Prawdziwa twarz Islamu

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 64
poprzednia |
Prawdziwa twarz Islamu: szkoła w Perugii
Religia pokoju po raz kolejny pokazała swoją prawdziwą twarz ... Oczywiście to o czym pisze "Rzeczpospolita" o szkole islamskich terrorystów we Włoszech nie powinno nikogo dziwić. Były już w tym kraju ujawniane wypowiedzi różnego rodzaju nawiedzonych imamów wzywające do mordowania chrześcijan i żydów, wprowadzenia szariatu, pochwalające terroryzm.

Jak na to reagował włoski rząd, ano tak jak prawdziwie politycznie poprawny gabinet w UE. Zamiast wziąć co radykalniejszych imamów i wyrzucić z kraju z powrotem na pustynię, skąd przyszli. Zamiast odważnie powiedzieć każdemu kto nienawidzi europejskiej cywilizacji i naszych wartości proste "wynocha !". Dawał coraz więcej kasy na meczety, szkółki koraniczne, centra "kultury" islamskiej, centra tzw. dialogu ... Ot mała próbka na co na chrześcijańskiej ziemi, w kolebce cywilizacji pozwalają sobie imamowie "Nie integrujcie się z ludźmi Zachodu, nie zadawajcie się z chrześcijanami ani z żydami. Z niewiernymi nie można iść na kompromisy. Ich się zabija i basta. Naszym żonom i córkom też trzeba nieraz przyłożyć, żeby znały mores". To Khohaila, imam z turyńskiego meczetu, a takie wypowiedzi są na porządku dziennym.

Stąd to co opisuje "Rzeczpospolita" nie jest jakimś wyjątkiem, ale logiczną całością działań wyznawców pewnego rzekomego "proroka". Mieszkający od 1989 r. we Włoszech imam El Krochi założył jednak przy swoim "domu modlitwy" prawdziwą szkołę terrorystów ...
Na ślad szkoły wpadły włoskie służby walczące z terroryzmem zauważyły one (jak informuje "Rzeczpospolita"), że imam El Krochi szczególnie interesuje się stronami internetowymi islamskich fanatyków, a kiedy w ubiegłym roku wyjechał na chwilę do Maroka i po powrocie niesłychanie się internetowo uaktywnił, założono mu wszelkie możliwe podsłuchy. Okazało się, że imam najpierw ściągał ze stron integralistów wszelkie możliwe teksty i filmy, a potem sporządzał z nich podpórkę swoich kazań i wykładów. Podczas spełniania swoich religijnych obowiązków miał się na baczności, ale potem, w pomieszczeniu obok, prowadził zajęcia z teorii i praktyki terroryzmu.

A oto fragmenty wykładów duchownego: "Wszyscy muzułmanie wejdą do raju, natomiast włoscy niewierni będą się smażyć w piekle, a tych wszystkich, którzy nie rozumieją naszej religii, należy poddać torturom". Dużo czasu imam poświęcał też opowieściom o "stanowiącym uosobienie szatana" amerykańskim prezydencie George'u W. Bushu i konieczności wymordowania wszystkich Żydów. Nie ograniczał się tylko do gadania ... prowadził też zajęcia praktyczne. Nanich słuchacze przy meczetowej szkoły mogli usłyszeć, jak te cele osiągnąć. Imam pokazywał filmy instruujące, jak zrobić bombę ze składników, które można kupić w sklepach oraz gdzie i jak najlepiej ją podłożyć: w supermarkecie, na przystanku autobusowym czy też w samolocie. Ba! Przełożony domu modlitwy organizował nawet kursy walki wręcz.

Jednak Włochów najbardziej oburzył fakty, indoktrynacji przez imama, dzieci z islamskich rodzin w Perugii. Zainstalowane kamery włoskich służb specjalnych zarejestrowały m.in taki fragment kazania: "Macie atakować swoich włoskich rówieśników, aż uznają waszą wyższość, aż wypłynie z nich ostatnia kropla krwi. Musicie zademonstrować swoją wyższość nad chrześcijanami i Żydami!". El Krochi pokazywał również dzieciom, w tym własnej kilkuletniej córce, ściągnięte z Internetu filmy z egzekucji "niewiernych" w Iraku lub Afganistanie, komentując: "Zabij go! O, tak! Allah jest wielki!". Prawda, że pięknie to obrazuje czym jest islam ... ale cóż jaki prorok taka religia ...

Imama i jego dwóch najbliższych współpracowników jak podaje "Rzeczpospolita" już aresztowano. Włoskie służby uznały, że czas działać, bowiem w domu modlitwy w Perugii znajdowały się już składniki do skonstruowania bomb oraz zapalniki. Kolejnych kilkunastu Arabów jest poszukiwanych. Analiza połączeń telefonicznych wskazuje, że imam z Perugii miał kontakt z iracką Faludżą oraz z jednym z zamachowców z madryckiego metra. Na razie nie wiadomo, czy szkoła była lokalną inicjatywą czy częścią większej międzynarodowej sieci.

Niektórzy Włosi pod wpływem takich wydarzeń, jak to ze szkołą terroryzmu budzą się, w mediach i wśród polityków pojawiły się głosy aby zaprzestać wreszcie finansowania meczetów, domów modlitwy i centrów kultury islamskiej bo są to w istocie rozsadniki terroryzmu.

Wyznawców "proroka" Mahometa jest jak podaje "Rz" we Włoszech oficjalnie 696 tysięcy. Ogólną liczbę wyznawców "religii pokoju" szacuje się zaś na 800 tysięcy, w tym duża część nielegalnie. Tak jak poszukiwanie przez włoskie służby wykładowcy i studenci terrorystycznej szkoły w Perugii.

Kończąc "Rz" podaje, że od zamachów z 2 września (?) aresztowano we Włoszech ok. 300 islamistów, większość wydalono tam skąd przyszli czyt. na pustynię zaś ponad 50 skazano.

Taka historia, jak ta ze szkoła w Perugii niby nie powinna być wielkim newsem ... niby wszyscy wiedzą czym jest wojujący islam. Co innego gdyby to było szkoła przy kościele, cerkwi czy synagodze byłby to ewenement. Dlaczego więc warto o tym pisać ? Bo wciąż są pożyteczni idioci gadający brednie o społeczeństwie wielokulturowym, różnorodności, tolerancji itp. ... I to do nich być może powinny przemówić takie historie, i pokazać czym jest "religia pokoju" i jak imigranci z krajów islamu patrzą na Europę.
Dlaczego więc warto o tym pisać ? Bo wciąż są pożyteczni
>idioci gadający brednie o społeczeństwie wielokulturowym,
>różnorodności, tolerancji itp. ... I to do nich być może powinny
>przemówić takie historie, i pokazać czym jest "religia pokoju" i jak
>imigranci z krajów islamu patrzą na Europę.

Inf. nie przesadzaj..w tekscie mowa o ekstrymistach i faktycznie trzeba ich eliminowac, ale to niewielka garstka muzulmanow zyjacych w Europie...W Hiszpanii poznalam mnostwo muzulmanow, szczegolnie Marokanczykow, ktorych tam pelno i jakos nie widzialam, zeby byli negatywnie nastawieni do Europejczykow(od razu mowie: Marokanczyk w Hiszpanii nie rowna sie Marokanczyk,ktorego widzimy we Wloszech-ogromna roznica- Hiszpania ma chyba dluzsza tradycje przyjmowania emigrantow z Maroka, oni sa tam juz od wielu pokolen, zakladaja swoje interesy, zyja jak normalni ludzie, we Wloszech jeszce Marokanczyk= zlodziej lub diler,sama zreszta boje sie ich tutaj, w Hiszpanii-nigdy), moi znajomi w Anglii wychodza na piwo z Iranczykami, ja sama tutaj znam kilku muzulmanow, ktorzy sa najnormalniejsi w swiecie...i co, mam ich nie lubic, nie tolerowac, bo ktos z ich kraju konstuuje bomby? Gdybym miala pojsc tym teorem to chyba jednak bardziej nie tolerowalabym Amerykanow za to, ze maja Busha- hipokryte i klamce, ktory zaczal ten caly cyrk z pomoca swoich kolegow z poprzednich rzadow.
Wiec nie nazywaj glupota tworzenie panstwa wielokulturowego, bo oni juz tu sa i beda, nietolerancja wobec nich tylko pogarsza sprawe, agresja budzi agresje, wiec moze wtedy naprawde zobaczylbys swoje bomby...

acha, tytul...prawdziwa wg kogo?
Zostaw Amerykancow wystarczy zobaczczyc co nasz rzad przyszly wybrany i nie do konca zrobil i teraz chca mldziez do Polski sciagnac za jakie frajery ?Komunizm zle !wolnosc zleeeeeeeeeee
Nie wiem czy pamietacie ze w ktoryms tan roku w Polsce robili "pulizie delle piazze" wszystkich wyrzucili przede wszystkim Ruskich dlatego ze na Polskim rynku mozna bylo znalezs wszysko od kalachow itd. dobrze zrobili.....
tra la la la,ruskie to juz 500 lat u nas siedza i jakos ich wykurzyc nie mozna ...z glodu toto handlowalo kalachami..ale to chyba armency/Ormianie/bronia handlowali..
hmm, ja nie pamietam, ale to chyba i tak nie na temat...zreszta widze, ze tutaj temat polityki polskiej w ogole nie jest poruszany co mnie bardzo cieszy:) i niech tak zostanie:)
Wlasnie tak bylo i to nie chodzi o brak toleranzi Nie wiem dzieci z ktorego jestescie roku ale tak bylo to tylko watek aby przypomniec o tym ze w ktorym kraju jestes musisz przyjac jego obyczaje jesli w domu katolika kaza ci zdjac krzyz to cos jest nie tak ....albo sie myle..
nie mam zbyt duzej wiedzy na temat tej religii, jedynie co wciaz slyszane doniesienia o kolejnych zamachach z udziałaem wyznawcow islamu, i kilka przeczytanych ksiazek Oriany Fallaci....
miałam okazje pracować z ludzmi pochodzenia arabskiego, mam o nich jak najlepsze zdanie chociaz miałam 1 taki przypadek ,kiedy to podczas wspolnego ogladania wiadomosci informowano o kolejnym ataku terrorystycznym islamistow nieopacznie powiedziałam: oni sa nienormalni! w tym momencie jeden z moich kolegow z pracy spojrzał na mnie takim wzrokiem ze az sie wystraszyłam i powiedział: to wszystko wina amerykanow!!!!!!!!!!!
taki własnie jest islam.................. pełen nienawisci wpajanej od kołyski i nawet jesli taki człowiek zyje w europejskim kraju gdzies w zakatkach jego duszy ta nienawisc tkwi
Zanam osobiscie kilku marokanczykow i egipcjan. Dla mnie sa takimi samymi ludzni jak my. Bo niby w czym maja byc gorsi? To,ze wyznaja inna religie i maja inny kolor skory? Ale oczywiscie sa tez tacy co konstruja bomby.
suppi widzę że masz dużą wiedzę na ten temat. Pozwolę sobie przytoczyć 2 artykuły:
Dziesięć batów, milion podpisów
Jerzy Haszczyński 1[tel], ostatnia aktualizacja 11-11-2007 08:56

Pozbawione praw Iranki zaczynają walkę od podstaw. Zakładają dziesiątki organizacji i tysiące blogów. Reżim ajatollahów rozprawia się z nimi brutalnymi metodami


Policjantki otoczyły demonstrantki kordonem. Potem do akcji wkroczyli policjanci, bijąc je i aresztując. Tak wyglądał wiec na teherańskim placu Haft-e Tir w czerwcu 2006 roku i późniejsza o dwa miesiące demonstracja pod lokalnym sądem. Feministki – według władz kobiety złe i nieskromne, bo pokazujące światu kosmyki włosów wystające spod chust – trafiły na oddział numer 209 więzienia Ewin. Po kilku dniach zostały wypuszczone, ale nie na zawsze.

Niedługo na 30 miesięcy wróci tam Delaram Ali. Stała się znana, gdy zdjęcia pokazujące, jak policja targa ją po ziemi i łamie rękę, pojawiły się na stronach internetowych, których władzom nie udało się zablokować. Te zdjęcia najbardziej rozjuszyły reżim. Dowodziły, że policja brutalnie potraktowała demonstrujące kobiety. A oficjalnie nic się nie stało. Nikt nikogo nie zatrzymywał, nikt nikogo nie bił.

Dodatkowo Delaram Ali otrzyma w więzieniu dziesięć batów. – To kara symboliczna, uderzenia nawet nie zdążą zaboleć – mówi z nadzieją skazana.

Oba wydarzenia z zeszłego roku skłoniły irańskie feministki do rozpoczęcia akcji „Milion podpisów“. Zbierają je pod kilkoma postulatami dotyczącymi zmian w niesprawiedliwym dla kobiet prawie. Zbierają powoli, narażając się na prześladowania i więzienie – akcja obliczona jest na lata.

Najsilniejsza broń kobieca

Nuszin Tarighi, 28 lat, ukończyła stosunki międzynarodowe na uniwersytecie w Teheranie, jest szefową działu społeczno-politycznego w miesięczniku dla kobiet „Zanan“, mężatką, na razie bez dzieci. Spotykamy się w redakcji przy ciasteczkach i herbacie.

– Najgorsza jest presja społeczna, oczekiwanie, by kobieta skupiła się na rodzinie, by usługiwała mężowi. Ja mojego męża wybrałam z klucza feministycznego. Choć jest bardzo religijny, od początku mówił, że chce mieć niezależną, silną żonę. Nie protestował, gdy w kontrakcie małżeńskim chciałam mieć zapewnione prawa, które normalnie Irankom nie przysługują. Zgodził się, bym – jeżeli nasz związek się rozpadnie, czego nie planuję – miała prawo do wniesienia wniosku o rozwód i by dzieci pozostały przy mnie. Bym nie musiała go pytać, czy mogę podjąć jakąś pracę, ani o to, czy mogę wyjechać za granicę. Na małżeństwo, przynajmniej to pierwsze (ale po co myśleć o następnym), musi się zgodzić ojciec. Mój się oczywiście zgodził.

Z małżeństwem związane jest mehrije. Kiedyś po prostu był to prezent ślubny, ale raczej nie wypłacało się go w trakcie związku, lecz gdy – niestety – się kończył. To finansowe zabezpieczenie kobiety. Dziewczyny bardzo teraz dbają o mehrije – szczególnie popularne są złote monety, każda warta sto euro. W czasach naszych matek było to kilka monet. Teraz panowie często lądują w więzieniach, bo ich nie stać na spłatę. Nic dziwnego, że zapobiegliwe kobiety lubią, by liczba monet odpowiadała ich rocznikowi. I choć nasz muzułmański kalendarz jest łaskawszy dla mężczyzn niż wasz, 1355 czy 1360 monet to też niezły majątek. Ja nie miałam takich żądań. Tyle praw sobie zagwarantowałam w kontrakcie małżeńskim, że wystarczyło mi kilkanaście złotych monet jako mehrije.

Mehrije to najsilniejsza broń kobieca. Ale rozwód nadal jest źle widziany, rozwiedziona kobieta uchodzi za gorszą. Mehrije to nie muszą być złote monety, w ogóle nie muszą być pieniądze. Romantyczki życzą sobie tysiąca róż, najbardziej religijne – pielgrzymki do Mekki. Teraz wpisywanie mehrije do kontraktu jest modne, choć niewiele małżeństw kończy się jego wypłatą. Pochodzę z rodziny, w której nigdy nie dawano mi odczuć, że jako kobieta jestem gorsza. Rodzice (mama – nauczycielka, ojciec – wojskowy) i bracia mnie rozpieszczali, byłam długo wyczekiwaną córeczką i siostrzyczką. Szkoły w Iranie są oddzielne dla dziewcząt i chłopców – przez wiele lat wciąż nie dostrzegałam, że nie ma równouprawnienia. Przełom nastąpił, gdy poszłam na uniwersytet. Szczególnie dbano tam, by kobiety były dokładnie zakryte, z chustą zszytą pod szyją. Chciałam grać z kolegami ze studiów w koszykówkę, ale nie mogłam do nich dołączyć. Pokazano mi zamkniętą salę, gdzie studentki same uprawiają sport. Z dala od wzroku mężczyzn.

Więzienie będzie próbą

Delaram Ali, 24 lata, zrobiła licencjat z nauk społecznych, zajmowała się dziećmi pracującymi na ulicach, feministka od kilku lat, mężatka od trzech miesięcy. Rozmawiamy w kawiarni, w której panuje atmosfera dekadencko-artystyczna. Popija herbatę ziołową i pali cieniutkie irańskie papierosy Bahman.

– Więzienie będzie bardzo trudną próbą dla mojego małżeństwa. Już na samym początku jest zagrożone. Mam nadzieję, że to przetrwamy. Mój mąż, socjolog, już zanim się poznaliśmy, współpracował z organizacjami kobiecymi. Brał udział w demonstracji na placu Haft-e Tir, ale nie został aresztowany. Bo jest mężczyzną. Nawet w takiej sytuacji Irańczyk ma lepiej od Iranki.

Mąż mnie wspiera. Wspiera mnie cała rodzina, mama – emerytowana psychiatra, ojciec – reżyser telewizyjny. Już aresztowanie przed półtora rokiem bardzo ich zmartwiło, co dopiero mówić o karze więzienia i batów. Ale stali za mną murem podczas procesu. Oni popierają prawa kobiet.

Nasze młode małżeństwo jest nietypowe. Nie chcieliśmy, by mehrije znalazło się w naszym kontrakcie ślubnym. Bo to tak naprawdę wynagrodzenie za stosunki seksualne męża z żoną. Niby prawo uznaje, że wpisywanie go nie jest konieczne, ale aż dwa miesiące szukaliśmy kancelarii (gdzie zawiera się śluby), która by nam pomogła. Inni prawnicy proponowali: wpiszcie choćby kwiat, Koran czy lustro. Przecież mąż nic pani nie da, jak panią odprawi. Ja mu też nie dam – odpowiadałam. Razem zaczynaliśmy od zera, więc nie ma potrzeby, by jakieś pieniądze, nawet złote, zakłócały nam życie małżeńskie. Gdy uznamy, że się nie udało, to się po prostu rozstaniemy. W kontrakcie ślubnym wpisaliśmy natomiast, że bez zgody męża mam prawo do pracy, wyjazdów, rozwodu. W domu rodzinnym nie byłam traktowana gorzej niż brat i kuzyni. Ale na domu się kończyło. Bo choć rodzice nie widzieli nic złego w tym, bym się bawiła z chłopcami na ulicy, to nie chcieli, by sąsiedzi o nas źle mówili. I nie grałam w piłkę na podwórku. Gdy skończyłam dziewięć lat, skończyła się też jazda po ulicach na rowerze. Potem już tylko w parku czy naszym ogrodzie, ale nie pod oknami sąsiadów. Teraz sąsiadom i nieznanym ludziom nie podoba się, że palę papierosy (zapala bahmana).

Niewidoczne, potulne, uległe

Mariam Mirza, 26 lat, pracuje w miesięczniku „Zanan“, studiuje zarządzanie, panna, mieszka z rodzicami. Gdy mówi, bardzo melodyjnie, chusta raz po raz zsuwa jej się z głowy. – Nasze postulaty mieszczą się na kartce A4 i jest jeszcze dużo miejsca na podpis. Kobieta najdobitniej się przekonuje, że nie jest równa mężczyźnie, gdy zetknie się z prawem, przepisami, gdy trafi do sądu. Dlatego zdecydowałyśmy się walczyć o zmianę ustawodawstwa. W Iranie po rozwodzie rodziców dziecko powyżej siódmego roku życia zostaje z ojcem. Odrywa się je od matki, z którą jest zżyte. Nie żądamy, by w każdym wypadku dziecko zostawało przy matce, ale by to sąd decydował, komu przypadnie jego wychowanie. Domagamy się równego prawa kobiety do rozwodu oraz do spadku i odszkodowania, by kobieta nie była nadal dwa czy więcej razy mniej warta niż mężczyzna. Chcemy też, by podniesiono do 18. roku życia wiek pełnej odpowiedzialności prawnej. Teraz już dziewięcioletnie dziewczynki uznawane są za dojrzałe i odpowiadają za przewinienia tak samo jak 40-latki. Dziewczynka oderwana od zabaw w luźnej sukience i z gołą głową nagle trafia w świat zasłon.

Wszystkie od wczesnej młodości jesteśmy zmuszane do noszenia ukrywających kobiecość płaszczy i chust. Mamy być niewidoczne, potulne, uległe. Na ulicy wciąż słyszę docinki na mój temat. Policja jest wyczulona na kobiety, które nie zakrywają się szczelnie. Najgorsze, że nie ma wyboru. Nie krytykujemy strojów, lecz przymus, zresztą przymus w obie strony, także zakaz noszenia hidżabów we francuskich szkołach publicznych. Nasilają się represje. Jedna za drugą zamykane są organizacje pozarządowe; szefowie, przywódcy lądują w więzieniach. Pracowałam w internetowej Feminist Tribune, po dwóch latach zablokowano jej strony. Trudno wydawać gazety, nie tylko dla kobiet. Ale prasa kobieca musi się mieć szczególnie na baczności. Nie wolno przekraczać czerwonej linii, za którą jest wszystko, co związane z ciałem kobiety i stosunkami seksualnymi. Nie wolno poruszać tematów, których nie ma w Koranie, bo nie wiadomo, jaka interpretacja obowiązuje.

Nawet zdjęcie feministki jest przekroczeniem czerwonej linii. Raz na okładce opublikowałyśmy zdjęcie przywódczyni ruchu kobiecego. Skończyło się (puka przesądnie w stół) na pisemnym upomnieniu z Ministerstwa Kultury i Szerzenia Islamu.

Ulica manekinów

Iran to kraj kobiet w czerni od stóp do głów. Widać to zwłaszcza przed uniwersytetami i szkołami: studentki i uczennice obowiązują szczególne rygory, spod czarnej chusty widać tylko owal twarzy. Ale już po zajęciach część z nich pozwala sobie na kolorowe nakrycia głowy. Niektóre kobiety zarzucają chusty na czubek głowy i zawiązują nonszalancko, pokazując szyję. To akt odwagi i buntu. Podobnie jest z podawaniem ręki obcemu mężczyźnie. Większość kobiet z przerażeniem reaguje, gdy nieznający miejscowych zasad przybysz z Zachodu wyciąga dłoń na powitanie. Nawet wśród feministek nie jest normą ściskanie obcych męskich rąk (Delaram Ali i Mariam Mirza nie mają z tym problemów). O zasadach zapomina się natomiast, gdy trzeba się szybko przedrzeć przez Teheran. Taksówki zabierają po drodze dodatkowych pasażerów. Kobiety niemal w biegu siadają obok mężczyzn, których nigdy nie widziały i pewnie już nie zobaczą. Chcąc nie chcąc, opierają się o nich, przytulają, ocierają. Porządek panuje natomiast w autobusach. Przód jest wyłącznie dla mężczyzn, kobiety przez swoje żeńskie drzwi wchodzą do tylnej części. Jest jeden dzień, gdy kobieta może się pokazać światu. Dzień ślubu. Kobiety, także feministki, szykują się doń na wyspecjalizowanych uliczkach handlowych. Takich jak teherańska Refahi, gdzie na chwilę można zapomnieć o wszystkich rygorach, narzuconej skromności. W witrynach na piętrach prężą się manekiny o wydatnych kształtach, a na nich pysznią się białe suknie z burzą falbanek i odważnymi dekoltami. Wiszą tu i reklamy kobiet w ślubnych sukniach, którym (co za rzadkość) widać gołe ramiona. Ale twarze są niewyraźne, przyciemnione. Są granice tej frywolności.

Jest jeszcze jedno miejsce, gdzie, zupełnie nieoczekiwanie, kobiety pokazują to, czego nie powinny. W meczetach zdejmuje się buty, a kobiety nie zawsze noszą skarpetki. Albo mają przezroczyste pończochy. I te białe kobiece stopy na tle czarnych czadorów robią duże wrażenie.

Niebezpieczne dla systemu

Wyrok na Delaram Ali, pacyfikowanie wieców, karanie za ubiór – to wszystko pokazuje, co najwyżsi duchowni i rząd prezydenta Mahmuda Ahmadineżada myślą o prawach kobiet. Z drugiej jednak strony, podkreślają moi rozmówcy, zachodzą zjawiska, które mogą wymusić na władzach – jeżeli nie tych, to następnych – by o liberalizacji tych praw pomyślały. – Coraz więcej kobiet ma wyższe wykształcenie. W tym roku na pierwszym roku studiów dwie trzecie studentów to dziewczyny. To dla pokolenia naszych matek coś zadziwiającego – mówi Mariam Mirza. – Im bardziej wykształcone, tym bardziej myślą o swoich prawach. I tym większa szansa na sukces. Wierzę, że ta kobieca fala dokona zmian w świadomości społecznej, co z kolei doprowadzi do zmian w prawie.

Kobiety opanowują tereny przedtem dla nich niedostępne. Jest już pierwsza kobieca kancelaria prawna założona przez Szadi Sadr, na torach wyścigowych ściga się mistrzyni kierownicy Laleh Seddigh. W gazecie reklama „pierwszej kobiecej agencji ochrony“, a obok tekst o irańskich policjantkach, które będą szkoliły afgańskie koleżanki. Różne inicjatywy wspiera (i broni w sądzie prześladowanych feministek) pokojowa noblistka z 2003 roku Szirin Ebadi. Z zachwytem o kobietach, które się kształcą, szybko opanowują irański Internet i zaczynają się domagać swoich praw, wypowiada się pewien profesor politologii: – Kobiety są niebezpieczne dla tego systemu, w którym główną rolę odgrywają ajatollahowie oraz byli i obecni oficerowie Korpusu Strażników Rewolucji. One się mniej boją. Mężczyźni nie mogą sobie na taką otwartość pozwolić, bo muszą utrzymać rodzinę. Kobiety mają mniej do stracenia – podkreśla profesor, który prosił o zachowanie anonimowości. On ma dużo do stracenia.


------------------------------------------------------------
Dałaś się zgwałcić? Zasługujesz na baty i więzienie
Marta Kazimierczyk 2[tel], ostatnia aktualizacja 2[tel]:27:03.0

Saudyjski sąd skazał na 200 batów i pół roku więzienia ofiarę zbiorowego gwałtu za to, że w chwili porwania była sam na sam z obcym mężczyzną

- Było ich siedmiu, chyba wszyscy mieli broń. Dwaj sterroryzowali mnie nożem, żebym nie krzyczała. Wywieźli mnie na pustkowie, krzyczałam, prosiłam, żeby mnie puścili, ale nie słuchali. Gwałcili mnie na zmianę, w sumie kilkanaście razy, wszystko nagrywali. Potem zostawili mnie i zagrozili, że jeśli to komuś opowiem, znajdą mnie i zabiją - tak 19-letnia mieszkanka miasteczka Katif na wschodzie Arabii Saudyjskiej opowiedziała telewizji al Arabija swoją makabryczną historię, która wydarzyła się w marcu 2006 r.

Dziewczyna nie posłuchała bandytów - poszła na policję, wynajęła adwokata. Jednak szybko okazało się, że śledczych bardziej od samej zbrodni interesuje, jak to się stało, że dziewczyna trafiła w ręce gwałcicieli. Błyskawiczne śledztwo wykazało, że w chwili porwania była sam na sam w samochodzie z chłopakiem, który w dodatku nie był jej krewnym. A takie randki są w Arabii Saudyjskiej zakazane.

I to ją zgubiło - dziewczynę skazano na 90 batów, a sprawców na kary od jednego do pięciu lat więzienia - śmiesznie mało bo Arabii Saudyjskiej za gwałt można dostać nawet karę śmierci. Chłopak, z którym była i który został porwany razem z nią i dotkliwie pobity, też dostał karę chłosty.

Adwokat dziewczyny Abd ar Rahman al Lahim odwołał się od wyroku. - Kary dla sprawców są śmiesznie małe, poza tym nie można sprawy gwałtu rozpatrywać razem ze sprawą złamania przez dziewczynę obyczajów - przekonywał.

Apelację przyjęto, ruszył drugi proces, który właśnie się zakończył. Sąd zdecydował, że kary dla sprawców rzeczywiście trzeba zwiększyć - tym razem dostali od dwóch do sześciu lat. Sędzia nie zapomniał też o ofierze - zamiast 90 skazał ją na 200 batów i pół roku więzienia za to, że poszła ze swoją sprawą do mediów, przez co tylko "rozjątrzyła sytuację i próbowała wpłynąć na sąd".

Sędzia zadbał też, żeby niepokornemu adwokatowi raz na zawsze odechciało się podważać wyroki sądów - wczoraj odebrano mu licencję. - To koniec mojej kariery, ale boję się, że może być jeszcze gorzej, bo dostałem wezwanie do stawienia się 5 grudnia przed komisją dyscyplinarną ministerstwa sprawiedliwości - mówił dziennikarzom przestraszony Al Lahim.

Przyczyny małych wyroków dla sprawców i kary dla ofiary są dwie - po pierwsze, dziewczyna, skoro znalazła się sam na sam z obcym mężczyzną, w oczach saudyjskich sędziów sama jest sobie winna. Po drugie, sprawcy byli sunnitami, a więc wyznawcami jedynego słusznego w ultrakonserwatywnym królestwie odłamu islamu, a ofiara - szyitką. Według światowych organizacji praw człowieka szyici, podobnie jak wszystkie mniejszości religijne w Arabii Saudyjskiej, na każdym kroku są prześladowani i dyskryminowani.

Marta Kazimierczyk

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80536,4680186.html
"Przemoc ze strony mężczyzny najczęstszą przyczyną śmierci kobiet

PAP 28-10-2005, ostatnia aktualizacja 28-1[tel]:01

Przemoc ze strony męża, partnera, narzeczonego lub ojca jest w niektórych krajach pierwszą przyczyną zgonów lub trwałego kalectwa wśród kobiet od 16 do 44 roku życia jeszcze przed nowotworami, wypadkami drogowymi i wojnami - stwierdza ogłoszony w piątek przez włoskie media raport.

Dokument został opracowany na podstawie badań przeprowadzonych na całym świecie na zlecenie Rady Europy.

Według tych badań, w Rosji liczba kobiet, które giną z ręki bliskiego im mężczyzny dochodzi w ciągu jednego roku do 13.000. Aż 75 proc. ginie z ręki męża.

Dla porównania: w konflikcie zbrojnym między ZSRR a Afganistanem w ciągu 10 lat zginęło 14.000 ludzi.

Zjawisko przemocy w stosunku do kobiet nie jest ograniczone do jakiegoś jednego kręgu krajów, np. krajów rozwijających się czy krajów, gdzie większość stanowią wyznawcy islamu lub judaizmu, choć tam występuje na ogół częściej, lecz jest obecne także na Zachodzie - powiedziała w trakcie prezentacji raportu przedstawicielka włoskiego stowarzyszenia "Odmienność Kobiet", Gabriella Paparazzo.

"Również w Stanach Zjednoczonych i w Szwecji, gdzie emancypacja kobiet osiągnęła najwyższy poziom, co dziesięć dni partner lub inny bliski mężczyzna zabija kobietę" - oświadczyła pani Paparazzo.

We Włoszech, według kryminologa, pani Noemi Novelli, zjawisko przemocy wobec kobiet, stosowanej najczęściej w obrębie rodziny, występuje głównie choć nie wyłącznie w środowiskach imigrantów związanych z religią mahometańską i niektórymi religiami Wschodu."
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,2991152.html
inf. z calym szacunkiem dla Twojej godnej podziwu wytrwalosci we wklejaniu linkow i artykulow z onetu.pl, itp. ale jednak moze sprobowalbys opisywac ich esencje, bo chyba malo komu chce sie czytac takie dlugie odpowiedzi..poza tym, dyskusja nie polega chyba na tym, zeby wymieniac sie linkami...


ps: inf, mogles sie przedstawic, pod tym linkiem, ktory mi przeslales na gg:] niestety nie otwiera sie:]
...piekielko ..nasze, wlasne...
Na calym swiecie droga do rownouprawnienia kobiet byla taka sama i tego podejrzewam sie nie zmiani( poczytaj sobie co robili Amerykanie z feministkami), zreszta jakiekolwiek znaczace przelomy zdobywane sa kosztem ofiar. Sprobuj zrozumiec ich kulture i religie...nie bedzie tym kobietom tak latwo zmienic stan, ktory trwa od tysiecy lat i tak samo tym mezczyznom pogodzic sie, z faktem, ze ich kobiety chca pracowac, kiedy zakodowane maja w glowkach, ze powinna zajac sie domem. Wcale nie uwazam, ze dazenie do upodobnienia sie do kultury Zachodu, bedzie dla nich lepsze...Ja sama zyjac w Europie doceniam oczywiscie fakt, ze moge sobie wlaczyc kompa kiedy chce i wyjsc na ulice nawet w majtkach, ale jest milion innych negatywnych rzeczy tej zbytniej liberalizacjji kobiet i to samo zaczelobby sie dziac w Iranie, zaczyna sie od prawa do pracy, ale kobiety coraz bardziej swiadome, beda chcialy upodobnic sie do Europejek ( tak samo z gejami, na poczatku chcieli tylko tolerancji, teraz chca juz praw do adopcji dzieci!)..Ja nie wiem co jest lepsze, bo dla mnie i w jednej i w drugiej kulturze pod tym wzgledem widze po rowno plusow i po rowno minusow. Ale chcialabym, zeby zachowaly swoje tradycje, kulture, zeby byly rozne od nas, bo wcale nie uwazam, ze mamy jakas przewage, my, ludzie z "cywilizowanego"(ha ha ha) swiata...A juz calkiem poza tym, moja kolezanka studiuje iranistyke, byla tez w Iranie i te kobiety wcale nie sa nieszczesliwe, artykul pokazuje niewielka czesc kobiet- to wazne...Malo tego, widziale mlode dziewczyny na snowboardzie:D Oczywiscie w hidzabach:)..no ale taka wlansie jest ich kultura.
Kto stoi w miejscu, ten sie cofa.
( tak samo z gejami, na poczatku chcieli tylko tolerancji, teraz chca juz praw do adopcji dzieci!).

Zle porownanie.
Nie czyalas przypadku, jak homoseksualistki mialy dzieci od dawcy spermy, a pozniej po rozstaniu sie tej 'pary' dawca musi placic alimenty bez prawa wtracania sie do wychowania i widzenia ze swoim potomstwem?
Ma sie to nijak do tematu.
No i ja wlasnie nie mowie, ze nie maja walczyc o swoje prawa.Ja tylko sie boje, ze zapatrzone za bardzo na Zachod zatraca swoja innosc tradycje, kulture, wierzac, ze ta nasza jest lepsza, a wcale tak nie jest.
No chyba Twoj przyklad ma sie nijak do tematu, bo ja uzywalam porownania do gejow, zeby pokazac, ze na poczatku rzada sie tylko elementarnych praw(tolerancja), kiedy juz sie je uzyska chce sie coraz wiecej i wiecej(az dochodzi do takich absurdow jak prawa do adopcji dla gejow). Tak samo w przypadku iranskich kobiet- teraz walcza o prawa do pracy, jak je juz uzyskaja, beda rzadaly prawa do wolnosci w kwestii ubioru na przyklad, a to jest sprzeczne z ich kultura,tradycja, tak piekna, rozna...Tego bym wlasnie nie chciala, zeby upodobnily sie do kobiet z Zachodu-superwyzwolonych, bo tak jak doceniam zalety zycia w kraju gdzie kobiety maja te same prawa co mezczyzni(teoretycznie), to oprocz tego widdze milion innych negatywnych cech tej wolnosci.
Nie popadaj w skrajnosci.
Czy nie zauwazylas na ulicach rodziny spacerujace wyrozniajace sie swoimi strojami? Kobiety w swoich tradycyjnych ubraniach, ale dzieci juz po europejsku.
Gdyby wiekszosc kobiet w ich wlasnych krajach wiedziala, ze mozna innaczej zyc, miec wiecej swobody to nie przejmowalaby sie tak bardzo swoja kultura. Niestety, nie jest im to dane. Nawet nie wolno im myslec o zmianach. Sa tak zakompleksione, ze nawet im do glowy nie przyjdzie, ze mozna innaczej byc traktowana. uwazaja, ze sa szczesliwe, bo nie znaja nic innego poza swoja religia i tym co ich otacza. O wszystkim decyduje ich pan i wlaca. One sa szczesliwe, ze dane im jest przebywanie w jego bliskosci. Niczego wiecej nie chca. Nawet nie wiedza, ze to jest charakterystyczne dla ich kultury.
Koszulki Interu obrażają muzułmanów

Piłkarze Interu Mediolan podczas meczu Ligi Mistrzów z Fenerbahce Stambuł, który odbył się 27 listopada w Mediolanie, wystąpili w koszulkach z czerwonym krzyżem na piersiach. Ten fakt może im przysporzyć sporo kłopotów - donosi "Rzeczpospolita".
Kancelaria adwokacka Turkoglu&Turkoglu z Izmiru wniosła bowiem po meczu sprawę do sądu o obrazę uczuć religijnych tureckich kibiców wyznających islam.

Krzyż kojarzy się z chrześcijaństwem, a czerwony na białym tle z krucjatami i zakonem templariuszy - argumentują prawnicy.
mozliwe ,ze zazadaja odszkodowania i od Szwajcari...za obraze uczuc...dobre sobie he ,he
ludzie o czym wy tu mowicie jaki islam jaki Irak ,jaka Europa? wystarczy że Turcja kandyduje do unii, jesli chodzi o rownouprawnienia kobiet w krajach muzulmanskich to one najpierw musiałyby sie wyrzec swojej wiary, a dopiero póżniej "cywilizować" a to jest nie mozliwe, wy chyba nie wiecie co to jest islam!chcecie z tych morderców, fanatykow, wyznawcow AlLLACHA zrobić europejczyków?????????
Nikt nie robi nich europejczykow. Moja znajoma ma meza muzlumanina maja dzieci mieszkaja we francji.Znam te kilku muzlumaninow osobiscie pracuje z nimi jakos nigdy nie dali mi odczuc ze jesyem gorsza odnich. A co do atakow to nie mozna mierzyc wszystkich jednakowa miara
No jasne, ten artykul przedstawia ekstrymalne przypadki, ale to nie jest PRAWDZIWA TWARZ ISLAMU.
Suppi widze,ze mamy podobne podejscie co do tego tematu
Moze dlatego, ze tez mam na imie Alicja i mam 22 lata
;)
Jasne, że to dlatego macie takie zdanie na ten temat. Kiedy będziecie troszkę starsze i dowiecie się więcej o świecie, kto wie, może zmienicie zdanie.
To nie wiek decyduje o dojrzalosci czlowieka.
Zgadza się, być może będziecie starsze a wcale nie dojrzejecie.
A na jakiej podstawie uwazasz,ze jestem nie dojrzala? To,ze mam inne zdanie na ten temat to chyba nie zbrodnia?
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 64
poprzednia |

« 

Kultura i obyczaje

 »

Życie, praca, nauka