240 powodów, by przyjechać do Warszawy
Balkon zastawiony butelkami po wódce, drobny Włoch, którego koledzy próbują upchnąć do walizki, klubowe noce, imprezy w kawalerce na kilkadziesiąt osób. Studenci z różnych krajów przyjeżdżający na stypendium Erasmusa kochają Warszawę, a ślady swojego pobytu (głównie z imprez) zostawiają na YouTube
Jeden z owych śladów ma tytuł: „The balcony or 240 reasons to go to Warsaw” ], czyli po prostu: „Balkon - 240 powodów, dla których warto przyjechać do Warszawy”. Trzeba od razu zaznaczyć, że ten montaż slajdów, podobnie jak inne pamiątki po zagranicznych studentach, nie jest szczególnie poprawny politycznie.
Na początku przedstawiają się jego twórcy: Mr Pink, Mr White, Mr Brown, Mr Black i Mrs Black. W tle leci "We Are the Champions" Queen. I jesteśmy już na tytułowym, szarym balkonie. Ten jest szczególny, bo pełno na nim pustych butelek po wódce różnych rodzajów. Chłopaki pakują wszystkie do niebieskich plastikowych worków. Wynoszą na zewnątrz. I stawiają na chodniku, tworząc butelkowy napis: "Erasmus in Poland". Potem jeszcze krótkie ujęcie z policyjnym radiowozem. I butelki lądują w kontenerze. Na koniec rozwiązanie zagadki z tytułu. 240 powodów... to 240 butelek kilkunastu rodzajów wódek. Wypiło je kilku zagranicznych studentów podczas dziesięciu miesięcy spędzonych na studiach w Warszawie. Do Polski przyjechali w ramach popularnego w Europie programu wymiany studenckiej Erasmus.
"The balcony" umieścił w sieci belekbelek (Mr Brown). To Francuz, który od października 2006 do czerwca 2007 r. studiował na SGH. W odpowiedzi na maila pisze, że ten okres wspomina jako jeden z najbardziej ciekawych w jego życiu. I zaznacza, żeby nie myśleć, że jego pobyt w naszym kraju to była tylko wieczna, huczna impreza. - Naprawdę bardzo dużo się nauczyłem, zwiedziłem całą Polskę, poznałem niezwykłych ludzi, mogę nawet czytać po polsku. Nie żałuję, że na Erasmusa przyjechałem właśnie do Warszawy - przekonuje.
Filmowy żart z butelkami nakręcił razem z kolegami podczas ostatnich dni pobytu w Warszawie.
Mr Brown pisze, że zagraniczni studenci tworzyli swoistą "sektę". - Zawsze razem, dzielą te same doświadczenia, tak różni, a jednocześnie tak podobni. To było niesamowite - ludzie z całego świata, którzy z łatwością dogadują się, bawią się razem.
Zaprzyjaźnił się ze studentami z innych krajów. I mimo że już od kilku miesięcy jest z powrotem we Francji, kontakty się nie urwały.
Inna pamiątka po zagranicznych studentach ma prosty tytuł: „Erasmus in Warsaw 2007. The movie” ]. Tym razem występuje ekipa włosko-hiszpańska. Sergio, Antonio, Matteo, Alberto i Oriol. Ich „siedziba główna” mieściła się przy Hożej 43/49. Tam wynajmowali mieszkanie. Film rozpoczynają autorskim mottem: „Pięciu facetów, jedna filozofia, jedna religia... Podejmą ważną misję [i tu na ekranie pojawiają się długie nogi dziewczyny w króciutkich żółtych spodenkach], przetrwają polską zimę, stawią czoło nowym wyzwaniom (próbują zamknąć Sergio w walizce), aby na koniec podbić całe miasto. Czy jesteś gotowy?”. Muzyka przyspiesza. Różne zdjęcia z imprez w klubach i z domówek. Jakieś małe mieszkanko, a w nim tłumy tańczących ludzi. Nagle dzwonek do drzwi. - Ochrona, ochrona - krzyczy ktoś z obcym akcentem i gasi światło.
Autorem filmiku jest 24-letni Włoch Alesandro. Na YouTube umieścił jeszcze ponad 20 podobnych z jego pobytu na Erasmusie. "Kocham Polskę i kocham Warszawę" - pisze w mailu. "Poznałem cudowny kraj, który na zawsze zostanie w moim sercu. Chcę wrócić. Bardzo tęsknię. Było super!"
Przeczytaj też reportaż o studentach, którzy właśnie teraz przeżywają swoją przygodę życia na Erasmusie w Warszawie - Wielka balanga Erasmusa
http://www.gazetawyborcza.pl/1,75248,5072160.html