skoro juz mamy poprawiac, to "chiocciola".
Brawo, moja literówka- przepraszam ślimaka winniczka.
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia