Misio, worek uznania i burza oklaskow dla ciebie, za to, ze sobie poradziles:)(bez ironii)
mozesz uwazac za bzdure, to co ktos mowi o "znajomosciach za granica", natomiast nie mozna negowac podstawowej sprawawy, a mianowicie, ze po to aby gdziekolwiek sie zaczepic, trzeba od czegos zaczac:) i jesli znasz kogos, to moze to bardzo ulatwic start. Chociazby w kwestii zamieszkania, zeby nie musiec nocowac pod przyslowiowym mostem:)
zgodze sie,ze pozniejsze radzenie sobie z wszystkimi sprawami to kwestia silnego charakteru i determinacji, ale po drodze mozna spotkac rozne sytuacje, ktorych sama pewnoscia siebie sie nie rozwiaze.Podam ci przyklad: minelo 7 miesiecy zanim mnie udalo sie znalezc pierwsze moje mieszkanie (po drodze byly jakies wynajmowane pokoje i mieszkanie katem u znajomych)I moja pewnosc siebie byla na nic, gdy dzwoniac do kogos z ogloszenia w sprawie wynajmu mieszkania slyszalam: nie, bardzo mi przykro wynajmujemy tylko Wlochom:) i gwarantuje ci, ze podobnych sytuacji bylo wiele.
Juz nie mowiac o tym, ze wielu ludzi oczekuje gwarancji czy referencji w przypadku wynajecia mieszkania lub potwierdzenia, ze przyszly lokator jest zatrudniony na stale (prosza o busta paga)...
moje zdanie jest takie, ze jednym udaje sie zalatwic pewne rzeczy z latwoscia, a inni moga miec z tym samym ogromna ilosc problemow i jestem przekonana, ze pomoc kogos, kto jest na miejscu zwyczajnie ulatwia start :)
pzdr:)