Blogi z Toskania w tle

Temat przeniesiony do archwium.
Wszystkich milosnikow Toskanii zapraszam na blogi:
Moja Toskania: www.aleksandraseghi.blogspot.com
Eko Toskania: www.ekotoskania. blogspot.com
Eko toskanskie wakacje: www.toskanskiewakacje.blogspot.com
Smaki Toskanii: www.smakitoskanii.blogspot.com
A co? Za mało kaski z reklam leci i trzeba zwiększyć frekwencje na blogu?

Najlepsze blogi w historii polskiej blogosfery nigdy nie musiały się tak natrętnie reklamować,
przykłady: Ewa Kułak z Kolumbii, Novelka czy Anna Sawińska z Korei.

Im większy badziew/ bardziej komercjalny blog tym więcej namolnego ogłaszania się wszędzie gdzie się da.

Przyłóż się może trochę bardziej do treści bloga, to będzie więcej wejść i więcej kaski Ci spłynie z reklam.

Może jak jesteś tak zdesperowna to weź przykład z Ally von Boskiej, jej blog ostatnio miał ponad 100 tysięcy wejść dziennie - rzucaj jakieś kontrowersyjne wypowiedzi na wszystkich możliwych forach i pod spodem link do bloga.

Jeśli zależy Ci na jakości (do której Ci jeszcze baaardzo daleko) ucz się tu:

http://www.kolumbijsko.com/

http://wkorei.blogspot.com/

http://e-novela-kolumbijska.blog.onet.pl/


A jak szukasz rozgłosu i setek tysięcy kliknięć to bierz przykład z niej:

aluh.pl
Poza tym, Twój blog miał szansę zrobić furorę jakieś 20 lat temu... w 1992.

Dzisiej, gdy co roku tysiące polskich studentów wyjeżdżają na stypendia i praktyki do Japonii, Malezji, Indonezji, Nepalu, Kolumbii, Urugwaju, Gruzji, Brazylii i w 1000 innych miejsc, Toskania do której można sie dostać za 50 złotych samolotem Ryanaira raczej już na nikim nie robi wrażenia...

Ja też kocham Toskanię, mieszkałam prawie rok we Florencji to mój drógi dom... ale nie zaszkodzi trochę obiektywizmu.

Co jest ciekawsze? Blog o Toskani, dostępnej właściwie dla każdego czy może blog o życiu codziennym na Filipinach?
Tak sie sklada, ze mi sie ten blog bardzo spodobal i z przyjemnocia poczytalam sobie o Polakach mieszkajacych we Wloszech, jakie byly ich poczatki, jak sobie radza i tym podobne. A ze sama tez mieszkam w Italii to ta tematyka jest mi o wiele blizsza a nizeli zycie w Kolumbii czy innym egzotycznym kraju. I majac do wyboru czytanie blogu o Kolumbii lub czytanie blogu o Wloszech to na pewno wybiore ten drugi.
A jak mają sobie radzić? Radzić sobie we Włoszech to żadna filozofia, chyba tylko ostatnie lebiegi by sobie nie poradziły.

A radzić sobie np. w Nepalu to jest coś.
Mieszkałam we Florencji i Palermo, poznałam mnóstwo ludzi i wszyscy sobie dobrze radzili, bo to przecież żadna egzotyka. Ten sam kontynent co Polska, ten sam kręg kulturowy, żeby się nie odnaleźć we Włoszech, czy w innym kraju europejskim to chyba trzeba być ostatnią lebiegą.

Natomiast wyjechać do Azji, Afryki czy Ameryki Południowej i tam sobie radzić - to już o czymś świadczy.
Wiesz z tym radzeniem sobie to ja mam nieco inna koncepcje. Kreg kulturowy niby ten sam (ja bym powiedziala podobny), ale poradzenie sobie w znaczeniu znalezienia dobrej pracy, utrzymania sie, to juz inna para kaloszy. Wiemy bardzo dobrze jaka jest teraz sytuacja we Wloszech i ze nie jest tu latwo nie tylko dla nas stranierow, ale i dla Wlochow. Ja mieszkam w Italii prawie 10 lat i nie raz spotkalam sie z przypadkami Polakow (i nie tylko), ktorzy z powodu utraty pracy, badz niemoznosci jej znalezienia musieli jednak wracac do kraju. Poznalam tez sporo takich co pracowali jako badante czy wykonujac inne prace fizyczne. Oczywiscie chwala im, ze jakos sobie poradzili i dalej radza, ale dla mnie fajnie jest tez poczytac o ludziach, ktorzy maja ciekawe zawody, ktorzy wyszli poza schemat Polka - badante, Polak - muratore, i ktorych wiedza i doswiadczenie zostaly docenienie przez Wlochow. Podobaja mi sie opisy ich doswiadczen i z checia o nich czytam. Jak i o codziennosci, z ktora w Italii borykam sie i ja.
Nie watpie, ze mieszkac w Nepalu to jest ciekawe doswiadczenie. Ale mnie akurat ta tematyka nie interesuje i jezeli by sie oglosila tu jakas pani X z blogiem pt "Moje zycie w Nepalu" to by raczej nie wzbudzila mojego zainteresowania. Moze spojrzalabym raz jako ciekawostka, ale na pewno bym nie wrocila potem do lektury takiego blogu. Natomiast na blog o Toskanii spojrzalam z zainteresowaniem, bo tematyka Wloch jest mi bliska, wiele dziewczyn, ktore udzielily wywiady zajmuja sie tym co teraz ja (tlumaczenia) i ich doswiadczenia niejako tez mi podsuwaja niektore rozwiazania, co moge jeszcze zrobic. Dlatego wiem, ze do tego blogu wroce jeszcze niejeden raz:))
A wiesz umbryjko, że masz rację. Jak pomyślę to niektórzy sobie radzą znacznie lepiej mimo że zostali rzuceni na głęboką wodą, a inni w sumie nie mieli ciężkiego startu a ciągle narzekają.

Znam dziewczynę co zaczynała we Włoszech 2 lata temu jako kelnerka bo nie znała języka, a dziś ma dobrą pracę biurową i to taką, że bez problemu dostała kredyt na mieszkanie w Rzymie.

Inna z kolei, przyjechała znając język, nie spłaca kredytu bo mieszka w mieszkaniu wyżebranym od włoskich teściów, a ta lebiega od 3 lat nie może znaleźć normalej pracy - robi jakieś staże, praktyki ale za takie pieniądze, że gdyby sama miała się tu utrzymać to by chyba z głodu zdechła.

I wiesz co umbryjko, ja na szczęście nigdy nie musiałam pracować fizycznie we Włoszech, ale i tak mam więcej szacunku dla takiej badante, sprzątaczki czy kelnerki niż dla takiej lebiegi życiowej, mieszkajacej w mieszkaniu wyżebranym od teściów, utrzymywanej latami przez narzeczonego/męża, która po paru latach życia we Włoszech może się pochwalić zaledwie kilkoma miesiącami pracy. I to często też nie jakiejś dobrej pracy tylko podrzędne stanowiska typu recepcjonista, pomoc księgowej
A wiesz umbryjko, że masz rację. Jak pomyślę to niektórzy sobie radzą znacznie lepiej mimo że zostali rzuceni na głęboką wodą, a inni w sumie nie mieli ciężkiego startu a ciągle narzekają.

Znam dziewczynę co zaczynała we Włoszech 2 lata temu jako kelnerka bo nie znała języka, a dziś ma dobrą pracę biurową i to taką, że bez problemu dostała kredyt na mieszkanie w Rzymie.

Inna z kolei, przyjechała znając język, nie spłaca kredytu bo mieszka w mieszkaniu wyżebranym od włoskich teściów, a ta lebiega od 3 lat nie może znaleźć normalej pracy - robi jakieś staże, praktyki ale za takie pieniądze, że gdyby sama miała się tu utrzymać to by chyba z głodu zdechła.

I wiesz co umbryjko, ja na szczęście nigdy nie musiałam pracować fizycznie we Włoszech, ale i tak mam więcej szacunku dla takiej badante, sprzątaczki czy kelnerki niż dla takiej lebiegi życiowej, mieszkajacej w mieszkaniu wyżebranym od teściów, utrzymywanej latami przez narzeczonego/męża, która po paru latach życia we Włoszech może się pochwalić zaledwie kilkoma miesiącami pracy. I to często też nie jakiejś dobrej pracy tylko podrzędne stanowiska typu recepcjonista, pomoc księgowej
o przepraszam... zdublowało się
A Toskania nie konczy sie tylko na ...zabookowaniu biletu, czy radzeniu sobie lepiej czy gorzej z wloskim rynkiem pracy ...ale trzeba spojrzec poza klapki na oczach...
Zreszta czytanie o Toskanii wlasnie dlatego moze byc ciekawsze i blizsze ...ze mozna ten bilet zabookowac z latwoscia. ...do Korei nie kazdemu tak blisko...
Forumista nuova czesciowo sie z Toba zgadzam, ze sa jednostki przedsiebiorcze, ktore poradza sobie w kazdej sytuacji i sa tez takie co jedynie narzekaja a nawet palcem nie kiwna by cos zmienic. Niestety czasem jest tez tak, ze pomimo wlozonego wysilku nie udaje sie. Duzo tez zalezy od szczescia, kogo spotkamy na naszej drodze. Niestety w przypadku cudzoziemcow czesto jest tak, ze musi sie znalesc kto kto spojrzy na wiedze i doswiadczenie a nie na kraj pochodzenia. Ja jak przyjechalam do Wloch to tez znalam jezyk, mialam wyzsze doswiadczenie, potem dodatkowo robilam kursy, staze, dyplomy, latalam z jednej rozmowy na druga a pracy dlugo nie mialam. Potem w koncu udalo mi sie dostac i wytrwac prawie rok (niestety contratto a tempo determinato), teraz pracuje w wolnym zawodzie. W koncu zaczelam wychodzic na prosta, ale ile czasu mi to zajelo....
Ja szanuje tez kazdy zawod, niezaleznie czy fizyczny czy tez nie, wiadomo nie kazdy ma szanse i mozliwosci, rozne sa koleje zycia.....To o co mi chodzilo, ze przyjemnie jest poczytac o ludziach, ktorzy zostali docenieni, ktorzy mieli tyle sily i samozaparcia by pokazac Wlochom, ze Polska, Polacy tez maja cos ciekawego do zaoferowania.
Umbryjko, mi się wydaje, że problem z tym wyjściem poza schemat pracy fizycznej we Włoszech istniał jakieś 20 lat temu, na początku lat 90.
Włoski rynek pracy na pewno nie jest łatwy (wręcz przeciwnie), ale mimo wszystko znam multum Polek, które mają tu dobrą pracę i pensję sporo powyżej włoskiej średniej - naprawdę nie są to jakieś białe kruki.

Natomiast, żeby znaleźć dobrą pracę poza UE, w innym kręgu kulturowym to naprawdę trzeba być kimś - tu już samo szczęście nie pomoże.

Gratuluje Ci, wyjścia na prostą, domyślam się że im bardziej wyboista droga, tym wieksza satysfacja z osiągniętego celu.
hahahaha, zobaczcie jaką wiadomość dostałam:

"Wlasnie przeczytalam Twoja ostra krytyke na temat mojej dzialalnosci blogowej. Szczerze mowiac, nie wiem co ci takiego zlego zrobilam,ze tak negatywnie i zle wypowiadasz sie publicznie na moj temat. I dlaczego nie napisalas do mnie prywatnej wiadmosci, skoro tak bardzo przeszkadza Ci moj wpis. "

Wypowiadam się negatywnie nie a twój temat, tylko na temat twojego miernego bloga pisanego tylko i wyłącznie po to żeby trzepać kasę z reklam. Uffff nie dość że kiepska blogerka to jeszcze nie znosząca krytyki.
Na przyszłość miej na tyle odwagi, żeby się wpisać na forum, a nie spamować mnie wiadomościami.

P.S.
Zerknij może na te blogi, które podałam wyżej, może jak zobaczysz co to dobry blog


Cytat: forumista_nuova
P.S.
Zerknij może na te blogi, które podałam wyżej, może jak zobaczysz co to dobry blog

A skad wzielas poglad, ze Twoja opinia jak wyglada dobry blog, jest ta wlasciwa?
A poza tym wiadomosci prywatnych nie publikuje sie publicznie. ...nawet jezeli nei mowi o tym regulamin, dobre wychowanie wskazywaloby, zeby sie wstrzymac...
Przeczytałam Wasze wpisy...i teoretycznie łatwiej powinno być nam znaleźć pracę i ułożyć sobie życie we Włoszech, tymczasem na własnym przykładzie stwierdzam, ze nie jest to takie proste. Dwa lata mieszkam we Włoszech i prawdę mówiąc, były to 2 lata walki o pracę, często wykonywanie zajęć poniżej kwalifikacji- byle tylko nie siedzieć w domu, nie zwariować, zarobić jakiekolwiek pieniądze...wreszcie wyjechałam do Chin, w celach zupełnie nie zarobkowych...i co? zbiegiem okoliczności, odrobiną sprytu i doświadczenia po 9 dniach pobytu otrzymałam propozycję pracy.Niby odmienna kultura, ludzie, język, a bez większych problemów poradziłam sobie na innym kontynencie...a w głowie teraz mętlik, co dalej, jak pokierować życiem, aby za kilka lat nie żałować...zgadzam się więc absolutnie z Umbryjką,iż fakt, ze Włochy leżą blisko Polski i teoretycznie są nam bardzo podobne to jednak życie w nich nie jest tak łatwe, a w dobie obecnego kryzysu znalezienie dobrej pracy graniczy z cudem.
teoretyczniej..bo jest KRYZYS!..gdyby go nie bylo zapewne byloby duzo latwiej...i nie idzie tu o ludzi jezyk circostanze tylko o EKONOMIE..na to kady musi patrzec zanim wyjedzie do jakiegos kraju...jak idzie temu krajowi co robi rzad dla obywateli/jak wiemy wszyscy wloskirzad lupie tylko na podatkach,od 20 lat politycy nie zrobili nic by zapobiec pogarszajacej sie sytuacji ekonomicznej i od 20 lat istnieje tu'' pokolenie/generacja 1 tys ''czyli generacja oplacana kwota 1 tys eu/na miesiac/i ich zarobki od 20 lat nie rosna..myslicie ze jak przyjedziecie to zaczna nagle rosnac?..I jeszcze przez nastepne 20 lat sie nie zmienia..byc moze zmieni sie eu na lira wloskiego ..to jest wiecej niz prawdopodobne..Wlosi sami maja to na co dlugo pracowali..zbyt lekka reka dajac wyborach swe zaufanie rzadom..ktore w porownianiu do innych krajow zmienialy sie tu niezwykle czesto,bo kazdy z politykow chcial sie nachapac. Obecnie problem Włoch polega na tym, że nie odbyły się tam wybory parlamentarne, które wyłoniłyby proreformatorską większość...
W to, że nagle zdarzy się cud, zarobki wzrosną, pojawią się nowe oferty pracy wierzyć już przestałam, we Włoszech ''trzymają mnie'' tylko i wyłącznie sprawy prywatne...stąd też czuję się jak między młotem, a kowadłem- praca w Chinach kusi, tutaj natomiast mam swoje zobowiązania i bliską mi osobę,ale zastój na rynku pracy i wszechobecny kryzys we Włoszech nie ułatwia podjęcia decyzji.
Forumista nuova: wlasnie przeczytalam Twoja publiczna wypowiedz. Z otwartoscia przyjmuje krytyki, gdyz niosa one refleksje. Gdy ktos ma mi cos do zarzucenia powinien jednak zwrocic sie najpierw do mnie. Masz prawo do skrytykowania blogu lub blogow (bo ja prowadze 5 blogow i tak na marginesie tylko na jednym jest reklama), ale nie wiem na jakiej zasadzie piszesz, ze trzepie kase. Moze wiesz cos, o czym ja nie wiem?
Marysia 2: masz racje, listow prywatnych nie powinno sie pokazywac publicznie. Szkoda,ze forumista nuova nie zechciala odpisac na moja prywatna wiadomosc.
a moze zle sie czuje i nie moze odpisac???
...
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Życie, praca, nauka


Zostaw uwagę