Pośredniczka jak każda inna, tylko może trochę bardziej nerwowa:) żyje we Włoszech od 12 lat, też się tam natyrała (i do tej pory często musi bo ludzie ją oszukują i nie płacą!), od 2 lat ma biuro posrednictwa i stara się jak może zadowolić wszystkich - tj i Włochów i szukających pracy i siebie (utrzymanie swoje, córki i biura!!), a łatwe to nie jest. Wiadomo że nie zawsze trafia się dobra praca, Włosi jakcy są każdy kto już tam trochę popracował wie sam, ona nie może za to ponosić odpowiedzialności jak ktoś was źle potraktuje (a co z "wtopami" naszych urzędów pracy które wysyłają ludzi w niesprawdzone miejsca?!). Jak komuś praca nie odpowiada, zawsze może zmienić... A że za to trzeba płacić, trudno, ktoś kto zna dobrze język nie musi, sam sobie znajdzie pracodawcę, zadzwoni, napisze CV, p. Gosia znajduje głównie pracę dla tych trochę mniej obrotnych którzy sami sobie nie radzą, a że za to bierze kasę - to jej się należy i już!! a karaluchy i obsrane babcie-sknery to nie wina p.Gosi tylko mentalności Włochów!