Nie jestem nastolatka, tylko dwudziestoparolatka...
Jesli chodzi o budowanie relacji z ludzmi to wiele razy slyszalam, ze podchodze do tego bardzo dojrzale.
Kiedys ktos mi powiedzial, ze gdyby ludzie mysleli tak jak ja, to by nie bylo rozwodow...
Nie mam za soba nieudanych zwiazkow, bo zawsze na poczatku znajomosci wiedzialam, czy z dana osoba warto isc dalej, czy sie pozegnac.
Quasifaladifferenza-podsumowales mnie swoim banalnym mysleniem, smieszne to, bo moze to co pisze jest dziecinne, ale ma glebszy sens.
To Ty jestes na etapie rozwoju, ktory nie pozwala Ci zrozumiec pewnych rzeczy.
Jestem zawiedziona ogolnie mezczyznami, nie tylko Wlochami... ten narod darze wyjatkowa sympatia, wsrod tych ludzi odpoczywam psychicznie, jednak oni tez maja problemy z budowaniem normalnych relacji, jednak sa swiecie przekonani, ze jest inaczej. A sprobuj im cos powiedziec, to poznasz ich prawdziwe zdanie na swoj temat i naszego narodu.
Juz dawno temu zrozumialam, ze szukam rzeczy moze nieistniejacych, wiec przestalam szukac i skupilam sie na czyms innym... jesli kiedys przyjdzie to, czego bym sobie zyczyla, bedzie to cud.
Ciekawa jestem, jakbyscie Wy dziewczyny doradzaly swoim corkom, zeby nie daly sie zwiesc farbowanym lisom, bo jak narazie to widze, ze kazda ma przepis na udany zwiazek i wielka milosc, tylko pozniej sie okazuje, ze to jednak nie o to chodzi...