jak wyglada pogrzeb, żałoba we Włoszech

Temat przeniesiony do archwium.
Jak wygląda okres po śmierci kogoś bliskiego? Jak wygląda okres żałoby i sam pogrzeb. Kiedy następuje?
byłem raz na włoskim pogrzebie w Rzymie, zmarł staruszek, którym od miesiąca się opiekowałem (to była bardzo dobrze płatna praca, cholera). Więc, tak jak u nas, na trzeci dzień pośmierci przyjechali chłopcy z pogrzebówki i zapakowali dziadzia do trumny. Żałobną atmosferę podkreślał dźwięk elektycznej wkrętarki, którą śrubowano tumnę, ale nie zrobiło to specjalnego wrażenia na przybyłych. Najbliższa rodzina dała im do dyspozycji specjalny stolik, na który kazdy z nich rzucał telefon komórkowy (jak na westetrnach rewolwery, przed wejściem na salę sądową). Jako, że byla to jeszcze nowość, taki nonszalancki rzut telefoninem był aktorskim majstersztykiem. Potem na pełnym gazie do kościoła. Na cmentarz pojechaliśmy na drugi dzień, ciało przez ten czas czekało w cmentarnej chłodni. Trumna została włożona w "plaster miodu" i do domciu.
pogrzeb przewarznie na 2 dnien po smierci ale temat sobie wybralas .w nocy czowanie nad zmarlym tak jak w polsce .rodzina sciaga wszwskie przedmioty z mebli .-lustra zakrywa sie fioletowym materialem przed wejsciem ustawia sie ksiege dla gosci . a rano na pogrzeb -karzdy ubrany jak chce czyli nie ma obowiazku byc ubranym na czarno msza i biegiem na cmentarz 2 godz ipo wszystkim
Tyle błędów ortograficznych w takim krótkim wpisie... Faktycznie pora umierac....
czlowiek musi byc na wzystko przygotowany a nie zaskoczony
Napoleon i Einstein też robili błędy;a kim zostali?
na poludniu w malych miejscowosciach wciaz zyje taki stary zwyczaj - jak idziesz zlozyc kondolencje to trzeba cos zaniesc spozywczego czesto jest to cukier i kawa, albo ciasto, ciasteczka itp. Wynika to z opieki nad zalobnikami, teoret. sa tak zatopieni w zalobie, ze nie mysla o zakupach czy gotowaniu...
w calych wloszech istnieje zwyczaj (choc wychodzi z uzycia) przygotowania tzw. "santino di ricordo" czyli "obrazka" ze zdjeciem zmarlego data smierci i urodzenia i jakas mysla. Te obrazki- pamiatki sa rozdawane rodzinie, znajomym
A ! na pogrzeby nie nosi sie kwiatow. Ewent. wczesniej zamawia sie wieniec, ktory dostarcza bezposrednio firma pogrzeb. czesto rodzina juz na klepsydrze zaznacza zeby zamiast kwiatow pieniadze przeznaczyc na jakis konkretny cel
no właśnie! Albo taki Lepper na przykład :[
Opowiem Ci jak to bylo w przypadku zmarlego 1,5 roku temu, ojca mojego fidanzato... A jest o czym opowiadac, jak sadze, bo jak ja do dzis jestem troche zniesmaczona tym co zrobili... ale wiadomo, co kraj to obyczaj...rnPo jego smierci, ktora nastapila w szpitalu, odczekali jeszcze z tydzien (bo a to nie mogli dostac wolnego w pracy a to kot spadl z kwietnika i zlamal sobie szczeke etc) spalili goscia i wywiezli do Levone w Piemoncie (mieszkamy w Rzymie) a tam wsypali jego prochy do pierwszego lepszego strumyka ktory im sie spodobal, potem zrobili sobie zdjecie przy tymze strumyku i tyle bylo goscia. A juz w miesiac po smierci jego zona uczyla mnie tanczyc sambe:) Zeby nie bylo watpliwosci: najnormalniejsza na swiecie kochajaca sie rodzina, zero afer czy nienawisci... po prostu jak juz wspomnialam wczesniej co kraj to obyczaj... ale pewien niesmak mi zostal... moze po prostu jestem staroswiecka...rnPS. A pare dni temu zona w/w w drodze do restauracji rozpoczela rozmowe w ktorej zazyczyla sobie zupelnie serio, zeby w razie czego jej czasem nie zakopywac jak umrze tylko spalic i najlepiej jakby jej prochy rozrzucic w powietrzu (jej syn jest pilotem)... Na mysl o tym ze moze pije wode ze strumienia do ktoremu komus przyszlo do glowy wysypac prochy meza albo ze wlasnie przelatuje nade mna helikoptus z ktorego ktos wysypuje popioly swojego ojca, calkowicie stracilam apetyt...
No to my w Polsce mamy lepiej :P
U nas przepisy sanepidowskie zabraniają rozsypywania prochów gdzie popadnie. Są do tego specjalnie wyznaczone miejsca przy krematoriach (krematoriach, jak to brzmi:/, ale chyba nie ma innej nazwy)
ja bylam na dwòch pogrzebach, obydwa w Mediolanie.. pogrzeb dzien, gòra 2 po smierci, msza w kosciele, przyjecie kondolencji od obecnych a potem tylko najblizsza rodzina na cmentarz... i tyle.. no nie ma "obowiazku" ubierania sie na czarno... jak kto chce... i to tyle..
Bardzo smutny temat. Może rozbuduje go o śmierć. Śmierć, pogrzeb i żaloba. Babcia, którą się opiekowalam była bardzo żywotna, miala poczucie humoru i była lubiana w srodowisku. Zmarla nagle o piatej nad ranem. Chorowala na serce. Poprzedniego wieczoru bylam z nia na spacerze. Bardzo przeżylam jej śmierć, bo lubialysmy się, a poza tym po raz pierwszy widzialam jak czlowiek umiera. Babcia zawsze o świcie jęczala o czym uprzedzila mnie rodzina zapowiadając abym nie reagowala. Tego wczesnego poranka wolala nie tylko boga, ale również mnie po imieniu. Babcia nie chciala abym dzwonila po lekarza. Po podaniu lekarstw, gdy nie było poprawy otworzylam okno i zaczęlam wolać o pomoc. Dopiero po kilkunastu minutach był odzew, ale nie o to chodzi. Fernanda na moje usilne naleganie pozwolila zadzwonić do jej syna. Przy okazji wezwalam lekarza. Syn przyjechal po kilkunastu minutach. Babcia była już w tunelu i nie rozpoznawala go. Zaraz potem przyjechal lekarz i stwierdzil zgon. Bylam w szoku.
Syn mojej babci po uspokojeniu mnie i po wyraźnym stwierdzeniu, ze moje wysilki sa bezsensowne poszedl do telefonu i zajal się organizacja wszystkiego. Może po godzinie przyjechala ekipa i zajela się kosmetyka mojej podopiecznej. Z pokoju dochodzily przerazające dla mnie odglosy. Póżniej okazalo się, że mojej biednej Fernandzie takim czymś w rodzaju zszywacza biurowego korygowali to i owo. Ubrali babcie o dziwo w ubrania, które zakladala na uroczyste okazje. Bylam zdziwiona, bo w Polsce jeśli ktoś nagle umrze, to rodzina kupuje nowe ubranie do pochówku. Później dowiedzialam się, że był taki przypadek na Sycylii, że wlożyli staruszka do trumny w pidżamie. Po ok. trzech godzinach przyjechala następna ekipa z trumną. Babcia leżala w salonie, na wezglowiu świecily się gromnice. Przychodzili znajomi z kwiatami i żegnali się ze zmarla. Bardzo lubiala kwiaty. Z kazdego spaceru wracalyśmy z naręczem, które sama ukladala w wazonie. Drzwi do mieszkania otwarte były na oścież. Przez calą noc było czuwanie przy trumnie i odmawianie modlitw. Miala dużo przyjaciól. Następnego dnia był pogrzeb. Trumna była podwójna. Najpierw była zaspawana czy zalutowana, a nastepnie zabita gwoździami. Mimo brzydkiej, deszczowej i wietrznej pogody, a był to grudzień wszyscy w skupieniu szli za karawanem aby odprowadzić do miejsca wiecznego spoczyku. Pochowana zostala w ziemi, w grobie gdzie od kilkudziesięciu lat leżal jej mąż. Grób zostal zamurowany i pokryty dużą ilością wieńców i kwiatów.
Bywa również tak, że staruszkowie nie życzą sobie kwiatów na pogrzebie. Rodzina informuje o tym na klepsydrach.
Takie sa tradycje w Toskanni, a dokladniej w Casentino.
Tak sie sklada,ze bylam na pogrzebie w ta niedziele.Uprzedzono mnie,ze mam nie kupowac kwiatow,ale wedle polskiego zwyczaju ubralam siebie jak i chlopaka na czarno.Wchodze do kosciola i mysle sobie,ze chyba pomylilismy koscioly,bo wszyscy kolorowo ubrani jak na slubie,a nie pogrzebie.Pozniej byly kondolencje i najblizszi udali sie na cmetarz.
Przyznam szczerze,ze niekoniecznie swobodne ubieranie jest wedlug mnie na miejscu.To tak jakby panna mloda wystapila w czarnej sukience...Ale wiadomo co kraj to obyczaj.
stypa-pranzo funebre..Freud napisal w 'Żałoba i melancholia' o potrzebie "wchłonięcia" zmarłej bliskiej nam osoby. Jasne,ze w sensie symbolicznym. Ciezko nam sie rozstać , oddać tego kogoś tak po prostu ziemi – stąd stypa, wielkie przyjęcie bezpośrednio po ceremoni pogrzebowej. Jedzenie to symboliczne wchłonięcie zmarłej osoby... .. symboliczny ekwiwalent...wg Freuda
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Życie, praca, nauka

 »

Solo italiano