Werona - miasto Romea i Julii

Temat przeniesiony do archwium.
Tutaj Romeo śpiewał pod balkonem Julii serenady... Werona, zaczarowana legendą kochanków, jest jak klejnot błyszczący po słonecznej stronie Alp.

Chociaż historia Romea i Julii nie wydarzyła się naprawdę, jest tylko fikcją literacką Williama Szekspira. Werona, w której ona się rozgrywa, cieszy się sławą najbardziej romantycznego miasta. Przyjeżdżają tu pary z całego świata, by przysięgać sobie miłość i przeżyć chwile wzruszeń. Faktycznie, miasto to wydaje się być stworzone do pocałunków i spacerów w blasku księżyca. Położone w zakolu rwącej rzeki Adygi, kusi urodą renesansowych kamienic, ogrodów i mnóstwem kamiennych mostów, na których spotykają się zakochani.

Ten dom z balkonem...
Przyjeżdżający do Werony najpierw idą do domu Julii, czyli średniowiecznej kamienicy w centrum miasta. Niegdyś należała ona do rodu Capello, z którym kojarzy się bohaterkę romansu (ród istniał naprawdę). Dziś dom zamienił się w prawdziwą świątynię miłości. Brama jest oblepiona setkami karteczek z romantycznymi wyznaniami. Karteczki są kolorowe, a teksty na nich w różnych językach. Jeśli ktoś nie ma pod ręką papieru, pisze wprost na murze, na którym właściwie nie ma wolnego miejsca. Na kartkach królują rysunki serc przebitych strzałą, powtarzają się słowa: love, amo, aime i imiona dziewczyny albo chłopaka. Bez trudu wypatrzycie wyznania po polsku, są też napisane chińskimi czy japońskimi "krzaczkami". Miłość nie zna granic! Co chwila ktoś mocuje nową karteczkę. Wy też możecie to zrobić. Przyda wam się... guma do żucia. Niepisany zwyczaj pozwala jej użyć jako kleju do miłosnej kartki. Ot, znak nowoczesności, który zapewne bardzo zdziwiłby Julię... Oprócz liścików symbolem miłości w domu Julii są też kłódki. Pary zakochanych wieszają je na prętach bramy. Zobaczycie ich tu mnóstwo: małych i dużych, nowych i trochę już sfatygowanych. Oznaczają dozgonną miłość. Zatrzaskuje się je, a kluczyki wyrzuca.

Tuż za bramą znajduje się mały dziedziniec, zwykle zatłoczony jak tramwaj w godzinach szczytu. Wszyscy obecni patrzą w górę, na balkon Julii. A tam... kolejno wchodzi dziewczyna za dziewczyną, macha stojącemu na dole wybrańcowi chusteczką i pozuje do pamiątkowego zdjęcia. Uwaga, drogie panie. Żeby wejść na najsłynniejszy balkon świata, trzeba postać w kolejce.

W samym domu Julii też jest co oglądać. Renesansowe komnaty ozdobiono pięknymi freskami. W jednej z nich ustawiono łoże z baldachimem, na którym zakochana dziewczyna marzyła o Romeo. Chcecie napisać do niej list i podzielić się swoimi rozterkami miłosnymi? Nic prostszego.W domu jest specjalna skrzynka pocztowa, a dla zwolenników poczty elektronicznej - komputer. Żeby nie raził w stylowych wnętrzach nowoczesnością, umieszczono go w metalowej tubie. Kilka uderzeń w klawisze i gotowe:
e-mail dotrze do Julii. Tak przynajmniej mówi pani opiekująca się domem. Ale czy dziewczyna odpisze? Tego nie wiadomo.

Grobowiec Julii

Listy od zakochanych przychodzą również do kościółka San Francesco al Corso, w którym znajduje się symboliczny grobowiec Julii. To pusty, marmurowy sarkofag w mrocznej krypcie. Miejsce sprzyja wyciszeniu i zadumie nad ludzkim losem... Z kościoła ślady wiodą prosto do domu Romea. Młodzieniec, idąc na spotkanie z ukochaną, przemykał przez gwarny Piazza delle Erbe, do dziś zastawiony straganami, mijał łuk Arco della Costa (Bramy Żebrowej; przed wiekami zamurowano w niej żebro wieloryba) i już był na Piazza dei Signori. Tak jak Romeo, możecie się tutaj zatrzymać na chwilę przy ozdobnym wejściu do Palazzo Scaglieri, stanąć pod pomnikiem największego poety włoskiego Dantego Alighieri i patrzeć, jak słońce oświetla złote ściany i kamienne łuki Loggii Fra Giocondo. Piazza dei Signori to najpiękniejszy plac w mieście. Stąd już bliziutko na uliczkę Arche Scaligere, gdzie stoi dom Romea. Ten średniowieczny pałacyk jest własnością prywatną i można go oglądać tylko z zewnątrz. Mieszkać w nim musi jakiś romantyk, bo jakże by inaczej...

W centrum Werony nie ma dużego ruchu, większość ulic to deptaki. Zakochani mogą więc w ciszy podziwiać architekturę, patrzeć sobie w oczy albo pójść do kawiarenki na Piazza Bra i delektować się wyśmienitym espresso. Od czasu do czasu zaterkoce koło nich kolorowa ciuchcia, która zabiera chętnych na wyprawę śladami Romea i Julii. Przy placu, nad samą rzeką Adygą, wznosi się Muzeum Archeologiczne, nocą przepięknie oświetlone. A za rzeką zaczynają się już Alpy...
Od 15 do 17 maja w Weronie jest wystawa Solarexpo. To na wypadek jakby kogos interesowala energia odnawialna.

 »

Kultura i obyczaje