Bredzę nagminnie chowając twarz za długimi włosami. Wpadam w kałuże irracjonalizmu.Miałam piękny scenariusz sklejony z marzeń.Zniszczyła mi go rzeczywistość.
Bunt przeciw rzeczywistości! Zniszczyć ją w sobie! Zmiażdżyć! Zgnieść w kulkę jak źle napisany wiersz na kartce papieru! Kreujemy własną rzeczywistość.
Każdy swoją, pozbawioną fałszu i nie domalowanych kresek.
A jak się nie uda… Nie! Nie chcę tej rzeczywistości! Teraz już tylko wtulić się w czyjeś ramiona i zasnąć. Tylko w czyje? W te wykreowane podświadomością.
I znów siedzę sama w tej studni bez dna. Patrzę jak przez dziurkę od klucza na świat wymalowany świeżą farbą, której nie mogę dotknąć.
Proszę, zaśmiej się wraz ze mną. Chcę usłyszeć Twój śmiech.