Kto do kogo???

Temat przeniesiony do archwium.
Po czterech latach związku na odległość planujemy zamieszkać razem z moim włochaczem. I jakoś wbrew sobie dałam się przekonać, żebyśmy zmieszkali w Italii. Ale on wciąż przysięga, że zrobiłby dla mnie to samo (zamieszkał w Polsce). Przeglądam sobie czasem forum i widzę tu więcej Polek mieszkających ze swoim Włochem w Italii. Czy skłoniły was do tego tylko względy ekonomiczne? A może oni się zwyczajnie boją zrobić coś, co my tak często robimy dla nich? Co o tym myślicie i jakie macie doświadczenia?
Widac twoj Wloch jest z tych odwazniejszych,nie jakas cykoria,tylko chlopak z glowa,z ikra,z jajami.Zawsze to lepiej w Polsce na ladne biale Polki popatrzec,niz na te opatrzone twarze rodaczek spalone sloncem.Sprytny Wloch.
Ja właśnie stoję przed tym dylematem, ale mój włochacz (dobre określenie ;) nie widzi problemu, żeby przenieść się do Polski. Jestem z Bielska, a tutaj włochaczy w bród. Mam pracę, jakiej we Włoszech nie dostanę, i choć nie zarabiam majątku to póki co nie chcę jej zmieniać. Ale nie powiem, żeby nie ciągnęło mnie tam...
Akurat względy finansowe są w tym wypadku na ostatnim miejscu. Jestem zauroczona pięknem tego kraju, ciepełkiem, genialną kuchnią, kulturą, architekturą, serdecznością ludzi, z którymi zetknęłam sie w trakcie każdego z moich pobytów w Italii. Więc... nie wykluczam, że jeszcze wiele może się zmienić.
Z mojej strony moge powiedziec, ze tylko praca nas tu (w italii) trzyma, bardziej mojego meza, bo po polsku mowi slabiutko, ale rowniez mnie bo ja swoja prace baaaardzo lubie. W miedzy czasie co 1,5 - 2 miesiace jezdzimy do moich rodzicow k/Gdyni i juz sie nie mozemy doczekac kiedy bedziemy mogli spokojnie tam mieszkac, musze przyznac jednak (chociaz ciezko sie to pisze..hihihi), ze italia ma swoje plusy. (przynajmniej staram sie ich szukac..) pozdrawiam
Ja mam podobny problem codzien bile sie z mylami co robic...Jestem we Wloszech ale po ponad roku czasu mieszkania we Wlozech nie przyzwyczailam sie i na pewno nie zostane tu na stale, ja juz dzis pakowalabym walizki do Polski, boje sie iz pewnego dnia oboje z moim facetem staniemy przed wyborem Polska czy Wlochy i zadne z nas nie oposci swojego miejsca co jest rownoznaczne iz nasze drogi sie rozejda. Od samego poczatku stawiam sprawe jasno iz ja tu nie jestem szczesliwa i nie ukrywam iz z ogromna przyjemnoscia wrocilabym do domu.Oczywiscie iz moj chlopak zapewnia mnie iz w niedalekiej przyszlosci sie przeprowadzimy poniewaz bardzo mu sie u nas podoba, ale ja po pobycie w slonecznej Itali tylko i wylacznie jako turystka mialam takie samo utopijne wyobrazenie o tym kraju co wszyscy turysci.Jednak od spedzania wakacji do codziennego zycie we Wloszech to ogromna roznica.Ponadto chyba wlasnie dlatego tak bardzo jestem rozczarowana zyciem tutaj.
Maddyy ja tez z tych okolic (Sopot) :-). On natomiast z małego miasteczka koło Milano. Jeszcze nie wiem jak babka z Trójmiasta odnajdzie sie w tym maleńkim paese, ale chyba bede musiala sprobowac. A swoja droga ciekawe, ze im ten polski z takim trudem przychodzi.... Szybko ucza sie tylko jakis bezuzytecznych glupot, ale nie bede cytowac ;-). W naszej sytuacji przewaza jego praca (jestem bezrobotnym psychologiem wloczacym sie po darmowych stazach), ale z drugiej strony tu mielismy juz mieszkanie. To nigdy nie jest latwa decyzja. Ja jestem w stanie pojechac na kilka lat, ale obczyzna na stale... watpie (mimo, ze kocham go calym sercem).
Hello. Ja tu jestem dla swojej polskiej milosci co robi w Rzymie doktorat. Mieszkamy w malym miasteczku kolo Rzymu. Ostatnio sporo mieszkalam i zakochalam sie w Gdyni- tesknie tesknie tesknie za Polska, mam tu problemy ze znalezieniem pracy i mi smutno. /i don't like this place or mentality:(-jestem rozczarowana kontrastem pomiedzy stereotypem a rzeczywistoscia tego miejsca. Do rzeczy:napewno Twoj italiano i fortuna Cie wspomoga- tego Ci zycze-ale jest ryzyko ze zatesknisz na poczatku mocno za Sopotem-i musze to powiedziec: normalnoscia..;)
...Ja musze przyznac ze po pierwsze w Polsce rowniez mielismy mieszkanie i to nie byle jakie i inne pierdoly, tu nie mamy nic, ale z drugiej strony jak juz pisalam na razie pracujemy tu, wiec mieszkamy tu, nie ukrywam, ze poki co to tu zarabia sie lepiej. Co do mentalnosci itp... mnie jakos nic nie razi i nie dziwi bo nigdy mie mialam "snu o slonecznej italii", wrecz przeciwnie, jest sporo rzeczy ktore doceniam, gl. np to ze mam blisko do pracy hihihih....ale to nie ma nic do rzeczy z wlochami, mniejsza. Wracajac do tematu ani mentalnosc mnie nie dziwi, ani slonce, ani brud, bo to wlasnie jest italia (a moze moja obojetnosc na te ich dziwnosci), w kazdym razie sama wybralam ten kraj a nie inny, wiec staram sie tolerowac. To co mi przeszkadza mianowicie to tesknota za mama...wiem ze to dziwne troche, w sensie dziecinne, ale to wlasnie tylko tego mi brakuje. Pozdrawiam
mnie tez brakowało zawsze Polski,domu,rodziny.Niestety sytuacja zmusiła i wróciłam do kraju, a on pracuje w Rzymie.Teraz z kolei brakuje mi wszystkiego co włoskie i jego
no prosze coz za wysyp Pomorzan - z tej strony Tczew (obecnie Perugia). Do momentu jak znalazlam ten temat myslalam, ze jestem odosobnionym przypadkiem polki mieszkajacej we wloszech i teskniacej za Polska. Nie zawsze tak bylo, ale chyba doroslam i cos bardziej zamglona widze moja przyszlosc w tym kraju. Moja przygoda z tym krajem zaczela sie dobrych kilka lat temu, pomieszkiwalam tu po kilka miesiecy i bylo super. W miedzy czasie poznalam mojego amore, studiowalam wtedy w Polsce (Gdansk) wiec ciagnelismy nasz zwiazek na odleglosc przez jakies dwa lata. Nie moglam doczekac sie ukonczenia studiow, ktore blokowaly mnie w Polsce- tak wiec jak tylko zostalam pania magister postanowilam pakowac manatki i pelna optymizmu ucieklam do Wloch. Teraz strasznie tesknie za polska ziemia, jest nam ze soba wspaniale, ale ja bardzo tesknie za rodzina (w miedzy czasie urodzila mi sie super slodka siostrzenica) i po ostatnich kilkudniowych odwiedzinach w domu rodzinnym naprawde ciezko przeszlam powrot do wloskiego domu. Bije sie z myslami, moj chlopak mnie rozumie i wspiera, wie, ze jestem tu tylko dla niego. Troche zaczelam go nakrecac na podjecie proby zamieszkania w Polsce, ale latwe to nie jest. Przede wszystkim bariera jezykowa do czego dochodza inne rzeczy typu-on ma tu stala prace w administracji publicznej.Mamy tu swoje mieszkanie, a w Polsce trzebaby budowac wszystko od nowa. Tyle tylko, ze we wloszech to z kolei ja nie mam wielkich szans na kariere - prace w moim zawodzie, a z Polski ostatnimi czasy dochodza mnie wiesci, ze wrecz poszukuja osob wyksztalconych w moim kierunku. I co tu poczac?!?
Temat przeniesiony do archwium.