nie jest łatwo! I naprawdę (jeśli je masz) porzuć różowe okulary. I to wcale nie chodzi o to, że musisz lubić dzieci itp. itd. (bo każdy tak pisze w formularzu), ale zmienia sie totalnie wszystko. Ja uwielbiam zmiany i lubie kiedy wokół mnie dzieje się dużo nowych rzeczy, ale hmmmm pierwsze dwa tygodnie przytłoczyly mnie kompletnie-było ciężko. Mija trzeci ale juz widzę ze ejst inaczej, zaczyna sie wszystko ukladac w akas tam calosc i powoli zaczynam sie przyzwyczajac do nowej (i tak pieknej) sytuacji. Zeby nie bylo, że narzekam, nie zaluje ze tu jestem. Codziennie ucze sie nowych rzeczy (nie tylko tych zwiazanych z jezykiem), ucze sie przede wszystkim czegos o sobie. A to co zobaczysz, przezyjesz, zjesz (bo osmiornice zjadlam dopiero w italii), to Twoje;)
Tak jak napisałam na początku-nie jest łatwo, ale dzieki temu docenia sie te male momenty w ktorych czujesz takie fajne cieplo na sercu-np. kiedy taki maly lobuz-do ktorego wydaje Ci sie ze nei wiesz jak dotrzec, mowi ci "dobranoc" w Twoim języku;) dodając do tego tak rozbrajający usmiech, ze zapominasz o tym, jaki z niego lobuziak;)
Pozdro z Rzymu i jeśli chcesz, próbuj!!