mi jakos ostatnio odbiło na punkcie języków...od czasu, gdy odkryłam,że mówiąc po polsku, i słuchając odpowiedzi po serbsku bądź chorwacku, potrafimy się dogadać z koleżankami :) poza tym w momencie jak troche poznałam włoski zaczelam rozumiec tez hiszpanów i francuzów jesli mowia wolno:) to piekne,ze znajac jeden jezyk z danej rodziny jezykowej, inne sa podobne.
francuskiego ucze sie od...2 dni :D z kursu dla samouczkow,zalezy mi na wymowie,bo czytajac rozumiem,ale nie moge mowic... z hiszpanskiego przepisuje notatki od kumpeli co sie uczy,ale nie mam czasu pozniej nad nimi siedziec i sie uczyc,ehh!
niemieckiego uczylam sie 6 lat w szkolach,ale ze wzgledu na moja niechec do tegoz jezyka, jak i narodu,wszystko co zakułam na jeden sprawdzian,automatycznie po 10 minutach po sprawdzianie zapominalam:) i z tych 6 lat wyszło tyle, ze potrafie skleic proste zdania, lepiej pisze niz mowie, rozumiem jak czytam. ale np. lepiej zrozumiem francuza czy hiszpana niz niemca jak mowi... straszne...:P
angielski zawsze traktowalam jak "przymus szkolny" wiec rowniez jakos z pasja nie uczylam sie go... no ale umiem wystarczajacą dobrze,zeby sie dogadac bez problemu...jak pewnie wszyscy na tym forum:)
no i włoski... zaczelam sie uczyc rok temu. 2 tygodnie kursu we florencji, pozniej 1,5 h tygodniowo prywatnie, w domu za wiele nie robilam bo nie mialam czasu:(, no i caly lipiec w pieknej florencji znow na kursie...efekt: moge sie spokojnie dogadac, prawie wsyztsko rozumiem gramatyke tez prawie cala poznalam,najgorzej z zasobem słow :P :P
juz nie nudze was dalej... tak tylko chcialam opowiedziec o moim malym HOPLU na punkcie wszystkich słow co nie brzmia polsko :P :D pozdrawiam kochajacych jezyki,ze szczegolnym uwzglednieniem milosnikow italiano:))