Handel kobietami. Dziwny termin. Przerażający. Ale problem chyba odległy. Już prawie XXI wiek. Może gdzieś w Afryce czy Azji. Europa Środkowa to świat cywilizowany.
Nieprawda. Szacuje się, że co roku zachodnim sutenerom sprzedaje się kilka tysięcy polskich kobiet. Pracę jaką tam wykonują bez przesady można nazwać niewolniczą. Żyją w fatalnych warunkach, nie mają możliwości skontaktowania się z rodziną czy polskim konsulatem. Czasem ratuje je własny upór i spryt, czasem nalot policji, szukającej nielegalnych imigrantów. Słyszymy o tym czasem. Myślimy: Pewnie same się o to prosiły. Pojechały, głupie, oddały paszporty, wreszcie pogodziły się z losem. Ja nie dałabym się złapać w taką pułapkę!
Wyobraś sobie, że szukasz pracy. Kupujesz gazetę, czytasz ogłoszenia. Nic. Mijają dni. Rozpaczliwie potrzebujesz pieniędzy. Jesteś coraz mniej wybredna, wzięłabyś każdą pracę. Ale bez wykształcenia, doświadczenia nikt nie chce cię zatrudnić. Są co prawda ogłoszenia na końcu rubryki: praca dla kobiet na Zachodzie. Ale to byłaby ostateczność. Czas mija. Nie masz wyjścia. Dzwonisz. Głos w słuchawce informuje, że to praca legalna, masz tańczyć w klubie. Myślisz: Popracuję trochę, a potem wrócę tu, spłacę długi i zacznę wszystko od początku. Tymczasem na miejscu okazuje się, że musisz sypiać z klientami. Inaczej obrywasz. Mocno obrywasz. Paszport też musisz oddać. Próbujesz się postawić. Skutek: podbite oko i złamane żebro. Poddajesz się. Czasem jeszcze miewasz nadzieję. Coraz rzadziej. Jeśli będziesz miała szczęście uratujesz się dzięki nalotowi policji, poszukującej nielegalnych imigrantów. A może dziewczyna z tego samego klubu ucieknie i powie o tobie w polskim konsulacie. Odnajdą cię: zarażoną AIDS, w ciąży (seks bez prezerwatywy przynosi większy zysk).
Polki w zachodnich burdelach pojawiły się po otwarciu granic na początku lat 90. Wkrótce dołączyły do nich dziewczyny z innych biednych europejskich krajów (Litwy, Ukrainy, Rosji). Szybko okazały się czystym zyskiem: podobają się klientom, ich utrzymanie niewiele kosztuje, nie trzeba płacić podatków, ani ubezpieczenia zdrowotnego, ani często też wynagrodzenia. Zastraszone, nie znając języka, niewiele mogą zrobić, żeby wydostać się z niewoli. Wystarczy zwabić lub kupić, zabrać paszport, zmusić do pracy i odcinać kupony. Bezrobotne, słabo wykształcone dziewczyny łatwo oszukać, proponując niebotyczne zarobki za pracę w klubie w charakterze tancerki czy kelnerki.
Co tu można dodać, ewelinaf dokładnie opisała mechanizm. Przemyt ludzi i seksbiznes to ogromne pieniądze. Dlatego w ten "interes" w całej Europie zamieszani są także skorumpowani urzędnicy, sędziowie i policjanci. I dlatego tak trudno z tym zjawiskiem walczyć. Gdzie nie wiadomo o co chodzi to chodzi, no właśnie.