ciao agnesee, przyjeżdżam do Turynu tak jak ty czyli per amore. Bedę mieszkała razem z moim chłopakiem w mieszkanku na via rivara (wiesz gdzie to jest?). Tutaj zostawiam świetna pracę, kochającą rodzinkę i wspaniałych przyjaciół. I niestety zaczyna dopadać mnie ogromny strach....właściwie przed wszystkim. Jestem postrzegana raczej jako osoba odważna, ale ta decyzja chyba zaczyna mnie troszkę przerastać. Mam jednak nadzieję, że będzie dobrze i że postępuję słusznie. Z tą pracą to tak jak myślalam po obserwacjach na necie. Ogłoszeń call center jest masę. Widziałam też ogłoszenie "adecco" na prace przy Olimpiadzie. Może uda mi się tam zachaczyć. Nie żeby to był szczyt moich marzeń, ale tak po prostu żeby się czymś zająć i nie zwariować z natłoku myśli. Na początek nawet to byłoby dobre, mogłabym "sie trochę oswoić". A ty gdzie dokładnie mieszkasz? Znasz tam jakiś fajny pub, w którym choć trochę panuje "polski klimat"? chyba wiesz co mam na myśli.
A te światełka to faktycznie mają fajne, byłam w tamtym roku na święta i bardzo podobał mi się wystrój ulic.
No cóż jeśli wszystko będzie "do dupy" to przynajmniej światełka na ulicy będą cieszyć.
Acha napisz mi jeszcze czy dużo polaków w Turynie, bo z tego co się orientuje to niewielu.
pozdrawiam i buźka (jeszcze z Polski):)