Ślub z Włochem czy życie bez ślubu?

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 39
poprzednia |
Witam wszystkich, jestem tu właściwie nowa, udzielałam się troszeczkę ale teraz postanowiłam zapytać o coś poważniejszego, od dłuższego czasu jestem w szczęśliwym związku z Włochem ale jeszcze nie mieszkamy razem, bo mam do załatwienia sprawy w Polsce, tylko dziewczyny proszę nie osądzajcie mnie pochopnie..oooo następna głupia polka co straciła głowę dla włocha...naprawdę długo się zastanawiałam czy to wogóle ma sens, czy sens jest poświęcic cwoje życie w polsce i przenieść się do obcego kraju...
no wiec wedlug mnie kto nie ryzykuje ten nie ma...a naprawde z tym facetem jest mi dobrze, chociaz w polsce trafiałam na samych drani, az szkoda słów (nie znaczy to jednak ze kazdy polski facet to swinia)
traktuję mojego faceta jako czlowieka, w zadnym wypadku nie twierdze ze jest lepszy tylko dlatego ze to wloch, poza tym nie zalezy mi na kasie, wiem ze we wloszech tez nie zyje sie łatwo, chcę być po prostu kochana, jak każda z Was...
no więc wracając do wątku, planujemy wspolna przyszlosc, on jest starszy, po rozwodzie no i tu zaczynaja sie małe schody...a właściwie moje wątpliwości...
jestem tradycjonalistką, chciałabym wziasc ślub ale tak naprawdę to tylko na kościelnym mi zależy, a jak wiadomo takowego nie mogę już wziąśc...
I moje pytanie brzmi, czy to ma sens brać ślub tylko dla papierku we Włoszech? czy można żyć jako tako bez ślubu i jakoś funcjonować w tym państwie? chciałabym wiedzieć co mi się należy po ślubie, jakie będą problemy jeśli tego ślubu nie będzie?naprawde o kasę mi nie chodzi, ale o jakieś zabezpieczenie, czy będe miala dostęp do wszystkiego we Włoszech, jak sprawy z meldunkiem wyglądają i takie tam ogólne podstawowe potrzeby, wspomnialam że on jest starszy, roznie w zyciu bywa, moze mu sie cos stac nie daj Boże i co wtedy, jak sobie poradze, jesli spedze we Wloszech kilkanascie lat, a potem nic nie bedzie mi sie nalezalo, bo nie wyszlam za maz, do polski tez nie bedzie moze po co wracac, ani pracy, emerytury, mieszkania, boje sie tego wszystkiego...jestem zielona jesli chodzi o sprawy prawne...mam nadzieje ze wiele osób poruszy mój temat i pomoze...pozdrawiam Wszystkich:)
polecam watek http://www.wloski.ang.pl/forum/inne/198268 tylko czytaj go uwaznie..bo tam tez pisze o pierwszej zonie ..wiec watek akurat mi dopasawal do ciebie...a tam sa istotne informacje :D
jako zona bedziesz miala ubezpieczenie zdrowotne /jesli nie pracujesz lub stracisz prace to bedzie duzy plus/..dziedziczysz po nim...emeryture dostaniesz po nim..ja raczej bym nie powiedziala, ze pobieramy sie dla papierka ..pobieramy sie bo chcemy byc razem..na zawsze..noi zapewne bedziesz chciala zostac matka kiedys//:D
No matką to ja już jestem, niestety wychowuję córkę sama, tak mi się życie popieprzyło...a on ma syna z pierwszego małżeństwa, pewnie że bym chciała mieć jeszcze jedno dziecko, bo dla mnie jedno to zdecydowanie za mało...ale tam we włoszech to jakoś oni głupio myślą "dzieci to wydatek, trzeba sie powaznie zastanowic nad nastepnym dzieckiem, bla bla bla..."ok, rozumiem, ale nie potrzeba fortuny zeby dziecko wychowac, ja jestem tego najlepszym przykladem...a tak wogole to dzieci to takze radosc, nie?takze on do dzieci sie nie spieszy, ale tez nie odmawia kategorycznie, ze on juz nigdy dzieci nie chce miec...pozyjemy, zobaczymy...
wracając do wątku, może zapytam inaczej, co ja właściwie będę miała we włoszech jako tylko konkubentka??
aha i z tego co wiem to jego ex niczego nie dostaje, on placi alimenty jedynie na syna, bo ona go z bambuko zrobila, zdradzala, zrobila sobie dziecko z innym i teraz z nim siedzi bez ślubu ale siedzi...
adziamka dzieci we Wloszech kosztuja naprawde sporo...Wszystko to za sprawa rodzicòw,a takze otoczenia...Moim zdaniem zamiast myslec o slubie( jak na razie do niczego Ci on nie jest potrzebny. szukac pracy mozesz i bez slubu i bez wloskiego obywatelstwa),pozyj z nim we Wloszech.Bedziesz miala okazje przyjrzec sie z boku wloskiej codziennosci....Na pierwszym miejscu pomysl o Twojej còrce. Nikt Tobie nie da gwarancji na to ze Twojemu dziecku tutaj sie spodoba....Pamietaj,ze najwazniejsze jest dobro Twojego dziecka,a nie nasz egoizm...Pozdrowienia!!
jako konkubina..nic nie bedziesz miala..moze tylko przyjemnosc z seksu z concubentem :D
ach dopoki jego ex nie zawrze nowego malzenstwa to jest prawdopodobienstwo ze ona przejmie po nim emeryture..albo jej spora czesc, daz do slubu..bedziej mial wiecej respektu dla ciebie jako zony niz jako kochanki i jak to sie mowi w Polsce..mezczyna zeniac sie z kobieta ,z ktora juz wczesniej mial relacje intymne..robi z niej UCZCIWA KOBIETE..nie wiem czy slyszalas to powiedzenie? :D
no bez kitu...ja nie chce byc konkubentka:) zona to brzmi calkiem inaczej...pozyjemy, zobaczymy, na razie mi sie nie spieszy, trzeba najpierw poznac wloskÄ… rzeczywistosc i zadbac o wazniejsze sprawy...
Cytat: adziamka
no bez kitu...ja nie chce byc konkubentka:) zona to brzmi calkiem inaczej...pozyjemy, zobaczymy, na razie mi sie nie spieszy, trzeba najpierw poznac wloskÄ… rzeczywistosc i zadbac o wazniejsze sprawy...

racja
konkubina po polsku brzmi kiepsko, ale np we Francji sporo jest par "bezslubnych", a w szecji to juz wogole :-)
bo w Szwecji kobieta nie musi sie OPIERAC na facecie..panstwo szedzkie ma bardzo wysoce rozwinety system pomocy socjalnej..wiec jak facet bzyknie babeczke i tej brzuch rosnie to moze wciagnac gacie i spadac..System scocjalny jej we wszystkim dopomoze ,za raczke poprowadzi,nagrodzi za posiadanie dziecka..w innych krajach to trzeba z facetem krotko..gdyz to on powienien ponosic odpowiedzialnosc za bzykanko..i albo wysokie alimenty albo slub /ewentualnie sa jeszcze prezerwatywy/...Adziamka ..nie warto sie w lata w bijac u boku faceta...tak za nic. mlodsza juz nie bedziesz...istnieje ryzyko, ze on za rok za 2 rozejrzy sie za mlodsza...tym bradziej, ze jestes u niego ..nie u siebie...no i sytuacja It jest nie za ciekawa...
..panstwo szwedzkie ..zjadlo mi literke..
Cytat: SettediNove
...Adziamka ..nie warto sie w lata w bijac u boku faceta...tak za nic. mlodsza juz nie bedziesz...istnieje ryzyko, ze on za rok za 2 rozejrzy sie za mlodsza...tym bradziej, ze jestes u niego ..nie u siebie...no i sytuacja It jest nie za ciekawa...

Stara to ja nie jestem, a za mlodszą sie nie obejrzy bo ja jestem dla niego wystarczajaco mloda:), kurde ale nie zbaczajmy z tematu, nie mówmy czy ten facet jest tego wart czy nie, w koncu ja o tym dobrze wiem...chodzi o zycie no nie?
poruszam aspekty z punktu widzenia kobiety :D
wloska rzeczywistosc dlugo sie poznaje...nie tak od razu...akurat trafilas na gorszy moment Itali...majac u boku przyjaciela powinno ci byc latwiej niz samej
no jasne że jest łatwiej razem, a co do tej rzeczywistości to faktycznie, teraz się cudownie tam nie żyje jak wszędzie zresztą...moim problemem nie jest kolorowanie tej rzeczywistości tylko wczucie się w nią, wymagająca też nie jestem, wystarczy mi facet który naprawdę kocha i zapewni bezpieczeństwo...niełatwo będzie mieszkać z dala od rodziny (no i jeszcze ten mój patriotyzm) ale życie to przeciez ciagle wybory, czasem trzeba z czegos zrezygnowac zeby dostac cos w zamian...pozdrawiam wszystkie kobitki co akurat teraz są na lekkim bezdrożu:)...
..avanti ,avanti! :D
Zastanow sie jakie podejscie do tych spraw ma Twoj partner.
Czy pomaga Ci w codziennych sprawach np. urzedowych itp.
Jakie ma podejscie do tego wszystkiego? Przyjazdu, przeprowadzki, ewentualnego slubu?

Duzo zalezy tez od tego czy masz zamaiar pracowac?
I jaka jest sytuacja materialna Twojego faceta.

Ubezpieczenie i tym podobne sprawy, np. zameldowanie,mozna zalatwic i bez slubu.
Tak jak napisalam, zalezy jakie facet ma podejscie.

Ja na Twoim miejscu przyjechalabym najpierw na probe.
To zbyt powazna decyzja by podejmowac ja na ,,wyczucie".

Powodzenia:)
na "wyczucie" to ja już byłam, zamierzam oczywiście pracować, ale z nim, pomagać mu w prowadzeniu swojej działalności, oczywiście że faceta nie stawiam pod murem, zależy mu tak samo jak mnie, a jak dwoje chce no to można prawie wszystko, dzięki Wam dziewczyny za porady...mam nadzieję że wszystko ułoży się po naszej myśli, a propo ślubu, to raczej jestem za...pewnego dnia przychodzi taki dzień że każda z nas zapewne o tym myśli (no może zdecydowana większość) POZDRAWIAM
Cytat: adziamka
..........pewnego dnia przychodzi taki dzień że każda z nas zapewne o tym myśli (no może zdecydowana większość) POZDRAWIAM

Nooo:))
Mnie czesto przychodzi taka mysl, jak ogladam reklame sosow Winiary, czy zupek jakis, gdzie on i ona w kuchni salatke robia.... Ona lubi kolory a on wybiera szare, ona jest z fantazja a on lubi pookladane, ona jest jak woda a on jak olej... Ale co do jednego sa zgodni ze DOBRZE IM RAZEM!
Wiec jesli dobrze wam razem, to watro :))
Kolezenstwo na fiolecie, dalo ci dobre rady, ale slub to nie akt notarialny, wiec moje blogoslawienstwo masz:)))
A co pozniej bedzie to i tak bedzie, bo nie przechytrzy sie losu....
Napisala to Magda, co nie ma meza:))
Pozdrawiam rowniez.
edytowany przez Magdalena-Malpa: 08 gru 2011
no właśnie Magda masz rację, dla mnie ślub to też nie akt notarialny, ale chyba tak będzie dosłownie...no wiadomo super dzień, emocje, ale...no właśnie...w kościele to całkiem inaczej...:(a o unieważnieniu małżeństwa można zapomnieć...
A tak wogóle to mam pytanie, bo jestem tu w zasadzie nowa....
Wszędzie gdzie nie spojrzę jest ona - SettediNove, czy to normalne?
Trochę mnie to przeraża....
jak ktos pisze to go widac jak ktos nie pisze to go nie widac..fiolet to ta rzecz ..taka stronka inna np od stronki Vodafone ze tam sie ma tylko 10 sms gratis dziennie, tu mozna pisac ile sie chce,chiaro?
..zawsze mozesz pojsc na inne forum..gdzie np nie ma sette...:D
Cytat: SettediNove
..zawsze mozesz pojsc na inne forum..gdzie np nie ma sette...:D

Nie, nie ma ucieczki przed SettediNove....
Na wszelkich forach, wlacznie z wedkarskim, zasiadaja ludzie chorej Cywilizacji przed komputerami i wydaja werdykty na temat czyjs uczuc:)))))
Zawsze wiedza lepiej jak kochac, czuc i pier...sie:))
Ja to sie pocieszam ze w realu nie mam takiego "aniola" za kolezanke, bo ciagle bym miala depresje sluchajac jej wizji swiata i ludzi.....
A jak by mi sie kiedys swiat zawalil, to "aniol" by mi pewnie powiedzial:" a, nie mowilam!!"
I nie czul by "aniol" smutku ze krzywda sie komus stala, tylko radosc ze mial racje.
Ale dosc o aniolach fioletowych:))
Zaraz przejde do tego ozenku:))
Bo uwazam ze to wszystko wina chaosu....nigdy nie wiemy kiedy lub czy nastapi dzien swira:))
Cdn bedzie:))


dzien swira jest codzien..widzialas film?ten z Markiem Kondratem w roli Adasia Miauczyńskiego ..wiec jesli jedziesz autobusem miejskim...to go widzisz co dzien..ludzie powtrzaja kazdego dnia nawyki z poprzednich dni..rutyna dnia codziennego..ja tez powtarzam np piszac tu..fiolet to moj jedyny kontakt z jezykiem polskim..najlepszy tekst z filmu to bylo dla mnie :co mi tu pani sra psem pod moim oknem!. hehehehehehe....zas co do It to ja tu obserwuje Dzien swistaka /ten film z Billem Murray/wlasciwie Wlosi kazdego dnia maja dzien swistaka ,bo tak chyba lubia :D
Cytat: adziamka
"........ dla mnie ślub to też nie akt notarialny, ale chyba tak będzie dosłownie...no wiadomo super dzień, emocje, ale...no właśnie...w kościele to całkiem inaczej...:(a o unieważnieniu małżeństwa można zapomnieć...

No, kochana, chocbys nie wiemm jak chciala miec ciastko, to jak juz to ciastko zjesz, to nie ma ciastka. A jak po ciastku nas zemdli...to trzeba sie przez lewe ramie wyrzygac i zyc dalej!
Ale to nie znaczy ze umrzesz z glodu i braku cukru w krwioobiegu, bo zycie jest nieprzewidywalne i moze jeszcze ktos ci zaserwuje pozniej torta calego z czekolady a ty bedziesz ta wiseka na nim:)
Czasami bywa ze zle ulokujemy uczucia, przestajemy kochac lub nas ktos przestaje kochac i zadne sluby koscielne czy cywilne nam gwarancji na szczescie nie daja.
Bolu nie da sie uniknac, bo moze pojawic zewszad, znienacka, nagle i niespodziewanie...Ale nie pozbawiaj sie swiadomie czucia radosci i szczescia bo nie warto dac za wygrane lekom.
Jedyna gwarancja na szczescie to milosc inamietnosc, wiec sie teraz tym ciesz:))
Przyszlosci nie przewidzi nikt.....



Cytat: slonce_poludnia
Zastanow sie jakie podejscie do tych spraw ma Twoj partner.
Czy pomaga Ci w codziennych sprawach np. urzedowych itp.
Jakie ma podejscie do tego wszystkiego? Przyjazdu, przeprowadzki, ewentualnego slubu?

Duzo zalezy tez od tego czy masz zamaiar pracowac?
I jaka jest sytuacja materialna Twojego faceta.

Ubezpieczenie i tym podobne sprawy, np. zameldowanie,mozna zalatwic i bez slubu.
Tak jak napisalam, zalezy jakie facet ma podejscie.

Ja na Twoim miejscu przyjechalabym najpierw na probe.
To zbyt powazna decyzja by podejmowac ja na ,,wyczucie".

Powodzenia:)

Tak, mozna i tak podejsc do slubu.
Tak, kochana Adziamka, wez kordunek w rece i zacznijmy haftowac, a milosc po grob, ci dobra swatka zalatwi:))
Taka milosc z rozsadku to jak kara boska:))
Wez siadz w fotelu, napij sie wina i posluchaj samej siebie....Czasami sie nie wie ze sie kocha...ale jak sie nie kocha, to sie wie:)
edytowany przez Magdalena-Malpa: 09 gru 2011
Cytat: SettediNove
dzien swira jest codzien..widzialas film?ten z Markiem Kondratem w roli Adasia Miauczyńskiego ..wiec jesli jedziesz autobusem miejskim...to go widzisz co dzien..ludzie powtrzaja kazdego dnia nawyki z poprzednich dni..rutyna dnia codziennego..ja tez powtarzam np piszac tu..fiolet to moj jedyny kontakt z jezykiem polskim..najlepszy tekst z filmu to bylo dla mnie :co mi tu pani sra psem pod moim oknem!. hehehehehehe....zas co do It to ja tu obserwuje Dzien swistaka /ten film z Billem Murray/wlasciwie Wlosi kazdego dnia maja dzien swistaka ,bo tak chyba lubia :D

Sette, wypij pol litra i napisz ten tekst jeszcze raz:))
A moze ja powinnam wypic i przeczytac....Ale cos mi sie zdaje ze predzej bym marskosci watroby dostala niz pojela co autorka ma na mysli:))
Teraz masz mozliwosc nazwac mnie glupia:)))
No moze i glupia, ale nie oblakana......
edytowany przez Magdalena-Malpa: 09 gru 2011
jezeli widzialas jeden film i drugi to mozesz porownac,jesli nie widzilas to jasne ze nie rozumiesz..oba filmy to KOMEDIE!..moze teraz jasniej..KOMEDIE
Cytat: Magdalena-Malpa
Cytat: adziamka
"........ dla mnie ślub to też nie akt notarialny, ale chyba tak będzie dosłownie...no wiadomo super dzień, emocje, ale...no właśnie...w kościele to całkiem inaczej...:(a o unieważnieniu małżeństwa można zapomnieć...

No, kochana, chocbys nie wiemm jak chciala miec ciastko, to jak juz to ciastko zjesz, to nie ma ciastka. A jak po ciastku nas zemdli...to trzeba sie przez lewe ramie wyrzygac i zyc dalej!
Ale to nie znaczy ze umrzesz z glodu i braku cukru w krwioobiegu, bo zycie jest nieprzewidywalne i moze jeszcze ktos ci zaserwuje pozniej torta calego z czekolady a ty bedziesz ta wiseka na nim:)
Czasami bywa ze zle ulokujemy uczucia, przestajemy kochac lub nas ktos przestaje kochac i zadne sluby koscielne czy cywilne nam gwarancji na szczescie nie daja.
Bolu nie da sie uniknac, bo moze pojawic zewszad, znienacka, nagle i niespodziewanie...Ale nie pozbawiaj sie swiadomie czucia radosci i szczescia bo nie warto dac za wygrane lekom.
Jedyna gwarancja na szczescie to milosc inamietnosc, wiec sie teraz tym ciesz:)) Ogolem drugi zwiazek jest zawsze pelniejszy i taki" juz na cale zycie" partnerzy straja sie nie powielac beldow z poprzedniego zwiazku..nic nie robi sie na goraco..zawsze sie przemysla kazdy krok..czy jak zrobie to czy owo to nie bedzie bledem..itp..Mam na mysli DRUGI ZWIAZEK..jest zawsze pelniejszy niz pierwszy..a poza tym ludzie sie zenia i po 6 ..8 razy..jak cos sie konczy tzn ze zacznie sie cos nowego..itd
Przyszlosci nie przewidzi nikt.....
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 39
poprzednia |