http://wiadomosci.onet.pl/1492345,2678,1,kioskart.html
Naziści" i "mafiosi"
Niemiecka reklamówka z fałszywym Włochem w roli głównej wywołała święte oburzenie po drugiej stronie Alp
Jak wizerunek Włocha prezentuje najnowsza reklama koncernu Media Markt?
To obcesowy, bezczelny typek z przyciętym wąsikiem i nażelowanymi włosami, w ogromnych okularach przeciwsłonecznych, z parweniuszowskim złotym łańcuchem na owłosionej klatce piersiowej, mówiący z komicznym akcentem.
Jegomość nazywa się Toni, a nazwisko to nawiązuje do włoskiego napastnika Luca Toniego (gra w Bayern Monachium – przyp. Onet). Ma się rozumieć, jest fanem piłki nożnej, wielkim casanową i drobnym oszustem, nieustannie szukającym okazji do zrobienia dobrego interesu.
W jednym z czterech filmików reklamowych Media Marktu pod hasłem "Die EMpfehlung des Jahres" ("RekoMEndacja roku") niemiecki kabaretysta Olli Dittrich alias Toni nie może się nadziwić, dlaczego Niemcy przed mistrzostwami Europy masowo nabywali telewizory z płaskimi monitorami i "laptoki". – A co kupują Włosi? – zastanawia się. – Sędziów piłkarskich! – chichocze i dodaje szyderczo: – Oczywiście tylko żartowałem. To taki niewinny dowcip.
W ten sposób niemiecka sieć Media Markt chciała zachęcić ludzi do kupowania odbiorników telewizyjnych. Dla Włochów jednak był to brutalny faul o potencjale afery na skalę państwową. – Tego rodzaju reklamy nie tylko obrażają same Włochy, ale również wielu naszych rodaków w Niemczech, którzy wnoszą swój wkład w rozwój i dobrobyt tego kraju – ostrzega Piero Fassino, minister spraw zagranicznych w gabinecie cieni centrolewicy, jeden z najrozsądniejszych polityków w Rzymie.
Antonio Puri Purini, ambasador Włoch w Berlinie, złożył notę protestacyjną. Jedna z posłanek włoskiej Partii Demokratycznej, reprezentująca problemy Włochów żyjących za granicą, wezwała rodaków do bojkotu sklepów Media Markt. Jej zdaniem sieć handlowa przekroczyła granicę dobrego smaku.
Również prasa nad Tybrem potraktowała całą sprawę śmiertelnie poważnie, jakby chciała w ten sposób rozwiać stereotyp o włoskim luzactwie. "Podrobiony Toni obraża Włochy", "Niemcy odgrzewają dawne stereotypy" – trąbiły gazety. Niektórzy obywatele dali wyraz swemu oburzeniu w blogach internetowych. "To nic innego jak rasizm i basta – złorzeczy w wirtualnej gazecie "La Voce" niejaki Stefano. – Niemcy są narodem pozbawionym taktu. Wiem coś o tym, bo miałem z nimi do czynienia. Ciągle obrażają Włochów".
Najwidoczniej reklamowy strzał do własnej bramki przestraszył dyrekcję Media Markt. Zapewniono, że celem reklamy nie było obrażanie Włochów. Tłumaczono, że Toni jest postacią komiczną o przerysowanych cechach, podobnie jak inni bohaterowie pojawiający się w reklamach koncernu. Oprócz tego sieć wycofała szczególnie ostro krytykowany filmik kpiący z włoskich sędziów piłkarskich. Tak oto znów naruszono kruchą powłokę kryjącą narodowe słabostki.
Niemcy i Włosi rozumieją się znakomicie we współczesnej Europie, choć od tej reguły zdarzają się wyjątki. Od czasu do czasu z zadziwiającą siłą dochodzą do głosu dawne przesądy i przejawy wrogości, w stylu epitetów "naziści" albo "mafiosi". Do dzisiaj niezadowolenie Włochów wywołuje okładka "Spiegla" z 1977 roku, przedstawiająca talerz spaghetti z rewolwerem na wierzchu. Swego czasu włoski magazyn zrewanżował się Niemcom fotografią talerza z kapustą kiszoną, kiełbasą i pistoletem.
Trudno też zapomnieć o pewnym konflikcie z 2003 roku. Premier Silvio Berlusconi zaproponował niemieckiemu eurodeputowanemu Martinowi Schulzowi (SPD) rolę kapo w filmie o hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Niedługo potem sekretarz stanu we włoskim resorcie gospodarki Stefano Stefani nazwał niemieckich turystów "bezkształtnymi supernacjonalistycznymi blondynami", którzy "w porze letnich urlopów zaludniają nasze plaże, hałaśliwi, pijani, z arogancką pewnością siebie". Choć ówczesny kanclerz Gerhard Schröder nie był blondynem, wziął sobie do serca te słowa i odwołał urlop nad Adriatykiem.
Z kolei podczas piłkarskich mistrzostw świata w 2006 roku niektóre niemieckie media szydziły z Włochów w aroganckim stylu. Przedstawiano ich jako pasożytniczych maminsynków, nawoływano do bojkotu pizzy i grożono, że włoskie pleciugi zostaną zmiecione w meczu półfinałowym. Tymczasem na boisku piłkarskim to Azzurri dali Niemcom łupnia.
Włosi i Niemcy nie rozumieją się najlepiej także w dziedzinie polityki. Przykładem starych, lecz nadal żywotnych animozji jest długi i zażarty spór dyplomatyczny w sprawie reformy Rady Bezpieczeństwa ONZ. Do tego we Włoszech wciąż żywe pozostają doświadczenia historyczne będące wynikiem kontaktów z agresywnymi i okrutnymi sąsiadami z Północy.
Z kolei wielu Niemców dziwi się, że Włosi ciągle wybierają Berlusconiego na swego premiera. Turyński politolog Gian Enrico Rusconi skarży się na ochłodzenie stosunków między obydwoma krajami. – Negatywny wizerunek Berlusconiego w Niemczech odgrzewa dawne sądy i stereotypy na temat Włochów. Trafiły one na podatny grunt z powodu poparcia społecznego okazywanego "Cavaliere". To z kolei utwierdza Niemców w przekonaniu, że Włosi są powierzchownymi dyletantami, telemaniakami z żyłką przestępczą – pisze Rusconi w niedawno opublikowanej książce "Postępujące wyobcowanie?".
Tak więc w dolce vita między Włochami i Niemcami ciągle pojawia się domieszka wzajemnej nieufności. Nawet głupawa reklama może zostać odebrana jako oznaka teutońskiej arogancji i doprowadzić do gwałtownych protestów we Włoszech. Natomiast pozytywne aspekty spotu dostrzega ulubieniec kibiców Bayern Monachium Luca Toni. Piłkarz przypomina, że dwa lata temu mimo docinków Niemców włoska reprezentacja narodowa zdobyła tytuł mistrza świata. – Te małe złośliwostki i tym razem przyniosą nam szczęście – prorokuje.
Pierluigi Bernasconi, szef włoskiej sieci Media Markt, działającej pod nazwą Media World, postanowił pójść jeszcze dalej. We włoskich dziennikach zamieścił całostronicowe ogłoszenie o następującej treści: "Bycie Włochem oznacza przynależność do narodu artystów, naukowców, muzyków, pisarzy, malarzy, odkrywców i badaczy". Prócz tego wymienił z dumą wynalazki autorstwa przedstawicieli swego narodu, za największe osiągnięcia uznając: zbudowanie skrzypiec, wymyślenie pasty do zębów, stworzenie "Boskiej Komedii" i "Wenus" Botticellego. Nad wyliczanką wydrukowaną w narodowych, włoskich barwach – zieleni, bieli i czerwieni – napisano dużymi literami: "Gdyby na świecie nie było Włochów, trzeba byłoby ich stworzyć". Któż śmiałby w to wątpić!