Wlasnie zakonczylam prace w firmi gdzie uczylam bezrobotnych j.angielskiego. Firma ta ma dziwny zwyczaj, bo placa pieniadze po dwoch miesiacach (!) po zakonczeniu kursu. W praktyce wiec pod koniec marca powinnam dostac kase za styczen, ale jej nie dostalam! Problem w tym, ze mieszkam tu sama, musze sama placic za zycie i nie majm zapasow kasy na koncie! Faktycznie w tej chwili zostalo mi ok. 80 euro na zycie... Jeden chlopak (Wloch) z tej firmy czekal na zaplate 4 miesiace! Gadalam z szefem ale mowil ze nie obiecuje ze pieniadze wplyna szybko! Ale ja ich potrzebuje zeby przezyc! W innej pracy gdzie pracowalam 2 tyg. w kontrakcie napisali ze kasa BEDZIE W POLOWIE marca. Do tej pory nie przyszla.
Jak wplynac na takich pracodawcow? Postraszyc donosem na policji? A w razie czego, gdybym wytoczyla im sprawe, musialabym placic za prawnika?