Zdaje sie ze zostalam zle zrozumiana przez niektorych wiec postaram sie wyjasnic. Przede wszystkim nie odwodze nikogo od wyjazdu na swieta do Polski. Jak najbardziej jezeli macie tylko taka mozliwosc- beati voi! Specjalnie napisalam “nie wszyscy moga”. Mysle, ze jest naprawde malo osob, ktere zostaja tutaj z powodow finansowych a chocby nawet to ich sprawa, jezeli rzeczywiscie pieniadze w tym momencie sa dla nich wazniejsze ( nigdy nie wiadamo jakie sytuacje zyciowe zmuszaja kogos do takich wyborow). Ja zostaje tu na swieta juz kolejny raz poniewaz moj maz ma taka prace a nie inna i raczej ciezko byloby nam wlasnie w tym okresie sie wybrac a jezeli juz to na krotko wiec wole pojechac w innym terminie i pobyc z nimi dluzej. Kiedys pojechalam na Boze Narodzenie sama i skonczylo sie tak, ze mi sie dziad rozchorowal i trzeba bylo czym predzej wracac “reanimowac”;). Poniewaz teraz jestesmy rodzina nie wydaje mi sie sluszne zebysmy spedzali swieta osobno z calym szacunkiem i miloscia do moich rodzicow, mysle ze to tez kwestia pewnej doroslosci. Poza tym napisalam o osobach , ktore zalozyly tu rodziny no bo wlasnie wczesniej czy pozniej kazda z nas bedzie zmuszona jakies swieta tu spedzic. Chociazby przyklad dziewczyn z forum, ktore maja rodzic lub wlasnie urodzily, jakies problemy w domu itp. Nie znaczy wcale, ze nie jest mi przykro,ze w ten dzien bede mogla zlozyc zyczenia moim bliskim w Polsce tylko przez telefon.W mojej poprzedniej wypowiedzi chodzilo raczej o to, zeby te ktore zostaja tu we Wloszech sporbowaly cos z wlasnej inicjatywy zrobic aby te swieta byly choc troche “polskie”. Ja dostaje oplatek w liscie od mojej mamy i przyznam ze rodzinie mojego meza bardzo sie spodobal ten zwyczaj i wrecz sie go domagaja. Moze mam to szczescie,ze sa dosc religijni, jest zawsze modlitwa przed wieczerza, chodzimy na pasterke i atmosfera tez jest bardzo rodzinna. Moglabym palcem nie kiwnac i narzekac jak jest do kitu tu na swieta. Co prawda wiekszosc potraw gotuja i przywoza moi tesciowie ale za to my organizujemy wigilie w naszym domu, staram sie nakryc do stolu tak jak robi to moja mama, i tak pokierowac wieczorem zeby wszyscy i ja tez czuli atmosfere swiateczna.
Zgadzam sie ze nic nie zastapi nam obecnosci rodzicow, rodzenstwa i “pana Gienka” ale przy odrobinie dobrej woli tez moga byc radosne i troche “polskie”. Wybaczcie, ze sie tak rozpisalam i jeszcze raz wszystkim Wesolych Swiat!