Wąskie horyzonty

Temat przeniesiony do archwium.
Antypapieskie działania należy potępić
Z ks. prof. dr. hab. Janem M. Dyduchem, rektorem Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, rozmawia Małgorzata Bochenek

Papieska Akademia Teologiczna wyraziła poprzez specjalne pismo swą solidarność z Ojcem Świętym w związku z wydarzeniami, które uniemożliwiły mu wizytę na Uniwersytecie "La Sapienza" w Rzymie...
- Nasza Papieska Akademia solidaryzuje się z Papieżem, bo jest Akademią Papieską i jest uczelnią wyższą. Wydarzenia, które miały miejsce w Rzymie na Uniwersytecie "La Sapienza", działania, które uniemożliwiły przybycie Papieżowi na tę uczelnię, należy zwyczajnie potępić i to każdy człowiek, każde środowisko naukowe powinno zrobić, więc myśmy tak uczynili. Uważamy, że to wydarzenie narusza podstawowe wartości uniwersytetu, jakimi są: tolerancja, kultura, poszanowanie wolności, poszanowanie czyichś poglądów.

Wczoraj swą solidarność z Papieżem wyraziły rzesze wiernych z diecezji rzymskiej i nie tylko. Jak Ksiądz Rektor to skomentuje?
- Reakcja, jaką spotykamy teraz w Rzymie czy we Włoszech na ten temat, jest poprawna. Nie ma akceptacji tego, co tamta, niewielka zresztą, grupa zarówno wykładowców, jak i studentów zrobiła. Myślę, że wyrządziła dużą szkodę Uniwersytetowi "La Sapienza", dużą szkodę nauce włoskiej. Słyszeliśmy w czwartek, środki przekazu podawały, jak wyglądała ta inauguracja bez Papieża. Jego przemówienie było odczytane i zostało z entuzjazmem przyjęte, na stojąco, owacja długo trwała. Czyli po prostu uniwersytet się w jakiś sposób od tego odżegnuje. My solidaryzujemy się z Papieżem i z tymi, którzy potępiają to wydarzenie. Nie można się zgodzić, aby na uniwersytecie, który powinien być wzorcowym miejscem kultury, poszanowania czyichś podglądów, tolerancji, działy się takie rzeczy.

Zwłaszcza w czasach, w których tak wiele mówi się o wolności...
- To jest tzw. wolność w jedną stronę - tamtym wolno wszystko, a temu, który się chce bronić, bardzo niewiele wolno. My jesteśmy za wolnością w obydwie strony.

Dziękuję za rozmowę.



Ludzkie sprawy
Wąskie horyzonty

Cała mądrość od Pana pochodzi
i z Nim jest na wieki (Syr 1, 1).

"Do wczoraj byliśmy krajem tolerancyjnym" - te słowa wypowiedział redaktor naczelny włoskiego dziennika "La Repubblica" Enzio Mauro po tym, jak Ojciec Święty został zmuszony do odwołania zaplanowanej wizyty na rzymskim Uniwersytecie "La Sapienza". Chciał przybyć do swoich, a oni Go nie przyjęli. Zastanawiam się nad kondycją tych sześćdziesięciu siedmiu profesorów, którzy protestowali przeciw obecności Ojca Świętego, i grupy lewicowej młodzieży zapowiadającej antypapieskie akcje. Czy święcą tryumf, że dopięli swego? To pożałowania godne wydarzenie w sposób jawny wykazało ogromną przepaść między światem prawdziwej nauki a pokrętnej kombinacji wybiórczych prądów myślowych, pomiędzy wolnością a dyskryminacją, w końcu pomiędzy prawdą a kłamstwem. Nieodparcie przychodzą na myśl słowa o strząśnięciu kurzu z nóg i opuszczeniu miejsca zamkniętego na dobro. Izolacja jakiejś grupy od prawdy jest oczywiście jakimś sposobem na ograniczenie jej zasięgu w danej społeczności, ale jest to działanie pozorne. Natychmiast budzą się wątpliwości zarówno wśród samych izolowanych, jak i wśród pozostających na zewnątrz. Tak też zdarzyło się tym razem. Nie kryją swego oburzenia młodzi, prasa, wierni diecezji rzymskiej, przedstawiciele świata polityki. Renomowana uczelnia poprzez klaustrofobiczne postępowanie grupki wykładowców i studentów staje się znakiem ograniczenia umysłowego. Człowiek wykształcony na uniwersytecie to osoba, która przez wieki kojarzyła się z szerokim horyzontem intelektualnym, to był ktoś, kto ogarniał złożoność świata w wymiarze materialnym i transcendentalnym. Czy dzisiejsi absolwenci uniwersytetów mają szansę tylko na karykaturę wykształcenia? A owi profesorowie, którzy nie mają odwagi spojrzeć prawdzie w oczy, czyimi są sługami, w jaki sposób osiągnęli tytuły, kto nadał im uprawnienia do zamykania drzwi przed nieskrępowaną wiedzą? Wracając do słów E. Mauro o końcu tolerancji, nie sposób nie zauważyć, że respektowanie prawdy ma być zaledwie tolerowane. Tolerancja, czyli liberalizm w stosunku do cudzych, odmiennych poglądów, nie może być postawą wobec prawdy. Prawdę przyjmuje się albo odrzuca, prawdy poszukuje się albo zamyka przed nią drzwi. Tolerancja nie ma tu zastosowania. To, co wydarzyło się na Uniwersytecie "La Sapienza", jest znakiem czasów, w jakich przyszło nam żyć. Wyraźnie zarysowuje się podział wśród ludzi. Linią tego podziału jest stosunek do świata wartości. Wydawało się, że można łatwo zmylić ogół poprzez mass media, popkulturę, tanią rozrywkę i sprzedać wizję rzeczywistości pozbawioną uniwersalnych zasad, czyli dobra, prawdy i piękna. Okazało się, że w równym stopniu demoralizacja dosięgła wyżyn i dotknęła miejsc, które ze swego przeznaczenia powinny umieć się jej oprzeć. Do kogóż pójdziemy? Gdzie młodzi mają zdobywać wiedzę? Dochodzą wieści o coraz bardziej nachalnych próbach wykolejenia młodzieży poprzez przyznanie jej specjalnych praw, np. do swobodnego dostępu do aborcji, środków wczesnoporonnych, czyli swobodnego zabijania ludzi. Nazywanie tej samowoli prawami, brak wykształcenia humanistycznego, manipulowanie emocjami młodych prędzej niż później musi przynieść złe owoce. Ratunkiem jest wierne trwanie w prawdzie pomimo prześladowań, wyszydzania i cynizmu oraz dążenie do wiedzy mimo trudności z dostępem do niej. Szczęśliwie istnieją jeszcze porządne uczelnie i uczciwi wykładowcy. Oby tylko nie ulegli pokusie lub przemocy.
Hanna Wujkowska