Berlusconi – Noe czy Mojżesz?

Temat przeniesiony do archwium.
Wszystko zaczęło się od wypowiedzi jednego z przedstawicieli koalicji Berlusconiego, Roberto Maroni z Ligii Północnej. Od tamtej chwili ugrupowanie Dom Wolności dostaje przydomek Arka Noe

- Berlusconi to nie jest Noe, a Dom Wolności to nie Arka, na którą muszą wejść dwa egzemplarze z każdego gatunku. Raczej określiłbym Berlusconiego jako Mojżesza, który poprowadzi ludność naszej koalicji poza Morze Czerwone - powiedział Roberto Maroni, przedstawiciel Ligii Północnej.

Jak podała „La Stampa” dwa dni temu, na Arce Berlusconiego jest miejsce dla 20 partii. Jednak, jak oświadczył Fini – lider Sojuszu Narodowego, historyczny sprzymierzeniec Berlusconiego: - Nasza lista wyborcza nie może być zapełniona symbolami jako przeciwstawienie Partii Demokratycznej, która będzie startować sama w wyborach”.

Dlatego dzisiaj rano Berlusconi zaproponował, że wyborcza lista jego koalicji będzie oznaczona jedynym symbolem nowo utworzonej partii Lud Wolności (partia utworzona w listopadzie zeszłego roku) w połączeniu federacyjnym z Ligą Północną. 71-letni Silvio oświadcza, że jego lista jest otwarta dla wszystkich, ale muszą zrezygnować ze swoich partyjnych symboli. Propozycja nie spotkała się z poparciem UDC (historyczny sojusznik Forza Italia) i Ligii Północnej, z którą dzisiaj Berlusconi będzie się konsultował.

Najprawdopodobniej UDC zrezygnuje z koalicji Berlusconiego. W porannym wydaniu wiadomości TG5, Berlusconi udzielając wywiadu zaprzeczył, że jego inicjatywa jest odpowiedzią na prowokację Parti Demokratycznej Veltroniego, która postanowiła startować sama w przedwczesnych wyborach. - Po prostu nie ma innego wyjścia, nie może przedstawić się wyborcom w tej samej koalicji, z której powstał upadły rząd Prodiego - mówił Berlusconi.

Polityczny „Noe” już przedstawił program wyborczy oraz jak będzie wyglądał jego rząd.
Czy „Rycerz” posieka „Mortadelę”
Silvio Berlusconi może wygrać kwietniowe wybory parlamentarne

Słońce wschodzi i zachodzi, a we Włoszech nic się nie zmienia. Od lat na zmianę rządzą lewicowiec Romano Prodi, pieszczotliwie zwany „Mortadelą” oraz prawicowiec Silvio Berlusconi, przezywany „Rycerzem”. Wszystko wskazuje na to, że po dramatycznym upadku rządów „Mortadeli” – gdy Romano Prodi podawał się do dymisji, we włoskim parlamencie doszło do przepychanek, słychać też było strzały... korków szampana – „Rycerz” wraca do łask. Ma spore szanse, że będzie rządził już po raz trzeci. Sondaże dają jego partii Forza Italia od 10 do 16 proc. przewagi nad konkurencją.

Boski Silvio jest niezniszczalny. Walczy z czasem – ma już 71 lat i przeszedł poważną operację serca, ale wygląda na młodzieńca, ponieważ chirurgicznie wygładził sobie zmarszczki i wszczepił implanty ciemnych włosów. Gdy uzupełniał braki czupryny, paradował w białej chuście, na wzór pirata. Jego rywal, 52-letni lewicowy burmistrz Rzymu Walter Veltroni z siwymi włosami i wychudłą sylwetką prezentuje się jak mężczyzna w bardzo poważnym wieku.

Berlusconiemu niestraszne są żadne przeszkody. Na razie pokonał chore serce, wszczepiając rozrusznik. Strzeże gigantycznej fortuny, szacowanej na blisko 8 mld dolarów i zarządza trzema stacjami telewizyjnymi. Nic to, że włoska prokuratura twierdzi, że majątek zdobył dzięki łapówkom, przekrętom i malwersacjom. „Rycerzowi” wytoczono aż 11 procesów o korupcję, część z nich jeszcze trwa. Opozycja twierdzi, że za jego rządów Włochy popadły w degrengoladę: rósł dług wewnętrzny i bezrobocie, spadał za to wzrost gospodarczy. Brytyjski tygodnik „The Economist” napisał, że Berlusconi „zmarnował cały swój kapitał polityczny, aby bronić własnych prywatnych interesów”, a co gorsza, na odchodne podrzucił „Mortadeli” zatruty pasztet, czyli ustawę przywracającą ordynację opartą na zasadzie proporcjonalnej. Romano Prodi nie strawił tego pasztetu i nie zdołał zmienić ustawy.

„The Economist” obawia się, że Silvio, „człowiek sukcesu w interesach, nie jest zdolny do pracy, która nie przynosi profitów”. To znaczy sądzi, że Berlusconi nie będzie w stanie sprawnie rządzić krajem. „Rycerz”, który od lat publicznie śpiewa, tańczy i recytuje – zapewnia, że ma recepty na całe zło: obiecał Włochom znaczną obniżkę podatków, m.in. tego od nieruchomości.
Wskazał też sukcesorkę, która zastąpi go w razie np. awarii rozrusznika serca: będzie to 39-letnia Michaela Vittoria Brambilla. Następczyni różni się od Silvia chyba tylko płcią: Michaela też jest zwierzęciem medialnym (była dziennikarką w stacji należącej do jej politycznego patrona, zaczynała m.in. od reportaży o tajemnicach nocy i ezoteryzmie) i też maniacko dba o swój wygląd. Gdy miała 18 lat, ładna buzia i zgrabna figura zapewniły jej udział w finale konkursu Miss Włoch. Nadal waży zaledwie 55 kg i cztery razy w tygodniu chodzi do fryzjera. Brambilla i Berlusconi śpią po trzy godziny dziennie. Z Silviem łączy ją jeszcze jedno: zamiłowanie do interesów. Michaela Brambilla kieruje rodzinną firmą produkującą druty stalowe, pracuje w spółce handlowej, która importuje i sprzedaje produkty rybne, stoi na czele firmy oferującej karmę dla psów i kotów, zarządza centrum medycznym w miejscowości Lecco itd.

Na tle tej kolorowej pary Walter Veltroni – który notabene też jest dziennikarzem – wygląda dość bezbarwnie...
(*)Małgorzata Borkowska