Hiszpania czy Wlochy...

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 37
poprzednia |
witam,
Po dwoch latach stalego pobytu we Wloszech( z czego ostatni rok byl meczeniem sie), postanowilam zostawic do pazdziernika studia i przeniesc sie do Hiszpanii, w ktorej spedzilam 4 miesiace ostatnich wakacji.
Nie wiem, czy to przez silne slonce, ktore zacmilo mi dostrzerzenie negatywnych aspektow, czy tez moze zbyt krotki okres na przekonanie sie jak tam wyglada prawdziwe zycie, wiem jedno- chce wyjechac z Italii na jakis czas, odpoczac, wyluzowac sie, popracowac troche dla siebie, w normalnych warunkach, z normalnymi ludzmi i za normalna kase(w miejsce gdzie chce jechac zycie jest o wiele wiele tansze, a zarobki porownywalne do tych tutaj)...
i moje pytanie brzmi: czy jest tu ktos, kto ma porownanie Wloch i Hiszpanii, nie wiem, zyl przez jakis czas i w jednym i w drugim kraju, ma znajomych, itd...i moglby mi powiedziec, czy moje wrazenie latwiejszego, spokojniejszego zycia od tego tutaj we Wloszech, ma odniesienie w rzeczywistosci, czy jednak to tylko moje imaginacje..?
Moze podam konkretne przyklady:
Malaga: kawalerka-350-450 euro, Bolonia- od 600(jak masz szczescie)
Malaga: mieszkanie wynajmuja od reki, wystarczy wplacic za miesiac biezacy, ewntualnie miesieczny depozyt, ale i tutaj mozna sie dogadac, ja kasy nie mialam i depozytu nie placilam, Bolonia: zaswiadczenie z banku o posiadaniu okreslonej kwoty na koncie, ze 3 czynsze do przodu, oprocz miesiaca biezacego, czesto problem, jesli ejst sie obcokrajowcem, Malaga: praca kelnerki- wyplata moze nie ejst jakas powalajaca, zwazywszy na to, ze caly dzien prawie sie zapierdziela, szczegolnie latem, ale przynajmniej dostaje sie tipy!! Bolonia- kelnerka w amerykanskiej restauracji- suma tipow z calego wieczoru: 3 euro:]
Witam
ja osobiscie jestem zadowolona z Itali, moje dwie kuzynki podobnie jak ja sa kilka lat na emigracji i to wlasnie w Hiszpani jedna z nich ktora zaledwie skonczyla szkole srednia w Polsce ma atrakcyjna prace piekne mieszkanie i zyje sobie w hiszpanskiej stolicy fakt na poczatku podobno nie bylo lekko ale warto wiec jezeli bylabym na twoim miejscu bym probowala
powodzenia
no wlasnie, a we Wloszech, w wiekszosci przypadkach zeby dostac atrakcyjna prace trzeba albo miec znajomych, albo farta, albo dac d.. szefowi, niestety. Tutaj atrakcyjne stanowiska pracy zbyt czesto okupowane sa przez ludzi niekompetentnych i nie ma widokow na zmiany...
wiesz w chwili obecnej jestem w POlsce (sprawy rodzinne) ale z mojego stanowiska bylam bardzo zadowolona i zarobki tez byly ok podkreslam wszystko legalnie bez zadnych podtekstow....no coz glupi ma szczescie
zycze powodzenia
spoko, ja nie z tych co zwietrzaja wszedzie dzialania alfonsow, prostytutek, hostess, itd..:)
Nie twierdze, ze nie zdarzaja sie takie przypadki jak Twoj..chodzi tylko o to, ze wydaje mi sie, ze Hiszpania daje wieksze mozliwosci...nie musisz zebrac o normalna prace, malo tego, tam sami o nia Cie prosza:) Pod koniec mojego pobytu tam, zaproponowano mi prace na lotnisku, miedzy innymi dlatego, ze znalam jezyki, a sytuacja wsrod Hiszpanow ze znajomoscia jezykow obcych jest porownywalna z ta we Wloszech. Widzisz, oni jednak patzra troche na kwalifikacje..natomiast tutaj mam wrazenie, ze jednak wygrywaja zbyt czesto znajomosci, co zamyka droge tym, ktorzy cos umieja, albo przynajmniej chca sie nauczyc...
z tym sie zgodze znajomosci duzo daja ja sobie sama radzilam choc tez bylo bardzo ciezko...pracowalam w sklepie i na pieniadze nie moglam narzekac coz...nie jest to szczyt marzena ale jaki to byl sklep ba cos w stylu gucci piekny...
sadze ze w hiszpani odnajdziesz sie zycze powodzonka z calego serducha
Jak masz możliwości,to uciekaj.Dokładnie to napisałaś,brak perspektyw.
ale mam tu tez studia...boje sie, ze pozniej nie bedzie mi sie chcialo juz wracac, a szkoda mi tych dwoch lat...tylko nie piszcie mi, ze moge zaczac w Hiszpanii, bo drugi raz juz nie wskocze na taka gleboka wode, jak to zrobilam zaczynajac studia tutaj..:)juz chyba za stara jestem:)
Ja bym chciała wyemigrować do Skandynawii, z moim chłopakiem. I mam nadzieję, że tak zrobię któregoś dnia (już niedługo ;) )

Do odważnych świat należy!!
do skandynawii...br zimno =)
a ja do Ameryki ;)
studia,hmm ...ważna rzecz,ale liczysz się ty.Można być cieciem po studiach i nie mając ich zrealizować się i być szczęśliwą.Posłuchaj siebie.
Nie zimno, tylko w sam raz :) I jak pięknie!
ilecka, gdybym miala juz za soba historie ze studiami, papier w reku, myslisz, ze zastanawialabym sie przez ulamek sekundy? nie ma nawet takiej opcji! nie lubie sie meczyc, a Wlochy mecza, niestety.
Jesli jednak wroce i skoncze studia, to moj plan jest taki( wiem , ze Ameryki nie odkrylam i taki pomysl jest teraz nawet w modzie), ze jak tylko dostane papierek do raczki, pakuje sie i przez rok podrozuje..Oczywiscie kase na utrzymanie sobie wypracuje w krajach, w ktorych akurat bede..poznam nowe kultury, jezyki, zdobede doswiadczenie...mmm...zajebozka:D
Niedyskretne pytanie: dużo Ci jeszcze zostało? Chyba bym stanęła na głowie, żeby jak najwięcej zaliczyć do wyjazdu :)
nooooo!
jestem dopiero na drugim roku, kobieto! :) Jak zaczynalam, bedac realistka, dalam sobie 5 lat na te studia:) Pierwszy rok, w ogole sie nie liczy, bo wyjechalam przed sesja i nic nie zaliczylam..pozniej wrocilam po sesji powakacyjnej, wiec zostala mi sesja zimowa, w ktorej zaliczylam juz 5 egz i 3 jeszcze przede mna:)
wyjazd za tydzien, zaraz po tych 3, ktore mi zostaly i nie dam rady juz wiecej, bo skonczyla sie tez sesja,hehe:)
Aaa, ok, zrozumiałam, że dajesz sobie czas do października żeby zostawić studia, tzn. nawet przed październikiem :) hehehe, sorki. A może w następnej sesji przyjedź żeby tylko zdać egzaminy, nawet jak będziesz w Hiszpanii. Tak na jeden dzień. ;)
Tak, mam plan zeby tak zrobic..pozbierac ksiazki z tego co moge zdawac jako non frequentante i przyjechac na sesje letnia..tylko kiedy ja sie tam bede uczyc???
Wolny czas pewnie niechetnie przeznacze na nauke, zwlaszcza, ze bede w miejscu gdzie jest plaza, slonko, palmy..:)
no coz, mam nadzieje, ze jakos sie uda..najbardziej boje sie, ze skosztujac fajnego zycia, nie ebde chciala juz wrocic:(
Wiej, wiej, wiej,dziewczyno, jak najszybciej i jak najdalej.
jak najdalej..heh, Wlochy maja tez jakies pole razenia poza swoimi granicami?:)
Suppi, nie boj sie! Nie wiesz co bedziesz czuc i czego bedziesz sie bac za pol roku albo za rok :) wszystko moze pototczyc sie wlasnym torem, wiec nie martw sie na zapas. Do odwaznych swiat nalezy, zrob to czego TERAZ najbardziej chcesz! Moze to troche bezstroskie podejscie do zycia, ale ja wyprobowalam to na wlasnej skorze i dziala! Lepiej zrobic i zalowac niz zalowac, ze sie nie zrobilo :) Powodzenia i napisz co postanowilas!!
Dzieki za slowa otuchy:)
No, ja juz wlasciwie postanowilam, bo za tydzien wyjazd:) na razie nie wiem jeszcze tylko na jak dlugo..Ja sie absolutnie nie boje sprobowac czegos nowego! problem raczej w tym, ze nie skonczylam jeszcze studiow i mam obawy, ze ich nie skoncze, bo spodoba mi sie zycie tam i nie bede chciala juz tu wrocic...Troche byloby mi szkoda, wiadomo jak bardzo wazne sa te sprawy w dzisiejszych czasach, poza tym czulabym sie bardzo nie w porzadku wobec moich rodzicow, ktorzy umozliwili mi nauke tutaj..hmm....wiem jak to jest jak poczuje sie niezaleznosc, kiedy zacznie sie zarabiac swoje pieniadze, ma sie mozliwosci na spelnianie roznych zachcianek,itd..a po przeciwnej stronie- studia, beznadziejna praca, wegetacja...Znam duzo ludzi, ktorzy zostawili uczelnie wlasnie z takich powodow..Ja nie mam zbyt silnej woli, stad moje obawy...
Obawy zrozumiale, dlatego znajac sie na tyle dobrze, trzymaj sie w ryzach :) Studia skoncz!!!!! Sa bardzo wazne i dadza Ci niezaleznosc. W Hiszpanii czerp ile sie da, ale studiow nie rzucaj. Nawet jak chwilowo poczujesz wiatr w zaglach i dobre strony doroslosci i nizaleznosci finansowej, to nie daj sie swojej slabej woli!! Trzymam kciuki!
dzieki:) wlasnie tego mi bylo trzeba..poprosze jeszcze o powtorke pazdzierniku, w razie gdybym za mocno przyssala sie do jakiejs hiszpanskiej plazy:)
Dziekuje wszytskim za opinie:)
a wracajac jeszce do mojego pytania, jest ktos kto byl tu i tu i moglby mi opowiedziec o roznicach ...?:)
Suppi, a z jakiego rodzaju pracy masz zamiar sie utrzymywac podczas tego roku?? Slyszalam, ze zarobki (w Hiszpanii) sa nieduze.
HISZAPANIA BEZ WĄPIENIA.
Znam Hiszpankę, która mieszka w Rzymie od roku. Ma tutaj męża włocha i dziacko.
Mieszkała tez rok w Londynie, więc ma pewne porównanie.
Z tego co mi opowiadała wynika jasno, ze Włochom jest jeszcze bar5dzo daleko do Hiszpani pod wieloma wzdledami. Standard życie w Hiszpani jest wyższy. Lepszy stosunak zarobków do cen. Może się wydawać, że Hiszpanie nic nie robia ale tak nie jest. Widać po efektach orach po umiejetnosci wykorzystania środków unijnych np.

To oczywiscie tylko opinia ale moze wrto ją wziąć pod uwagę.
Pozdro
Z jak Zapatero, K jak kłopoty

Ostra debata przedwyborcza w hiszpańskiej telewizji



Hiszpanie z zapartym tchem oglądali pierwszą od 15 lat przedwyborczą debatę w telewizji, podczas której walczący o reelekcję premier Jose Luis Rodriguez Zapatero i lider opozycji Mariano Rajoy wzajemnie oskarżali się o kłamstwa.

Politycy spierali się, jak utrzymać wzrost gospodarczy i zwalczać terror. Pojedynek wygrał premier, a zarazem przywódca Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE). Z sondażu przeprowadzonego po debacie przez instytut TSN Demoscopia wynika, że zyskał on sympatię 45,4 proc. widzów. Szef prawicowej Partii Ludowej (PP) zdobył poparcie 39,3 proc. Telewidzów.

Debata trwała 90 minut i trzymała widzów w napięciu. Kulminacyjny moment nastąpił, gdy Rajoy oskarżył Zapatero o prowadzenie tajnych rozmów z baskijską organizacją terrorystyczną ETA po zerwaniu zawieszenia broni w grudniu 2006 r. Premier mówił wtedy, że nie ma szans na kontynuację dialogu. W trakcie debaty lider opozycji oskarżył go o kłamstwo. – Oszukał pan Hiszpanów i naginał prawo – mówił. Premier ripostował: „To wy skłamaliście!”, nawiązując do madryckich zamachów z marca 2004 r., w których zginęło 191 osób. Rządząca wówczas prawica zapewniała, że na Madryt uderzyła ETA, mimo iż dowody wskazywały na Al-Kaidę. Zapatero oskarżył prawicę o „niemoralność” i „wykorzystywanie terroru dla celów politycznych”.

Politycy ostro spierali się też o ekonomię. Mariano Rajoy stwierdził, że hiszpańska gospodarka zaczyna zwalniać dlatego, że gabinet Zapatero zaniechał reform. Przypomniał o wzroście bezrobocia oraz rosnących cenach żywności, np. w ciągu ostatnich pięciu lat mleko podrożało aż pięciokrotnie! Premier ripostował, że Hiszpanom nigdy nie żyło się lepiej – po raz pierwszy od lat gospodarka ma się lepiej niż włoska. Tyle że hiszpański cud gospodarczy bazował na boomie budowlanym i na tanich kredytach; a rynek kredytowy przeżył wstrząs, gdy pojawiły się wieści o groźbie recesji w USA. Przez prawie całą kadencję Zapatero PKB rosło o 3,6 proc. Teraz premier zapowiada 3,1-proc. wzrost; ale Międzynarodowy Fundusz Walutowy i OECD sądzą, że hiszpańska gospodarka wzrośnie o 2,5 proc.

Lewica podkreśla, że o jakości życia nie decydują tylko pieniądze. Rząd premiera Zapatero zalegalizował małżeństwa homoseksualne, ułatwił uzyskanie rozwodu i aborcję. Zdaniem dziennika „Financial Times”, gdyby premier rozpisał wybory na jesieni 2007 r., wygrałby je bez kłopotów. Pech chciał, że wypadają one w marcu – na początku zimy pojawiły się kłopoty. Zaczęło się od skandalu aborcyjnego – wyszło na jaw, że prywatne kliniki ginekologiczne przeprowadzają aborcje nawet w przypadku zaawansowanej ciąży. Potem zaostrzyły się stosunki z Kościołem: 30 grudnia 2007 r. arcybiskupstwo Madrytu zorganizowało wiec prorodzinny, na który przyszło dwa mln ludzi. Mimo zapowiedzi, że manifestacja będzie apolityczna, organizatorzy krytykowali małżeństwa homoseksualne, przyspieszone rozwody oraz wprowadzenie do szkół wychowania obywatelskiego. Na początku 2008 r. biskupi apelowali do wyborców, by nie głosowali na partie negocjujące z ETA. Premier oświadczył, że taka postawa może zainicjować debatę nad rewizją stosunków państwo – Kościół.

Hiszpańskie wybory parlamentarne odbędą się już za dwa tygodnie, a obozy lewicy i prawicy mają niemal równe szanse. Politolodzy z uniwersytetu Pompeu Sabra wyliczyli, że premier wygra, jeśli frekwencja przekroczy 77 proc. Lewica stara się więc przyciągnąć jak najwięcej wyborców do urn obiecując każdemu podatnikowi zwrot 400 euro, obniżkę podatków dochodowych, wzrost płac i emerytur. Postanowiła także postawić na kobiety obiecując im ułatwienia w godzeniu pracy zawodowej z obowiązkami zawodowymi. Wynajęła też agencję reklamową lansującą hasło „Z jak Zapatero”. Spoty reklamowe przedstawiają lewicowość jako pełen optymizmu i radości styl życia. Czy to wystarczy, by wygrać wybory?

Małgorzata Borkowska
Suppi, życzę powodzenia!!! trzymam kciuki i napisz co i jak na miejscu!
jestem bardzo ciekawa, bo Hiszpania w jakis sposób mnie inspiruje i też chętnie bym tam wyjechała. Poki co uczę się hiszpańskiego.
Też myślę, że we Włoszech nie ma szans na ciekawą pracę z perspektywami i możliwością rozwoju!!!

POWODZENIA!!!
Agn25 Hiszpanię to samo czeka co Włochy
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 37
poprzednia |

« 

Studia językowe

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia