proszę o pomoc

Temat przeniesiony do archwium.
Brak wkładu własnego

Wpis zamieszczony (lub przeniesiony) do grupy "Brak wkładu własnego" oznacza, że autor wpisu nie zadał sobie trudu samemu spróbować poradzić sobie z zadaniem lub prośba o tłumaczenie została przepuszczona przez Google Translator. Jeśli ktoś z użytkowników forum ma czas i ochotę może odpisać na taki wpis ale jeśli takiej odpowiedzi nie będzie - nie ma co się denerwować - po prostu nikomu nie chce się odrabiać zadań za kogoś ;-)

Dlatego zachęcamy do własnych prób - szansa na odpowiedź jest znacznie większa.

1-30 z 47
poprzednia |
Powiem Wam, że Polska to bardzo dziwny kraj... Chciałam pracować w szkole podstawowej z dziećmi jako wolontariuszka, ponieważ spotkałam Włocha który tu przyjechał na wolontariat i mnie do tego zachęcił, a bardzo lubię dzieci. Wczoraj bez problemu zajmowałam się dziećmi razem z Francesco, a nauczyciel który był na świetlicy był z mojej pomocy bardzo zadowolony i powiedział, żebym dzisiaj przyszła i załatwiła jakieś drobne formalności z tym związane. Dzisiaj nie było tego miłego pana i była jakaś inna pani, która robiła straszne problemy i ostatecznie stwierdziła ,żebym w poniedziałek przyszła załatwić formalności i nawet nie mogłam zostać na terenie szkoły... Człowiek chce coś dobre robić a i tak niektórzy tego nie docenią... Dlatego chciałabym was prosić czy moglibyście przetłumaczyć kilka zdań o tej sytuacji, ponieważ chciała bym to powiedzieć Francesco po włosku, bo obawiam się że po angielsku mogło to by być zbyt zawiłe. Gorąco proszę o przetłumaczenie:

Byłam w piątek, ale jakaś bardzo niesympatyczna pani nie pozwoliła mi zostać, co najmniej jak bym była jakaś terrorystką. A ja chcę przecież tylko pomóc. Jak widzisz w Polsce czasem ciężko jest pomagać.
nie zapomnij, ze ta pani ma pod opieka jakas liczbe nie swoich dzieci, za ktore ponosi pelna odpowiedzialnosc, nie moze pozwolic na to, zeby obce osoby, nie zatrudnione przez dyrekcje mialy z nimi stycznosc.

Sona andata venedri, pero' una maestra molto antipatica na mi ha permesso di restare, come se fossi un terrorista , mentre io voglio solo aiutare. Come vedi in Polonia ogni tanto e' difficile aiutare.
*non mi ha permesso
Jasne, a we Wloszech kazdy moze wejsc z ulicy i zajmowac sie dziecmi...
Moja mała jeszcze nie chodzi do szkoły, ale gdyby się kiedyś zdarzyło, że dyrekcja pozwoliłaby sobie na podobną bizzarrię, nie ręczyłbym chyba za siebie.;))
aż usiadłam...ale nie powiem dlaczego...
Ja siedzę od dłuższego czasu i też nie powiem.:)
no ja wiem w Twoim wieku to czasem nawet dobrze posiedzieć:P:P a teraz możesz się odgryść ale nie mogłam się powstrzymać:)
Nie mam powodu się odgryzać, jak go znajdę, to zrobię to z pewnością.:)
W sumie, ciekawe co to za szkoła i nauczyciele, którzy pozwalają na kontakty dzieci, za które odpowiadają, z obcymi ludźmi.
Coś mi się nie chce w to wierzyć.
Co do "problemów" które opisała autorka, chyba nie powinnaś się dziwić, masz dobre chęci i ok tylko strach pomyśleć co by mogło się stać gdyby każdy z ulicy mógł ot tak "opiekować" się dziećmi...swego czasu jak trafiłam na wolontariat do dzieciecego hospicjum to oprócz "papierków" musiałam przez pierwsze dni zaznajomiść się z tym co mnie czeka, zrobić kurs pierwszej pomocy ect. a dopiero wtedy mogłam poczytać dzieciom bajki...więc nie ma co się oburzać, takie zachowanie placówek jest zwyczajnie uzasadnione.
Czemu mnie to nie dziwi? ale nie martw się nie przestraszyłeś mnie...jeszcze:)
...bo nie chciałem...jeszcze.:)
nie, no teraz to czekam z niecierpliwością...nie pozwól bym czekała zbyt długo, za bardzo lubię się bać:)
A właśnie, że pozwolę.:)
to już jest sadyzm:P
nic nadal będę próbowała Cię sprowokować, kiedyś przecież nei wytrzymasz a ja podszkole dzięki temu swoją cierpliwość...mamy przecież czas:P
Nie wytrzymam i co wtedy?:)
i bardzo dobrze ze kontroluja ale i tak niedokladnie bo jeszcze powinni zadac z policji opinii i z sadu o niekaralnosci
Przy pierwotnym założeniu...odgryziesz mi się (mam nadzieje, że chociaż skutecznie) i utemperujesz moje rosnące zadowolenie z własnej osoby. Tylko musisz to tak obmyśleć aby choć trochę mnie wystraszyć inaczej pewnie szybko Ci się odwdzięczę tym samym i jeszcze bardziej utwierdzę się w przekonaniu o swojej genialności:)
To by było nawet zabawne gdyby wymagali tego od wolaontariuszy ale od pedagogów pracujących w danej placówce już nie...a może wymagają tylko ja nie jestem poinformowana???
Ja już nie pamiętam, czy wymagali ode mnie zaświadczenia o niekaralności, być może.
Nie mów, że jesteś pedagogiem...matko jak wiele to tłumaczy:P
Jestem? No skąd! Byłem.;)
Co tłumaczy?
hahah

co tłumaczy? Wiele wyjaśnia...Twoje podejście do młodszego pokolenia, przekonanie o słuszności własnych opini i jednoczesne stawianie jej ponad opinię nastolatków w myśl "nauczyciel zawsze ma racje" (no może zbyt mocno powiedziane w Twoim przypadku)ach i oczywiście to jak się wypowiadasz i to o czym się wypowiadasz...
moj maz to ma kodeks 1.malzonek ma zawsze racje 2.jak malzonek nie ma racji obowiazuje punkt1.
Bzdura. Nie potrzeba być nauczycielem, żeby mieć podobne podejście do nastolatków.
Oczywiście, że stawiam własną opinię na tematy ogólne ponad to, co twierdzą (bez urazy) dzieciaki.
Pewnie, że tym dzieciakom to się nie podoba, ale to naturalne.
Mój właśnie przyswaja zupełnie inne prawo:)

1)nie kłóć się z nią i tak ma racje a jak nie ma to i tak nic Ci to nie da.

Jeszcze coprawda stawia opór no ale myślę, że to zaledwie kwestia czasu.
oooo no już prawie dopiełam swego;)...nieświadomie coprawda ale:)

Pewnie, że nie tzreba być do tego pedagogiem ale nie powiesz mi, że takie zadowowe doświadczenie temu nie sprzyja??

A pozatem który nastolatek zadowolony jest z "pouczania" przez starszych??

Ok...Twoja opinia ponad opinię "dzieci" ale czy to nie jest tak, że nie dopuszczasz wyjątków? A co z opinią innych ludzi, tych nie będących już dziećmi? Pytam z ciekawości :)
ach w ramach sprostowania, nie odbieraj tego jako atak na Ciebie czy nawet jego próba...ja poprostu pytam.

Masz wiele do powiedzenia i to całkiem ciekawych rzeczy, doświadczenie pozwoliło Ci ukształtować swoje poglady a ja poprostu jestem ciekawa. Wkońcu w "najgorszym" przypadku moja ciekawość pozwoli mi spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy i wyrobić własne zdanie.
Pewnie sprzyja, pewnie tak.
Żaden nastolatek nie jest zadowolony z pouczania przez starszych, ale i celem tego pouczania nie jest jego zadowalanie.
Dopuszczam wyjątki, jasne, ale tak jak w przypadku opinii osób dorosłych, muszę tę opinię usłyszeć. Jeżeli okaże się, że opinia nastolatka jest dojrzała, przyjmuję ją. Problem w tym, że jest to rzadkość, byłaby to rzecz dziwna.

Z opiniami innych ludzi też jest podobnie, jeżeli mnie przekonają swoją argumentacją, przyznaję im rację. Zdarza się to zresztą dosyć często. Z pewnością częściej gdzie indziej, niż na tym forum z tego prostego powodu, że tutejszy statystyczny forowicz do pięt mi nie dorasta.
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 47
poprzednia |

« 

Solo italiano

 »

Pomoc językowa - Sprawdzenie