obozy pracy we Wloszech

Temat przeniesiony do archwium.
jak zapewne wieci we Wloszech sa obozy pracy dla polakow.mianowicie w Foggi i Bari.ja niedlugo jade w te miejsca i dlatego prosilabym was o pomoc.znam jezyk wloski ale nie chce narobic bledow.czy mogly mi ktos pomoc w tlumaczeniu nastepujacego tekstu?
w Polsce wiele sie mowi o obozach pracy dal polakow we Wloszech.w Bari i Foggi.Mam nadzieje ze nie bede musiala czekac na ciebie na dworcu bo nie chce aby ktos mnie wciagnal do jakiego auta.troche sie boje tego miasta.
z gory Wam dziekuje i pozdrawiam.buziaki
In Polonia si parla tanto di campi di lavoro dove lavoravano polacchi a Bari e Foggia. Spero che non dovrò aspettarti alla stazione, perché ho paura di essere trascinata in qualche auto. Ho un po’ paura di questa città.


In Polonia si parla tanto di campi di lavoro dove lavoravano polacchi a Bari e Foggia. Spero che ci sarai ad aspettarmi alla stazione, perché ho paura di essere trascinata in qualche auto. Ho un po’ paura di questa città.
mala izka, skoro prosisz o tlumaczenie to proponuje zamieszczac nowe tematy w dziale tlumaczenia, bo inaczej nikt ich nie znajdzie i... logoczne, nie przetlumaczy

a tak na marginesie, to owszem wiemy, ze istnialy obozy pracy w Foggi i Bari.
I chociaz mam nadzieje, ze juz ich nie ma i nie bedzie, to jednak jest wielce prawdopodobne, ze niestety jest to tylko moje (i moze innych osob) pobozne zyczenie i ze podobny proceder wykorzystywania ludzi trwa nadal:(

..przy czym trudno jest mi wyobrazic sobie twoja wizje, ze przestepcy chodza po ulicach, lapia napotkane osoby i zabieraja je do przymusowej pracy w obozach...
Cholercia, Clivea studiuje w Bari, ostatnio cos sie nie odzywa, czyzby ktos ja capnal i wciagnal do jakiego auta?;-)
cholercia...moze...

Clivea, wybacz:)
bardzo dziekuje za tlumaczenie comunque ja nie widze w tym nic smiesznego. kiedys powiedzmy ze bylam swiadkiem takiej sytuacji(wciagniecia kogos do auta) a po tym jak sie dowiedzialm co sie dzieje w Foggi i Bari przestraszylam sie jeszcze bardziej.dla mnie akurat to nie bylo smieszne.
dziekuje za tlumaczenie.
Wciagniecie do auta moze zdarzyc sie wszedzie, bez wzgledu na to, czy w danym miejscu sa obozy pracy. Nie demonizujmy tych miast, wystepuje tam zjawisko obozow pracy, do ktorych trafiaja ludzie, ktorzy dobrowolnie sie na plantacjach znalezli, nie wiedzieli jedynie, co ich czeka.
No z tym wciagnieciem do samochodu to oprzesadzacie
a co do obozow pracy.
Paru naszych obywateli powrzucalo ogloszenia o pracy przy zbiorach ,wiekszosc osob Z okolic Malopolski , Podkarpacia, i Dlnego Slaska ,postanowilo zarobic troche grosza,oczywiscie chetni byli dobrowolni ,zorganizowane rowniez byly busy autokary z polski do wloch .Organizacja polkakow z rumunami i wlochami sprowadzila naszych rodakow ,do pracy przy zbiorach ,po miesiecznym pobycie dzialalnosc ta okazala sie nie wyplacalna tzn.nasi rodacy robili tam za marne grosze albo wogole im nie placono ,bardziej odwazne osobniki ktore stawialy sprzeciw zostawaly poprostu usuwane lub poprostu pobite .Gwaltow na kobietach z tego co wiem nie odnotowano .Po dluzszym czasie wykryto organizacje MOWIONO O TYM GLOSNO W TELEWIZJII WLOSKIEJ ROWNIEZ POLSKIEJ , przykro mi sie naprawde przykro zrobilo gdy zobaczylam naszych chlopakow i dziewczyny w jakich warunkach pracowali i co ich tam spotkalo bo to naprawde nie sluszne .Nawet moj misiek uspakajal mnie caly dzien.Stwierdzam ze to jest paskudne aby wlasny rodak z rodakiem takie rzeczy wyprawial tutaj sie ukazuje wlasnie nasza organizacja po za granicami kraju i szczucie sobie do geby .Ostatecznie na poludniu wloch zostaly wzmorzone kontrole za zlapanie na nie legalnej pracy otrzymuje sie mandat spis twoich danych u Carabinierow i wyjazd z wloch na okres 2 letni . Kontrolowane sa jakiekolwiek podejrzane ogloszenia pracy wiem ze u nas podawali numery tel o zglasznie podejrzanych ofert pracy
http://www.tvn24.pl/-1,1532712,wiadomosc.html


Wywozili Polaków do obozów pracy - stanęli przed sądem
RUSZYŁ PROCES W SPRAWIE NIEWOLNICZEJ PRACY POLAKÓW
Jak ustaliła prokuratura, w sprawie poszkodowanych jest blisko 900 osób
TVN24
Ruszył proces w sprawie wyjazdów Polaków do niewolniczej pracy we Włoszech. Przed krakowskim sądem okręgowym stanęło 23 oskarżonych. Grożą im kary do 8 i do 15 lat więzienia.
Kilkunastu oskarżonych usłyszało zarzut "działalności w międzynarodowej grupie przestępczej, czerpiącej zyski z handlu ludźmi pod pozorem organizowania wyjazdów do prac sezonowych w rolnictwie na terenie Włoch". Trzy osoby odpowiadają za kierowanie grupą. Wszystkim grozi do 15 lat więzienia. Na ławie oskarżonych są też osoby, które werbowały chętnych do pracy, pobierały opłaty za wyjazdy i zajmowały się organizowaniem transportu do Włoch. Większość z nich to właściciele bądź współpracownicy firm transportowych. Mogą usłyszeć wyroki do lat 8 pozbawienia wolności.

Sprawa włoskich obozów pracy wyszła na jaw w lipcu 2006 roku, gdy w regionie Apulia na południu kraju uwolniono 119 Polaków, przetrzymywanych w bardzo ciężkich warunkach i pracujących na plantacjach za minimalne stawki.

Włoscy karabinierzy przeprowadzili akcję w okolicach Bari i Foggii, a polscy policjanci na terenie województw: podkarpackiego, małopolskiego, śląskiego i lubelskiego. Operację pod kryptonimem "Ziemia Obiecana" koordynowała specjalna komórka "ROS" - karabinierów w Rzymie oraz zespół do walki z handlem ludźmi w Komendzie Głównej Policji w Warszawie. W wymianie informacji pomagały Europol i Interpol.

Jak ustaliła krakowska prokuratura, istniały dwa poziomy organizacji przestępczej. Pierwszy - to osoby, które zamieszczały w prasie oferty zatrudnienia we Włoszech przy zbiorach warzyw i owoców, następnie organizowały transport, poprzez przeważnie własne duże firmy transportowe, głównie z terenu Podkarpacia, i pobierały opłaty przed wyjazdem.

Drugi poziom dotyczył organizacji pracy na plantacjach i dozór nad zwerbowanymi pracownikami. Członkowie grupy działali tam w oddzielnych komórkach, nadzorujących różne plantacje. Poszczególne komórki utrzymywały kontakty między sobą i z plantatorami,
przenosiły pracowników, pilnowały ich, zastraszały, biły. (PAP
"Ludzie i szefowie. Wśród nowych niewolników na wsiach południa" - to tytuł opublikowanej właśnie we Włoszech książki młodego autora z Apulii Alessandro Leogrande.
Napisał ją pod wpływem dramatycznych wydarzeń w jego regionie, gdzie doszło do zmuszania zatrudnianych w rolnictwie robotników sezonowych, między innymi z Polski, do niewolniczej pracy.
Książkę pod włoskim tytułem "Uomini e caporali. Viaggio tra i nuovi schiavi nelle campagne del Sud" opublikowało wielkie włoskie wydawnictwo Mondadori. Tom ten jest zarazem reportażem z miejsca wydarzeń w rejonie Foggii, jak i dogłębną analizą przyczyn nieludzkiego wykorzystywania siły roboczej.
Leogrande opisuje straszliwe warunki, w jakich muszą wegetować pracujący przy zbiorze pomidorów cudzoziemcy, umieszczani w barakach i ruinach budynków gospodarczych. Podkreśla, że egzystencja tych ludzi wpada w tryby archaicznego i nieludzkiego systemu rolniczego, jaki wciąż panuje w tej części Włoch.

Ludzie ci, dodaje, padają ofiarą swych brutalnych szefów, działających w porozumieniu z właścicielami gospodarstw rolnych.

Bohaterami książki są między innymi Polacy, których los w 2005 roku wywołał wstrząs opinii publicznej we Włoszech. Byli oni umieszczeni w specjalnych "obozach pracy" pilnowanych przez ich rodaków, wykorzystywani, maltretowani i oszukiwani. Uwolnili ich dopiero karabinierzy.
Autor przypomina szczegółowo tę historię, podkreślając, że zgłoszenie przez polskich obywateli faktów zmuszania do niewolniczej pracy doprowadziło do wszczęcia śledztwa przez prokuraturę do walki z mafią i rozpoczęcia walki z tym masowym w Apulii procederem. Jego ofiarami wciąż stają się imigranci z wielu krajów, głównie z Trzeciego Świata.
Leogrande zwraca uwagę na próby buntów wśród "nowych niewolników". Wielu z nich, pisze, przepadło bez wieści, a inni zmarli w tajemniczych okolicznościach.
witam !!ja jestem z tego rejonu ,powiedzmy ze nawet ze z CERIGNOLI.no niby tak bylo jak pisaly gazety ,telewizja ale prawda byla i jest straszna,nie ma tu co winic wlochow ,bo bylo po polwie 50%polacy i 50%wlosi,z tym ze wlosi byli zawsze na lepszej pozycji bo za wmlochami stala policja i karabinierzy ,oni jkby mieli czyste rece bo w obozach i na polach to byli polacy i ukrajnicy od pilnowani ludzi,a jak poszedl {wyrwal sie ktos albi uciekl z obozu albo z pola}to co myslicie ze moze policja pomogla chyba zart!!!w najlepszej sytuacji kazalli spieprzac gdzie pieprz rosnie,ja bylam osobiscie na cmentarzu w cerignoli jak byla ekschumacja zwlok,to takich grobow jak ten w samej cerignoli jest kilkanasci NN.Teraz sie ie mowi o polakch ze pracujo za darmo so przetrzymywani,bo miejsac polakow zajeli teraz rumuni i bługarzy,wcale proceder niewolniczej pracy nie zostal zlikwidowany!!
Włoch i Polka zostali skazani przez sąd w Foggii w głośnej przed kilkoma laty sprawie tzw. polskich obozów pracy, czyli zmuszania polskich obywateli do niewolniczej pracy w gospodarstwach rolnych. Oskarżeni dostali wyroki 9 lat oraz 8 i pół roku więzienia. http://polonia.wp.pl/title,Zorganizowali-Polakom-oboz-pracy-pojda-siedziec,wid,12195810,wiadomosc.html Znajac niezwykle slaby system prawny Wloch..pewnie odsiedza rok czy dwa i beda wolni..ot i jak zawsze zwyciezy slynna 'wloska niefrasobliwosc'
Póki, włoskie sądy skazują zamieszanych w to Polaków na wieloletnie wyroki, a u nas wciąż w Krakowie ciągnie się proces członków grupy przestepczej zaangażowanej w ten proceder. Tam wieloletnie wyroki, tu co niektorzy odpowiadają już z wolnej stopy. Ba, mało tego - skarża jeszcze dziennikarzy za informacje "poniżające w ocenie opinii publicznej". Ostatnio taki proces cywilny zakończył się w jednym z sadów apelacyjnych. Dziennikarzy skazano na kilkadziesiąt tysięcy "zadośćuczynienia" dla jednego z oskarżonych w krakowskim procesie. Sąd uznał, że autor napisał nie prawdę, chociaż z artykułu wynika coś zupełnie innego. W artykule stało jak byk, że prokuratura nie wyklucza, że niektórym oskarżonym mogą zostać postawione zarzuty gwałtu czy nawet doprowadzenia do śmierci, zacytowano także dosłowną wypowiedź pani rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Trudno więc dociec na jakiej podstawie sąd uznał, że autor napisał, że konkretny człowiek dokonywal gwałtów itp., skoro w arykule jasno pisze, że prokuartura NIE WYKLUCZA postawienia takich zarzutów, a nie, ze ktoś imiennie gwałcił mordował etc. To kolosalna rożnica, ale jak widać niektórzy sędziowei nie potrafią jej dostrzec. Co ciekawe, sad powoływał się na to, co panu związanemu z procederem obozów już udowodniono, a co nie. ciekawe tylkoi na jakiej podstawie, skoro artykuł w tej gazecie pochodzi sprzed kilku lat i dotyczył wyłącznie aktu oskarżenia przeciw osobom zaanagażowanym w sprawę obozów, wniesionego przez krakowską prokuraturę do tamtejszego Sądu Okręgowego, a nie samego procesu i podjetych później przez sąd ustaleń. To trochę tak, jakby dziennikarz mial być wróżką i przewidywać, co ustali sąd miesiace po ukazaniu się artykułu. Tak więc miejcie się z tym tematem na baczności forumowicze, bo jeszcze oskarżeni o obozy was pozwą i będziecie im bulić.
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia