Sytuacja przedstawia sie nastepujaco:
1. Ax poprosil/a o przetlumaczenie na wloski slowa "pracoholik".
2. Katerina podala m. in. slowko "stancovista", ktore w jezyku wloskim po prostu nie istnieje.
3. Ja i pare innych dziewczyn zwrocilysmy uwage na jej pomylke i ja poprawilysmy, bez zadnych zlosliwosci, po prostu podalysmy poprawna wersje, podparta rowniez slownikami i linkami.
4. Katerina z wyzszoscia stwierdzila, ze jej slowko pochodzi od "stanco", a poza tym slowniki czesto sie myla, natomiast ona wie, jak mowia kulturalni ludzie. Tym samym zasugerowala, ze my swoja wiedze czerpiemy li i jedynie ze slownikow oraz, ze jestesmy niekulturalne, bo nie znamy jej neologizmu.
5. Obiektywne dowody typu zero rezultatow w google czy tez opinia znajomych Wlochow jej nie przekonala, a wrecz stala sie jeszcze bardziej agresywna i wyzwala nas od "cretine allucinanti".
6. Moral bajki: Katerina nie ma w sobie za grosz pokory, uwaza sie za nieomylna, a kto osmieli sie ja skorygowac (a tym samym pomoc ludziom proszacym o tlumaczenie, aby nie zostali wprowadzeni w blad), dostanie po lapach, i to w bardzo chamski sposob.
7. Tak na marginesie, obrazanie (zupelnie bezpodstawne) osob nalezacych do najaktywniej pomagajacych na tym forum (nie chodzi tylko o tlumaczenia) wydaje mi sie gruba przesada. Zwlaszcza, ze Katerina nas nie zna, a w wiekszosci udzielamy sie duzo dluzej od niej, wiec moze najpierw pofatygowalaby sie i przeczytala nasze posty z przeszlosci... Nie wydaje mi sie, zebysmy gdziekolwiek pokazaly nasz domniemany kretynizm.