Un truffatore italiano a Danzica

Temat przeniesiony do archwium.
Ho appena letto su onet.pl di un cittadino italiano che ha truffato quasi 1000 persone in tutta la Polonia. In pratica, l'autunno scorso ha messo su un'azienda di nome Pier&Gio, i cui clienti dovevano mettere sulle proprie automobili degli adesivi pubblicitari. Dovevano ricevere 900 zloty al mese, a condizione però di pagare prima una cauzione di 2.700 zloty. Dopo qualche mese di pagamenti regolari, l'azienda ha chiuso e i soldi sono spariti dal suo conto corrente.
Hehe, volenti non sit iniuria.:))

Questa cauzione cosa riguardava?
...non scrivono, che strano, una cauzione per niente.
Appunto non capisco che cauzione era... per garantire che metterai quegli adesivi?;-D
ecco ... poi ditemi come si fà ad uscire dagli stereotipi -

Chiamatela Finanza Creativa !
Ma come sarebbe:"come si fa ad uscire"??
Perche c'e' chi ne è entrato?:))
Ciao genio ...
Vorresti dire che non siamo mai entrati ?!!

sai quegli stereotipi tipo: italiani falsi, truffatori, bugiardi .....

O viceversa lo stereotipo dell'idraulico polacco, usato fino a 15 anno or sono in occidente !!!
Ciao, volevo dire che dalla gente che ha un po di cervello quelli stereotipi ci sono, certo ma si fermano al livello quasi subcosciente. Sono le cose che a volte senti come una sensazione, ma non riescono arrivare agli tuoi livelli del ragionamento logico, non determinano del tuo ragionamento, comportamento.

Piu o meno penso cosi.
Bisogna stare attenti pero' e nella "lotta coi stereotipi" non oscurare le cose che stereotipi non gli sono....non oscurare la verita'.:)
Ha ecco ... si ho capito perfettamente ciò che intendi dire !!

Però sai di questi tempi, con la tensione che c'è in giro ... dal livello subcosciente a quello cosciente si passa in un batter d'occhio !!!

Bye
"Dzięki tej reklamie miałem zarobić 888 zł miesięcznie"
19 czerwca 2008 (1184 opinie)

fot. Łukasz/czytelnik.trojmiasto.pl
Samochody z takimi naklejkami często można było spotkać na trójmiejskich ulicach.



Od kilku miesięcy trójmiejscy kierowcy ze zdziwieniem, czasami pewnie z zazdrością, przyglądali się samochodom, które naklejkami na zderzakach lub na masce dumnie ogłaszały: dzięki tej reklamie zarabiam miesięcznie 888 zł (czasami 688 zł). Wygląda na to, że powód do zazdrości właśnie się skończył.


fot. Łukasz/ czytelnik trojmiasto.pl
W czwartek gdańskie biuro firmy Pier Gio było zamknięte na cztery spusty.


Ponad trzydzieści osób przyszło w czwartek 19 czerwca do siedziby firmy Pier-Gio (Pier&Gio) na ul. Ogarnej w Gdańsku po odbiór należnych im pieniędzy. Nie dostali ich, bo zastali zamknięte i opuszczone biuro.

Pier-Gio to legalnie zarejestrowana firma, ni to agencja reklamowa, ni to dystrybutor napojów z aloesu. Przez kilka miesięcy promowała się płacąc kierowcom za umieszczanie swoich reklam na samochodach. Zasada jej działania była następująca: kierowca wpłacał kaucję w wysokości 2666 zł, przyklejał na auto reklamę (np. wody mineralnej Aloe Vera), a następnie co miesiąc otrzymywał do ręki 688 zł (choć do końca ubiegłego roku było to 888 zł). Umowa podpisywana była na dwa lata. Po jej wygaśnięciu kaucja miała być zwracana.

W Polsce firma działa od listopada ubiegłego roku, ma 10 placówek, w tym po jednej w Gdańsku i Gdyni. Po Trójmieście jeździło sporo aut z hasłem "Dzięki tej reklamie zarabiam 888 zł (lub 688 zł)". Do tej pory – jak mówią ci, którzy jej zaufali – nie było z nią problemów. Pieniądze były wypłacane na czas. Aż do teraz.

- W maju dostaliśmy informację, że wypłaty będą odbywały się po 16 czerwca przelewem, mimo, że umowa mówi, iż mają oni obowiązek wypłacić pieniądze do 14 dnia każdego miesiąca gotówką - relacjonuje nam jeden z kierowców, pan Łukasz.

Kiedy we wtorek 17 czerwca pieniędzy nie było, zaniepokojeni ludzie postanowili osobiście zasięgnąć informacji w gdańskiej i gdyńskiej siedzibie Pier-Gio. I tu niespodzianka. Zamiast pracownika przywitała ich kartka w drzwiach z napisem: "Po wypłaty zapraszamy 19 czerwca, od godziny 10".

Ponad 30 osób zjawiło się więc w czwartek na Ogarnej punktualnie. I tu kolejna niespodzianka. Biuro nadal zamknięte, ale kartki już nie ma. I tak było przez cały dzień.

Co ciekawe, przez delikatnie uchylone okno dało się zauważyć, że w środku brakuje komputerów i większości wyposażenia. Zadzwoniliśmy również do placówek Pier&Gio w Gdyni, Olsztynie i Bydgoszczy. Zarówno telefony stacjonarne, jak i komórkowe milczały.

Nasz czytelnik nie jest jeszcze w najgorszej sytuacji, bowiem umowę podpisał w grudniu. Ponieważ do maja firma sumiennie płaciła za reklamę, współpraca z Pier&Gio zwróciła mu się z nawiązką.

Nie wszyscy mieli takie szczęście. - Podpisałam umowę i wpłaciłam kaucję w maju. Teraz przyszłam po pierwszą wypłatę - mówi spotkana przez nas na ul. Ogarnej pani Anna.

Jeszcze większa niepewność jest z kolei u pani Emilii z Wrzeszcza, która za pośrednictwem Pier-Gio postanowiła kupić sobie samochód. Od niedawna firma oferowała bowiem pośrednictwo w zakupie auta i spłacanie rat kredytu, pod warunkiem że przez pięć lat będzie woziło się jej reklamy.

- Zamówiłam Toyotę Yaris i wpłaciłam 10 proc. wartości auta, czyli 5,4 tys. - mówi pani Emilia. - Na samochód miałam czekać trzy miesiące. Jak na razie minął miesiąc. Firmy nie ma i auta też nie ma..

Zdesperowani kierowcy postanowili sprawę skierować do prokuratury.
Setki oszukanych przez Włocha od nalepek
3 lipca 2008 (147 opinii)

fot. Łukasz/czytelnik.trojmiasto.pl
Piergiorgio Lavezzi to podobno Włoch i podobno istnieje. Podobno....



Około 200 osób oszukanych w Gdańsku przez firmę Pier&Gio zgłosiło się dotychczas w tej sprawie na policję i do prokuratury. Skalę oszustwa w całym kraju trudno na razie oszacować.

fot. Łukasz/czytelnik.trojmiasto.pl
Kierowcy, którzy podpisali z firmą umowę reklamowali m.in wodę mineralną Aloe Vera.


W gdańskiej centrali firmy przy ul. Ogarnej 2-letnią umowę z Pier&Gio podpisało ok. 700 osób, we Włocławku było to 200 kierowców. Policjanci i prokuratura z Gdańska czekają teraz na dane z innych dużych miast. W całym kraju firma miała dziesięć placówek m.in w Warszawie, Toruniu, Bydgoszczy i Olsztynie.

- Przesłuchujemy świadków, pracowników biur. Niektórzy z nich sami się do nas zgłaszają - informuje rzecznik prasowy gdańskiej policji Adam Reszczyński.

Trwają również poszukiwania właściciela Pier&Gio, tajemniczego Włocha Piergiorgio Lavezziego. Gdańska prokuratura zamierza wystawić za nim europejski nakaz aresztowania.

Problem w tym, że wciąż nie wiadomo, czy Piergiorgio Lavezzi to prawdziwe nazwisko pomysłodawcy i założyciela oszukańczej firmy. Nie jest wykluczone, że ktoś, kto w Gdańsku zarejestrował firmę, zrobił to pod innym nazwiskiem. Jak ustalono, Lavezzi był już właścicielem podobnie działających spółek na zachodzie Europy (m.in we Włoszech i Francji), gdzie za każdym razem ta działalność kończyła się podobnie. Firma znikała z dnia na dzień pozostawiając setki oszukanych. Właściciel zawsze umykał wymiarowi sprawiedliwości.

Zarejestrowana w Gdańsku firma Pier&Gio przez kilka miesięcy promowała się płacąc kierowcom za umieszczanie swoich reklam na samochodach. Zasada jej działania była następująca: kierowca wpłacał kaucję w wysokości 2666 zł, przyklejał na auto reklamę, a następnie co miesiąc otrzymywał do ręki 688 zł (kilka miesięcy temu było to 888 zł). Umowa podpisywana była na dwa lata. Po jej wygaśnięciu kaucja miała być zwracana.
http://www.trojmiasto.pl/s.php?akcja=szukaj&string=pier+gio

Scusate se ho fatto copia/incolla di questi articoli, l'ho fatto pensando che per alcuni sia tema interessante e curioso.

Sono tratti dalla cronaca di www.trojmiasto.pl
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Życie, praca, nauka