Moje dziecko we Włoszech

Temat przeniesiony do archwium.
witam może ktoś z was ma lub miał podobny problem.Otóż jesteśmy z rodziną we Włoszech od dwóch lat(a ściślej mówiąc ja z córką, ponieważ był tutaj już wcześniej).Początkowo ja nie pracowałam i nie było problemu z opieką nad naszą córką,ale rok temu poszła do przedszkola i zaczęły się problemy. Córka bardzo długo miała kłopoty z zaadaptowaniem się w nowym środowisku.Nie rozumiała co mówią dzieci a one nie rozumiały jej języka. Maestry nie pomagały, więc dziecko stało wciąż z boku.Początkowo nie było tak źle bo było towarzystwo nowe zabawki...ale z czasem Ola(nasza córcia)zaczęła się skarżyć że inne dzieci się z nią nie bawią, a mnie pękało serce, ale co było robić.Kiedy byliśmy w Pl poszłam z nią do psychologa ponieważ dostał okropnych tików nerwowych.Pani nie stwierdziła nic niepokojącego.Po powrocie do Włoch było jeszcze gorzej.Dopiero pod koniec roku przedszkolnego mała zaczęła mówić cokolwiek po włosku więc myślałam,że problem tików mamy za sobą.Niestety zaczęły się wakacje wyjechaliśmy na dwa tyg do pl i jak się okazało już w lipcu córka mało z włoskiego pamiętała...Tutaj na placu zabaw nie ma w dzień dzieciaków część wyjechała na wakacje a inne mają pod domami ogródki gdzie się bawią więc moja mała nie kontaktu z rówieśnikami, a tym samym z językiem.Boję się, że jak pójdzie we wrześniu do przedszkola znów zacznie się stres związany z językiem i tiki się nasilą.Proszę kogoś z was o radę co robić w takiej sytuacji.Mała wciąż powtarza, że chce wracać do pl, ale to przecież nie takie proste.Tuataj z mężem oboje pracujemy.Proszę was o pomoc jak pomóc dziecku?
Na poczatek wklejam strone:
http://bilinguepergioco.com/blog/
Jesli chodzi o problemy, zwrocilabym sie do fachowcow. Nie jakiegokolwiek psychologa, ale kogos, kto zajmuje sie wlasnie takkimi takimi sprawami. Na szczescie nie zdarzaja sie czesto: dzieci zwykle radza sobie lepiej od doroslych. Szcegolnie male.
Sprobuj zglosic sie do aslu lub usl w Twojej miejscowosci czy dzielnicy i zapytaj o tzw CPS (Centro psichosociale).Jesli bedziesz miala szczescie to w niektorych sa organizowane przez psychologow we wspolpracy z psychoanalitykami tzw gruppi di autoaiuto.Byc moze, jesli Wasza miejscowosc liczy wiecej jak 20-30 tys mieszkancow znajdziesz tam pomoc dla Twojego dziecka.Sa rowniez miasta gdzie prezne osrodki diecezjalne maja swoje osrodki .Jest taki np w Bergamo.Skontaktuj sie nimi, moze otrzymasz informacje o innych rowniez gdzie indziej.Powodzenia
Witam Cię serdecznie!!! Widzę, że nie jestem jedyną matką Polką borykającą się z tym samym problemem co Ty!!! Ja również mieszkam tu z mężem od kilku lat, niedawno urodziło nam się kolejne dziecko. Mamy ogromny problem ze starszym odkąd poszedł do Centro Gioco (coś w stylu żłobka) Ponieważ w naszej miejscowości otworzyli taki żłobek dla dzieci od 1,5 do 3 lat, postanowiliśmy zapisać tam naszego synka, zwłaszcza, że od urodzenia praktycznie siedziałam z nim w domu non stop. Nie mam tu żadnych znajomych do których mogę wyjść, prześladuje mnie ciągle bariera językowa, unikam ludzi itp ( to już z innej bajki:-)) W związku z tym dziecko również nie miało żadnych kontaktów z innymi dziećmi, zwyczajnie bał się i najlepiej czuł w domu z mamusią i tatusiem. Sądziliśmy, że taki żłobek to najlepsze dla niego co może być w takiej sytuacji (teraz sama nie wiem co dla niego lepsze) Dodam, że spodziewałam się w tym czasie kolejnego dziecka i nasz synek zaczynał być zazdrosny jak tylko pojawił się brzuszek- więc pomyśleliśmy, w tej sytuacji jak najbardziej potrzebna jakaś odskocznia dla niego. Pierwsze 2 tygodnie to istny horror, płakało dziecko, płakała mamusia, czasem i tatuś uronił łezkę...zostawiając płaczącego w żłobku. Z czasem przyzwyczaił się i chętnie tam zostawał jednak....dziecko zmieniło się nie do poznania!! Zrobił się bardzo nerwowy, nadpobudliwy, nie zatrzymywał się ani na sekundę, nie sypiał w dzień mimo, że wracał do domu ledwo żywy. Zasypiał z wielkim trudem i tak samo wstawał rano. Istny koszmar! W przedszkolu zaczął bić mniejsze dzieci (był najstarszy w grupie) Fakt, że zaczął śpiewać piosenki po włosku, zauważyłam w domu, że coraz częściej używa podczas zabawy słówek nowo poznanych-więc cos tam przyswajał i kapował:-) Jednak chętniej bawił się sam bo nikt go nie rozumiał a on denerwował się bardzo gdy ktoś coś do niego mówił lub nie reagował na to co mówi on sam. Niechętnie mówi po włosku, do włochów pokrzywia się, pokazuje język "warczy"...itp Zrobił się okropny! Nie wiem czy to może przez pojawienie się nowego członka rodziny, czy przez tą barierę językowa i jego bezradność, nieumiejętność komunikowania się z rówieśnikami...czy co tam jeszcze...ale zwyczajnie nie radzę sobie z nim. Chwilami opadają mi ręce z bezradności bo tak nerwowy i nadpobudliwy nigdy nie był. W poniedziałek idzie już do innego przedszkola (od lat 3) Na szczęście wraz z nim idzie kilka osób z poprzedniego żłobka..więc może będzie łatwiej z adaptacja. Boje się nawet myśleć co będzie dalej. Niestety niewiele mogę Ci poradzić w Twojej sprawie. Sama borykam się z podobnym problemem. Powiem tylko, że nie jesteś sama i doskonale Cie rozumiem. Napisz jak się sprawy toczą , czy sa jakies zmiany, czy byłas gdzieś z dzieckiem ?...Jestem ciekawa i może sama skorzystam :-) (mam na myśli jakąś poradnie) Wspieram Cię i życzę powodzenia! Głowa do góry!!! :-)
pracuje w przedszkolu prywatnym,tutaj sa przyjmowane dzieci ktore maja pelne 2 lata,wiem dobrze co przezywaja dzieci a szczegolnie polskie ,w wiekszosci polskie dzieci ktore nie znaja jezyka uwazaja ze rodzice oddali je do przedszkola za kare a one nie wiedza co zlego zrobily,zawsze staram sie pomagac polskim dzieciom i tlumaczyc to co powinni zrobic rodzice a mianowicie ze mama i tata ida do pracy a dziecko idzie do przedszkola,przedszkole to dziecko powinno poznac wczesniej zanim zacznie uczeszczac codziennie,sa dni otwarte dla rodzicow gdy mozna przyjsc z dzieckiem kilka razy az dziecko pozna otoczenie i opiekunki,zawsze staram sie aby miec grupe z polskimi dziecmi a dyrekcja to popiera bo maja darmowa reklame ,maja w przedszkolu polke wiec polacy zapisuja dzieci
no prosze,prosze!..ty sreberko zmien nicka na' zlotko 'teraz skoro jestes tak dobra to zloty medal ci sie nalezy..srebrem sie nie zadowalaj!..:D
ciao Sreberko :)
Zawsze jest milo widziec jak ktos inny moze komus otuche dodac!Tez potwierdzam to co Sreberka pisze ze najlepiej isc tam jak maja te dni otwarte,zeby dzieci sie oswoily z tym ze tam ewentualnie beda ,i trzeba wytlumaczyc zanim pojda ze rodzice ich bardzo kochaja ale musza pracowac takze dzieci musza isc do przedszkola nie za kare az ze taka jest sytuacja :)
Dzieci male to naprawde sie szybko innych jezykow ucza...ja popelnilam blad i moja corka tylko w jednym jezyku biegle mowi(sama ja wychowywalam i bylo trudno) chociaz na poczatku po polsku tylko rozmawialysmy teraz corka majac 24 lata , niewiele po polsku rozumie...
Wiecej chyba plakalam niz moje corki jak trzeba bylo je zostawic :(
witaj!jesli chcesz napisz do mnie [email] we wloszech od 4,5 roku.Mialam podobne problemy.Przyjechalam z synkiem 4 letnim.Pierwszy rok mial depresje ,byl bardzo zamkniety ,nie rozumial jezyka ,dzieci sie z nim nie bawily.Plakalam po nocach .bo nie moglam patrzec jak bardzo byl nieszczesliwy.TERAZ ZAWIeRA ZNAJOMOSCI W CIAGU 5 MINUT:)jest wesoly ,rozbrykany ,ma kolegow , nasz dom jest pelen dzieci:)
napisz do mnie opowiem ci jak sobie poradzilam moze to ci pomoze.Trzymam kciuki.Nie poddawaj sie :)
male dzicko maly klopot duze dzicko duzy klopt..dzicko dzieckiem sie dogada..w szlole moze byc inczej..Wlosi izoluja se dzieci od dzieci imigrantow..alescie mamuski wyszykowaly pasztet swoim dzieciom..to samo co ze 100 lat temu inni imigranci swoim dzieciom..http://polonia.wp.pl/country,3,title,Wlosi-nie-posylaja-dzieci-do-szkol-w-ktorych-sa-imigranci,wid,11484645,wiadomosc.html?ticaid=18bc5&_ticrsn=5 Zapewne slyszalyscie o tym problemie z wloskiej prasy czy tv..no coz moda na emigracje to jak moda na ciuchy z lat 50 czy 40 albo 80.. Powrocila!wasze potomstweo przejdzie przez to przez przechodzily dzieci emigrantow na pocztku stulecia ,tylko maja /i wy rodzice macie/do dyspozycji nowsza technologie ,moze bedzie im latwiej..a moze gdy dorosna wroca do korzeni,ktorych ich pozbawiliscie?Smutno mi sie zrobilo..biedne maluszki
male dziecko maly klopot duze dziecko duzy klopt..dziecko z dzieckiem sie dogada..sorry za literowki
Settedinove :) d'accordo!To jest prawda,male dzieci maly problem,duze dzieci duze problemy...dzieci jak to dzieci zawsze sie jakos dogadaja ,dorosli moze nie zawsze !Ja na poczatku to jeszcze jak czlowiek jezyka nie zna tez sie czulam samotna,ale na placu zabaw czy w parku to dzieci sa bardzo z natury ciekawe i szybciej nawiazuja kontakt niz dorosli ..to jest fakt.
Isila i Kannah,zapomnialam dodac ze ja zawsze staralam sie byc optymistyczna bo dzieci tez sie tym bardzo przejmuja jak mamma jest smutna!Mnie to chyba wiecej bolalo niz moja corke jesli mowila ze dzieci se nie chca z nia bawic :(
Prawda jest ze dzieci potrafia byc bardzo okrutne ...nie tylko w Italii,ale wszedzie.
Isila i Kannah, mam nadzieje ze wszystko wkrotce bedzie lepiej :)
Ciao e stammi bene :)
hey ,,a dzisiaj 2 dzien szkoly !! macie wszystkie racje ze bardziej nas to boli niz nasze dzieci,, wczoraj z nia plakalam ,,, moja corka poszla do 1 klasy ,,zna tylko liczebniki do 10 pare zwierzat i moze z 20 zwrotow pomijajac ciao itd ,, ciezko jest na sercu kiedy mowi ze nic nie rozumie pani pisze na tablicy i co!! szok dzieci musza to przepisac do zeszytu ,,szok bo ja sadzilam ze 6 latki nie wszystkie pisza ,,ufff bo ja ja uczylam mimo tego ze w przedszkolu nawet nie miala stycznosci z alfabetem ,,ale to nie wystarczy ,,wczoraj dzieci zabraly sie za malowanie ,,moja siedziala bo nie wiedziala co ma malowac to pani zamiast wytlumaczyc co ma przedstawaic rysunek namalowala jej a mala pokolorowala,, mysle sobie troche ze tu bedzie traktowana lekko do tylu ,, ona umie wiecej ,,zaczela czytac itd ale tu nie rozumiejac polecenia nie wie co robic i sie boi ,,a glupi statek sama przecierz wie jak namalowac,,, zobaczymy dzisiaj ,,okladam wlasnie zeszyty jest ich siedem wielkich do tego dojda ksiazki musze sie zastanowic nad zakupem plecaka na kolkach kolejny szok jak tego duzo,, jakos mnie ta szkola tutaj przeraza,,, uciekam zobaczymy czy po lekacjach moja mala nie bedzie czerwona od placzu ,,pa
Helooooo !!
No to już mamy dwa ciężkie dni przedszkola za sobą......a co będzie dalej!! Nasz smyk, mimo, że taki cwaniaczek w domu i tak radośnie poszedł pierwszego dnia, to jednak nie obyło się bez łez. Na szczęście jest z nim w grupie troje dzieci z poprzedniego żłobka -więc czuje się raźniej choć i tak raczej z nimi nie rozmawia (przynajmniej przy mnie milczy) Pierwszy dzien popłakał, dziś drugi- juz na widok drzwi do swojej klasy złapał mnie kurczowo za szyje i za nic w świecie nie chciał tam wchodzić. Najgorzej jak zobaczył swojego znajomego kolegę, który również odstawiał histerie....było jeszcze gorzej. W końcu pani wzieła go na ręce a mi kazała szybko wyjść i tak z ciężkim sercem zostawiłam swojego płaczącego smyka na godzinkę. Kiedy wróciłam, siedział uśmiechnięty wśród dzieci i podbiegł do mnie radosny opowiadając, że śpiewał piosenki i było fajnie. Przynajmniej to mnie uszczęśliwiło :-) Zauważyłam, że dziecko się troszkę zmieniło, jest bardziej spokojne w domu (może wystraszony) co chwilkę mnie przytula i powtarza jak bardzo mnie kocha! Ojjj biedne te dzieciątka, musza tak cierpieć a my rodzice wraz z nimi a może i gorzej. Mam nadzieję, że z czasem się przyzwyczai, zacznie mówić po włosku, rozumiec i będzie dobrze. Dowiedziałam się, że w grupie jest dziewczynka z małżeństwa polsko-włoskiego i trochę tez mówi po polsku- może więc będą się dogadywać jakoś i pomagać nawzajem :-)
no i sluchajcie ,,,jakos zestresowana nie wrocila z tej szkoly a tym bardziej nie plakala ,,wiec wszystkim mamom mowie glowa do gory !!! ( zobaczymy co bedzie dalej ale poczatek byl niezly )
.. kolejna reforma oświaty. Tym razem dotyczy ona szkoły podstawowej, do której powraca nauczyciel-matka: wszystkich przedmiotów, jak 30 lat temu, uczyć będzie ta sama osoba.. http://polonia.wp.pl/country,3,title,Jeden-nauczyciel-bedzie-uczyl-wszystkich-przedmiotow,wid,11490145,wiadomosc.html
Ja też jestem mamą na emigracji ale nie w Italii a we Francji.Wyjechałam razem z córką kiedy miała 10 lat.Wszyscy pukali się w czoło że w tym wieku dzieci nie są juz tak otwarte że nie nauczy się języka że będzie tęsknic za krajem.Prawdą jest że pierwsze tygodnie w nowym kraju i pierwsze kroki w nowej szkole były strasznie trudne ale nie załamywałam rąk jak widziałam jej płacz mimo że bolało to bardzo.Zabierałam ją po szkole na place zabaw żeby mówiła po francusku zawierałam znajomosci z innymi mamami zapraszałam je do domu razem z ich dziećmi z czasem zaczęłam mówić coraz lepiej po francusku i znalazłam pracę.W tej chwili po 2,5 roku spędzonym we Francji moja córka mówi po francusku biegle z akcentem północnym jak wszyscy rdzenni mieszkańcy !!
Doswiadczenie to wzmocniło jej charakter w tej chwili nie ma dla niej rzeczy niemożliwych.
Zaczęła się też uczyć włoskiego z dobrymi efektami
Wszystkim mamom polecam żeby wyszły z domu do ludzi a nie zamykały dzieci w domu i rozmawiały po polsku bo potem dzieci przeżywaja szok kiedy muszą wypłynąć na szerokie wody :)

Tzn wg Ciebie w jakim jezyku matka ma rozmawiac z dzieckiem?
Chyba jest oczywiste że matka bedzie zawsze rozmawiać z dzieckiem po polsku ale moja rada dotyczyła kontaktu z innymi ludzmi i to matka ma dziecku pomóc wyjśc do ludzi.Kiedy matka nie wychodzi do ludzi nie ma przyjacół siedzi z dzieckiem w domu to naturalne jest że w momencie kiedy dziecko idzie do przedszkola,szkoły i styka sie z resztą otoczenia które mówi w całkiem innym języku to przeżywa szok.W dodatku mama nie jest w stanie mu pomóc bo sama nie zna języka nie kontaktuje sie z ludzmi i koło się zamyka.
Poza tym teraz kiedy jestem z córką w towarzystwie i sa sami francuzi to ze względów grzecznościowych staramy się nie rozmawiac po polsku.
Kiedy jesteśmy we dwie zawsze rozmawiamy po polsku
witam wszystkie mamy....ja od miesiaca mieszkam we francji przenioslysmy sie z wloch b maz ma tu prace...moja corka ma 1,5 roku i strasznie to przezywa ja staram sie wchodzic z nia do parku gdzie sa dzieci ale ona nie za bardzo chetna do zabawy z nimi a oni z nia tez nie. za tydzieb idziemy do polskiego pediatry bo mala na poczatku strasznie sie rozchorowala i bylismy z nia w szpitalu...i teraz chcialam ja skontrolowac i przy okazji chce sie zapytac co robic bo ona calyczas placze niegdzie niemozna pojsc ani nic zobbaczyc bo tylko nosic ja na rekach ale i tak placze normalnie histeri dostaje ja jestem juz zalamana bo jak tk dalej bedzie to niewiem czy wrcac moze do wloch ..ona zawsze byla do mnie bardzo przywazana ale tam to chociaz byli nasi znajomi i miala kontakt z innymi ludzimi tutaj tylko mama bo tatus pracuje calymi dniami
juz mi rece opadaja nawet nechce mi sie z nia wychodzic bo jak sobie pomysle ze zacznie znowu plakac to mnie nerwica trafia
czy to normalne ze przeprowadzka do innego kraj tak ja zmienila?????
dzieci bardzo nie lubia zmian,musisz dac dziecku wiecej czasu na zaklimatyzowanie,nie siedz z nia w domu tylko wychodz jak najczesciej,idz z dzieckiem tam gdzie rozmawia sie po francusku zeby dziecko zaczelo rozumiec trche jezyk,niedlugo na pewno pojdzie do przedszkola bedzie lepiej dla dziecka jak pierwsze dni w przedszkolu bedziesz razem .a na teraz to ci powiem tak popytaj czy jakas polka lub francuska nie potrzebuje pomocy przy dziecku bo skoro nie pracujesz to mozesz popilnowac czsami jakies dziecko a twoja corka nawiaze kontakt z innym dzieckiem.
latwo powiedziec......codziennie chodze z nia do parku...jestem tu niecaly miesiac i nawet niemysle zeby oddac ja teraz do zlobka bo chyba juz calkiem by zwariowala a co do polakow to ani jednego niewidzialam i kogo mam sie pytac o ta prace francuzow ze slownikiem chodzic?????
po drugie to te francuskie dzieci jakies dziwne takie agresywne zaborcze we wloszech takich niewidzialam
tu co prawda te dzieci sa grzeczne bo niewidzialam ani jednego dziecka placzacego ale widocznie niejest im tak dobrze wydaja sie za spokojne w tych wozkach jak mumie
az dziwne to dla mnie
Witam serdecznie, mogę wiedzieć w jakiej miejscowości pracujesz ? Przeprowadziliśmy się do Wloch i szukamy przedszkola dla synka 2 latka w Bergamo
..moze im daja wywar z maku....buuuuu...
..dziwie sie bardzo sie dziwie jak mozan rodzonym dzieciom fundowac zycie w takim kraju w ktorym na wakacje zadaje sie compiti do odrabiana..zupelnie tego nie rozumiem jak mozna odrabaic lekcje w wakacje??..za co tym nauczycielom placa?..i juz mnie precarita nier dziwi..slusznie, ze obiboki precarii dostaja tylko pensje za 10 mies pracy..w koncu w czasie wakacji nie ucza dzieci..dzieci same odrabiaj lekcje ..zaprzega sie do pomocy cala rodzine i jakos wspolnymi silami do wrzesnia odrobia te zadane lekcje...Co za beznadziejny kraj ..gdzie dzieci nie moga odpoczac w wakacje
Wczoraj w Corierre byl artykul Lorenzo Salvi: Ma i compiti per le vacanze servono? http://archiviostorico.corriere.it/2010/agosto/22/compiti_per_vacanze_servono__co_8_1[tel].shtml Widze zetu jest tylko kawalek ,ale artykul byl dlugi na cala strone ..Mam.. znalazlam to co bylo dalej tego autora..http://archiviostorico.corriere.it/2010/agosto/22/Fanno_diventare_solo_piu_svogliati_co_8_1[tel].shtml na tej samej stronie i jeszcze jedno...http://archiviostorico.corriere.it/2010/agosto/22/Esercizi_misura_per_menti_sveglie_co_8_1[tel].shtml
Ja wychowalam sie dwujezycznie i jedyny moj problem to pisanie po polsku.
I podobno jak czytam po polsku to z akcentem. Nie pamietam zebym kiedykolwiek miala jakies problemy. Choc jak chodzilam do gimnazium to na wakacjach w Polsce bralam lekcje matematyki u studentow, oczywiscie dobrowolnie bo to lubilam i mialam klopoty z fachowym jezykiem matematyczno-polskim. I nie mialam takiego slownika:) Ale i to mi pomoglo bo musialam sie domyslac o co chodzi.
Wiec, nie martwcie sie, dwujezycznosc to nie problem dla dziecka.
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Życie, praca, nauka