Codzienny autorski program radiowy po polsku, z polską muzyką i informacjami dla szukających pracy, mieszkania czy dentysty. W środkowych Włoszech audycja ma taką popularność wśród Polonii, że jedna z włoskich partii zabiegała o dane słuchaczy. Miały posłużyć do agitacji przedwyborczych
Informacje dla włoskiej Polonii, smsowe pozdrowienia i porady dla Polaków przyjeżdżających do pracy. To wszystko mogą usłyszeć słuchacze rzymskiego radia Roma. Codziennie wieczorem na godzinę za mikrofonami siadają "M&M", czyli Mariusz Dziwiński i Mariusz Pelc, którzy wpadli na pomysł radia dla Polaków i kupują od rzymskiego radia czas antentowy (150 euro za godzinę). Na radio zarabiają, organizując w dni wolne dyskoteki dla Polonii.
Kiedy do Rzymu zjeżdżali się pielgrzymi na pogrzeb Papieża, radio informowało, gdzie są wolne parkingi, jak dotrzeć do bazyliki. - Współpracowaliśmy z polskim konsulatem i włoską służbą cywilną. Gdy ogłosiliśmy, że rzymskie szpitale szukają wolontariuszy, zgłosiło się 600 polskich harcerzy, którzy usłyszeli nasz apel w autokarowym radiu - mówią.
Dyskoteka tylko dla Polaków
Adresy e-mailowe i numery telefonów słuchaczy prowadzący audycję "M&M" wykorzystują do przesyłania zaproszeń na polską dyskotekę w Rzymie i rozgrywki polskiej drużyny piłkarskiej. Zabawy dla rzymskiej Polonii zaczęli organizować w 1998 r. To miała być odskocznia od codziennej pracy. Dziś na ich dyskoteki przyjeżdża tłum Polaków z Rzymu i okolic, nawet z oddalonej o dwieście kilometrów Pescary. Obsługa na dyskotekach to z reguły Polacy, choć bramkarze są z włoskiej firmy ochroniarskiej.
- Selekcja przy wejściu jest surowa, wchodzą przede wszystkim Polacy. Włochów i inni cudzoziemców wpuszczamy tylko, jeśli są w towarzystwie Polaków. Zależy nam, aby nasi klienci czuli się u nas swobodnie - mówią. - Wstęp dla mężczyzn jest drogi - 15 euro. Panie wchodzą za darmo. Ceny alkoholi też są zaporowe. Chcemy ograniczyć "naturalne" skłonności Polaków - mówią. Zabawy, które początkowo odbywały się w tanich lokalach przy Colosseum, teraz organizowane są w coraz lepszych klubach.
Polska United
Klienci dyskoteki kibicują też swojej drużynie piłkarskiej. Przed trzema laty Mariusze stworzyli polską grupę piłki nożnej i wpisali ją do włoskiej federacji drużyn amatorskich. W ubiegłym roku Polska United zdobyła Puchar Mundialido, amatorskiego turnieju narodowych drużyn imigrantów we Włoszech, i jako jedyna cudzoziemska drużyna dostała się też do finału piłkarskich ósemek (w tych rozgrywkach grają też Włosi). - Trenujemy w ośrodku Francesco Tottiego (gwiazda AS Roma i reprezentacji Włoch), a wśród graczy przeciwnych drużyn zdarzają się też byli zawodnicy serie A - mówią z dumą Mariusze. - Co tydzień zapewniamy rodakom odrobinę emocji, radości, złości i dumy z tego, że są Polakami.
Czas na telewizję
Ich program radiowy rozwija się coraz lepiej. Zdobyli reklamodawców (m.in. przewoźników autokarowych) - więc od niedawna, we wtorki i czwartki, audycja "M&M" trwa już dwie godziny. Z kolei sponsorem drużyny piłkarskiej jest znany polski browar. Oprócz cotygodniowych, weekendowych dyskotek Mariusze organizują też imprezy specjalne: od zabaw dla dzieci do męskiego striptizu na Dzień Kobiet.
Chcieliby rozwijać swoją audycję, myślą też o programie telewizyjnym dla włoskiej Polonii (takie programy mają tu inne narodowości).
Polska siła ... polityczna
Stają się coraz słynniejsi - również wśród Włochów. Przed wyborami do europarlamentu skontaktowali się z nimi politycy Partii Chrześcijańskich Demokratów z prośbą o udostępnienie bazy danych o słuchaczach "M&M" (w swojej w bazie mają namiary na ponad 2 tys. Polaków z okolic Rzymu, czyli ok. 10 proc. Polonii mieszkającej w Lacjum). We włoskich wyborach lokalnych mogą głosować Polacy mający tzw. rezydencję czyli stale mieszkający we Włoszech, wszyscy natomiast mogą głosować w wyborach do europarlamentu - albo w polskich konsulatach, popierając polskich kandydatów, albo we włoskich lokalach wyborczych, wtedy głosują na kandydatów z Włoch.
Tutejsi politycy zaczęli więc myśleć o zbiciu kapitału politycznego, zabiegając o głosy polskich wyborców. - W zamian za udostępnienie adresów zażądaliśmy pomocy dla rodaków w sprawach medycznych i prawnych. Zgodzili się, ale niestety na obietnicach się skończyło. Więc nie daliśmy im tych namiarów - komentuje Mariusz Dziwiński.
Przed ostatnimi wyborami nie wyszło, ale jak będzie w następnych latach?
Kim są Mariusze:
Mariusz Dziwiński (mechanik samochodowy) pochodzi z Gorzowa. - Moja babcia była Włoszką. Kiedy miała 18 lat wyszła za mąż żołnierza armii Andersa. Po wojnie wyjechała do Polski. Od dzieciństwa było wiadomo, że przyjadę do Italii. Tu mam drugą część rodziny - opowiada. Udało się dopiero w 1991 r. Mariusz został kelnerem w pizzerii, po jakimś czasie nauczył się robić pizzę i został „pizzaiolo”. - To najważniejsza funkcja we włoskiej pizzerii. Ale fachu nauczyłem się od pewnego Tunezyjczyka - opowiada. Przyszły didżej pracował na czarno, a jak pojawiały się kontrole, chował się pod piecem
• Mariusz Pelc pochodzi z Bielawy na Dolnym Śląsku. Przyjechał do Włoch w 1996 r. do siostry i brata. Pierwsze liry zarabiał na budowach. Pewnego dnia zastąpił didżeja, który prowadził zabawę dla Polaków, Rumunów i Albańczyków. - Słuchałem tylko rocka. Od starszej siostry pożyczyłem więc nagrania Abby, Boney M, Kate Bush. To się spodobało. W tygodniu pracowałem na budowie, w weekendy w dyskotece.