Marzenia Polaków o zarobieniu ogromnych pieniędzy za granicą są tak kuszące, że często przesłaniają wizje niebezpieczeństw, jakie czyhają na obczyźnie. Zanim zdecydujemy się na zarobkowe zagraniczne wojaże, upewnijmy się, że firma, z której usług korzystamy, jest uczciwa, bo wyjazd z niesprawdzonym pośrednikiem jest jak loteria. Niestety, przez pochopne decyzje wiele osób wciąż naraża się na wykorzystanie ich niewiedzy przez oszustów.
Dramatyczne wydarzenia w Szwecji, gdzie grupa Romów pod przywództwem „Czarnego” sprowadzała Polaków rzekomo do pracy, a w rzeczywistości zmuszała ich do kradzieży w hipermarketach i do prostytucji, to tylko czubek góry lodowej. Ekstremalnym przypadkiem wykorzystywania polskich robotników okazały się obozy niewolniczej pracy zlikwidowane we Włoszech. Jednak prawie każdego dnia w różnych zakątkach Europy mają miejsce małe tragedie pojedynczych ludzi, którzy ruszyli w świat, wierząc, że znajdą tam lepsze życie.
Wszystko zaczyna się od obietnicy. Wysokie zarobki, zakwaterowanie, wyżywienie...
– Przeczytałem ogłoszenie w jednej z ogólnopolskich gazet, że poszukują pracownika do robót wykończeniowych przy nowo budowanym domu w okolicach Frankfurtu na Menem – opowiada Maciej Wieruszewski mieszkający pod Radomiem. – Zatelefonowałem, propozycja oczarowała mnie: 2000 euro miesięcznie, miejsce do spania i posiłki. Pracodawcą miał być Niemiec urodzony w Polsce, który wyemigrował ponad 20 lat temu. Na miejscu okazało się, że spać mam w garażu w brudnej pościeli. Powiedziałem sobie, że trudno, przemęczę się, zarobię co swoje i wrócę do kraju.
Po przepracowaniu miesiąca, gdy przyszło do pierwszej wypłaty, okazało się, że z obiecanego wynagrodzenia potrącono panu Maciejowi 300 euro za barłóg, na którym spał, i 500 za marne jedzenie, jakie dostawał. Na domiar złego Roger stwierdził, że nie jest zadowolony z jego usług, bo rzekomo zrobił zbyt wiele usterek. Wręczył mu 500 euro i kazał się cieszyć, że w ogóle coś zarobił. – Natychmiast spakowałem się i wyjechałem, ale podejrzewam, że na moje miejsce znalazł się inny naiwny – dodaje pokrzywdzony.
– W Niemczech nagminne stało się kwestionowanie jakości wykonywanych usług i niepłacenie za wykonaną pracę – mówi Ilona Du-dek, właścicielka kancelarii adwokackiej w Monachium. – Nie dotyczy to tylko pracowników zagranicznych, ale także Niemców. Oszukani Polacy, którzy pracują na czarno, nie mają praktycznie szans na odzyskanie swoich pieniędzy.
Jednak problemy zaczynają się już Polsce, chociaż początkowo wszystko wskazuje na to, że droga do zasobności portfela stoi otworem. W Kole przez rok działało prywatne biuro pośrednictwa pracy mające certyfikat ministerstwa. Oszukało 125 osób, mamiąc ich pracą
w Anglii. Właściciel agencji pobierał 900 zł, a po przyjeździe do Londynu kolejne 200–300 funtów, rzekomo w celu załatwienia niezbędnych formalności. Szybko okazywało się, że pracy nie ma, a pieniądze przepadły.
– Zdarzają się przypadki, gdy certyfikowane biuro pośrednictwa pracy okazuje się nierzetelne – mówi Katarzyna Gajos z Departamentu Migracji Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. – Przed podpisaniem umowy trzeba sprawdzić taką agencję. Poprosić o kontakt z ludźmi, którzy za jej pośrednictwem wyjechali do pracy. Jeżeli choć jedna osoba się skarży, to już jest problem i trzeba się zastanowić, czy warto korzystać z usług tego biura. Uważam jednak, że świadomość Polaków zwiększa się Mam nadzieję, że coraz rzadziej będą padali ofiarą oszustów.
Ostrożność przed wyjazdem do pracy za granicą to najważniejsza zasada Ewy Urbańskiej z niewielkiej miejscowości na Warmii. – Pracowałam między innymi w Szwecji, Niemczech, Holandii, Włoszech, ale na szczęście nie zetknęłam się z oszustami i nierzetelnymi pracodawcami. Natomiast gdy pracy szukała moja szwagierka i zaczęłyśmy sprawdzać ofertę, okazało się, że trafiła na nieuczciwego pośrednika. Dzięki zapobiegliwości uniknęła kłopotów. Nigdy nie wolno jechać w ciemno, a gdy w ogłoszeniu napisano, że nie jest potrzebna znajomość języka i kwalifikacje, a stawkę wynagrodzenia proponuje się bardzo wysoką, oznacza to, że ktoś chce wykorzystać ludzką naiwność.
Z doświadczeń pani Ewy wynika, że najwięcej krętaczy jest w Grecji.
– Znam dziewczynę, która wyjechała do legalnej pracy, a trafiła do domu publicznego – opowiada. – Zdarza się też, że kobieta ma obie-caną pracę w pubie na greckiej wyspie, a na miejscu okazuje się, że tam wcale nie ma pubu. Jest za to starszy Grek, który potrzebuje młodej towarzyszki. Pół biedy, gdy dziewczyna ma pieniądze na powrót. Bywa jednak, że nie ma, a na tę wyspę prom kursuje raz na tydzień. I co wtedy?
Ilona Dudek, adwokat z Monachium, uważa, że najczęściej Polacy oszukiwani są przez samych Polaków. – To nie jest oczywiście reguła – dodaje. Obecnie zajmuje się sprawą kilku rodaków, którzy zostali poszkodowani przez obywatela jednego z krajów byłej Jugosławii. Do-stawali zaliczki i obietnicę, że później wszystko zostanie wyrównane. Tymczasem po kilku miesiącach pracy i zakończonym zleceniu mężczyzna zatrudniający Polaków po prostu zniknął, nie wywiązując się ze swoich zobowiązań.
Innym problemem są dawane przez przedsiębiorców obietnice legalnego zatrudnienia z pozwoleniem na pracę. Po przyjeździe na miejscu okazuje się, że robotnik dostaje do ręki dokument, który co prawda ma na celu legalizację, ale dotyczącą osoby samozatrudniającej się, czyli prowadzącej własną firmę usługową. Tymczasem niemieckie służby kwestionują takie praktyki, twierdząc, że nie jest przedsiębiorcą ten, kto nie posiada własnego biura, nie ma samodzielności w podejmowaniu decyzji biznesowych i pracuje tylko dla jednego kontrahenta. My tłumaczymy, że skoro na budowie jest praca na dwa lata, to jednoosobowa firma nie ma możliwości świadczyć usług dla innych kontrahentów. To jednak niewiele pomaga.
Bezpośrednimi ofiarami nieuczciwości zagranicznych pracodawców są polscy robotnicy. Jednak zdarza się, że oszukiwane są także rodzime agencje zatrudnienia. Agnieszka Bulanda z wrocławskiego biura pośrednictwa Abington twierdzi, że zawsze można trafić
na nieuczciwą firmę.
– Czasami przyjeżdżają do nas i pokazują zdjęcia z miejscem zakwaterowania. Na fotografii wszystko wygląda przepięknie, a tak napraw-dę okazuje się, że warunki są koszmarne. Staramy się weryfikować wszystkie zapewnienia. Mamy naszych przedstawicieli za granicą, a gdy nie są w danym miejscu, prosimy znajomych, aby zobaczyli, jak to wszystko wygląda. Kilka dni temu miałam telefon z prośbą o przeprowadzenie rekrutacji. Pytam się o stronę internetową firmy, a pan odpowiada, że takowej nie mają. Nie podjęłam się pomocy takiemu przedsiębiorstwu, o którym nic nie wiadomo. Gdy po raz pierwszy wysyłam gdzieś pracowników, zawsze drży mi serce z niepokoju. Zdarzyło się, że grupa wyjechała, a na miejscu okazało się, że pracy nie ma. Wkrótce wyszło na jaw, że gdy byli w drodze, to jeden z pracujących tam Polaków tak narozrabiał, że właściciele nie chcieli już zatrudniać naszych rodaków. Nie ja zawiniłam, ale to ja mam wtedy problemy, bo ci ludzie czują się oszukani.
Lepiej jednak skorzystać z pośrednictwa agencji zatrudnienia niż jechać w ciemno, licząc na uczciwość pracodawcy.
Anna K. z województwa świętokrzyskiego przeżyła prawdziwy dramat.
– Zaproponowano mi pracę we Włoszech – wspomina historię sprzed dwóch lat. – Miałam pracować jako opiekunka osób starszych. Byłam niepełnoletnia, nie miałam paszportu ani dokumentów. Dla pośrednika to nie był problem. Kazał mi wejść do bagażnika i tak przewiózł przez granicę! Horror zaczął się w Austrii. Zostałam zgwałcona i sprzedana do domu publicznego. Po trzech miesiącach uwolniła mnie włoska policja...
Podyskutuj o tym na www.onet.pl/kiosk
Autor: Marek Gluza
Nie daj się oszukać
Jeżeli wyjeżdżasz do pracy za pośrednictwem agencji zatrudnienia, sprawdź, czy agencja ta ma certyfikat ministerstwa. Można to zrobić, wchodząc na stronę internetową www.kraz.praca.gov.pl
Poszukaj w internecie opinii ludzi, którzy wyjeżdżali do pracy przy pomocy danego pośrednika. Wiele informacji znajdziesz na stronie in-ternetowej
www.oszukany.pl lub wielu innych forach internetowych.
Wiele pożytecznych rad można znaleźć na stronie internetowej Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej www.mps.gov.pl w zakładce „Bez-pieczne wyjazdy do pracy”.
Jeżeli szukasz pracy za granicą w ogłoszeniach prasowych, pytaj o dane osoby, która tą pracę oferuje. Jeśli nie chce ich podać, oznacza to, że może to być potencjalny oszust.
Jeżeli proponowana jest ci praca za granicą, a oferent nie wymaga od ciebie znajomości języka i konkretnego wykształcenia, a do tego obiecuje bardzo wysoką stawkę wynagrodzenia, to najprawdopodobniej masz do czynienia z oszustem.