Nie przetłumaczę tego, ale masz tu całą tą historię po polsku... (z wikipedii)
3 października 1985 na pokład statku wypływającego z Genui w rejs po Morzu Śródziemnym wsiadło czterech członków pro-irackiej frakcji Frontu Wyzwolenia Palestyny Abu Abbasa. Zamierzali oni dostać się tą drogą do izraelskiego portu Ashdod i zaatakować tamtejsze składy amunicji lub rafinerię, w odwecie za nalot izraelskich samolotów F-16 na siedzibę Jasera Arafata w Tunisie 3 października 1985, w którym zginęło 76 osób.
7 października 1985 podczas zbliżania się statku do portu w Port Said plany te jednak zostały przypadkowo odkryte przez jednego z członków załogi, który wszedł bez pukania do kabiny terrorystów niosąc obiad i zastał ich w trakcie czyszczenia broni. Zdesperowani zamachowcy zdecydowali się na porwanie statku i uprowadzenie go do Syrii. 8 października 1985 w godzinach przedpołudniowych statek dopłynął do redy Tartus jednak władze syryjskie pod naciskiem Stanów Zjednoczonych odmówiły mu zgody na wejście do portu. Porywacze zażądali uwolnienia z izraelskich więzień 50. Palestyńczyków, a w związku z niespełnieniem ich żądań o godz. 15 zabili strzałami w głowę i klatkę piersiową zakładnika - Amerykanina żydowskiego pochodzenia, multimilionera Leona Klinghoffera, 79-letniego inwalidę poruszającego się na wózku, a jego ciało wyrzucili za burtę.
Wobec nieprzejednanej postawy negocjatorów, którzy nie mieli potwierdzonych informacji o śmierci jednego z pasażerów, terroryści skierowali statek do Libii gdzie mogli liczyć na pomoc ze strony Muammara Kadafiego. Ostatecznie jednak z obawy przed akcją oddziałów antyterrorystycznych 8 października 1985 dotarli z powrotem do portu w Port Said, gdzie przybył również ze swym adiutantem Abu Abbas, który podjął się rozwiązania problemu. Z powodu braku dowodów śmierci jednego z pasażerów, rząd Hosni Mubaraka zezwolił 9 października 1985 Abbasowi na zabranie ze statku swoich ludzi i opuszczenie Egiptu w zamian na zwrot statku i uwolnienie zakładników.