proszę o pomoc

Temat przeniesiony do archwium.
Brak wkładu własnego

Wpis zamieszczony (lub przeniesiony) do grupy "Brak wkładu własnego" oznacza, że autor wpisu nie zadał sobie trudu samemu spróbować poradzić sobie z zadaniem lub prośba o tłumaczenie została przepuszczona przez Google Translator. Jeśli ktoś z użytkowników forum ma czas i ochotę może odpisać na taki wpis ale jeśli takiej odpowiedzi nie będzie - nie ma co się denerwować - po prostu nikomu nie chce się odrabiać zadań za kogoś ;-)

Dlatego zachęcamy do własnych prób - szansa na odpowiedź jest znacznie większa.

31-47 z 47
| następna
Absolutnie nie odbieram tego, jako atak na mnie.
BRAVA,ja jak cos chce czego on nie chce to mu wmawiam ze to on che ,no i wychodzi ze on ma racje a ja mam to co chcialam
Tak pięknie Ci szło a tak schrzaniłeś na końcu:)(i chodzi mi wyłącznie o słowa jakich użyłeś). Fiolet rządzi się swoimi prawami, zresztą tu chyba nie chodziło o jakiś szczególny poziom.

Przypomniało mi się jak kilka (tak..chyba tylko kilka) lat temu wszelkie rozmowy z moją mamą kończyły się hmmm, no delikatnie powiedzmy, "napięta atmosferą" i wcale nie dlatego, że otaczały nas problemy nie do rozwiązania czy sytuacje w których każde wyjście jest złe ...wręcz przeciwnie zaczynało się od mymiany poglądów na czasami banalne tematy...a że obie z mamą jesteśmy dość uparte:) to wiadomo jak mogło to wyglądać. Usilnie próbowała przekazać mi swoje racje burząc jednocześnie moje poglądy, ciężko było jej przyjąć, że mogę myśleć inaczej mając jendocześnie świadomość błedów jakie być może w związku z tym popełnie. Przy którejść rozmowie wręcz wykrzyczałam jej, że chętnie wysłucham tego co ma do powiedzenia, uszanuje to ale nie zniosę gdy będzie próbowała narzucić mi swoje zdanie...i poskutkowało i korzyścią dla nas obojga. Ona przedstawia mi swój "świat" a ja mam prawo zestawić go z włanymi realiami:)
płentę mi zjadło:)

ale chodzi mi o to, że wpajanie innym ("dzieciom"), że to jak postrzegają świat jest błędne nie koniecznie jest poprawne. U nastolatka objawia się to zwyczajnie jeszcze bardziej nasilonym buntem, a czy nie warto spróbować poprostu rozmawiać? a nie uświadamiać takiemu, że gówno nie o świecie? Wskazać inne rozwiązania, drogi...ja wiem, że czasem dla ich samego bezpieczeństwa trzeba podjąc decyzję za nich ale w większości przypadków wystarczyło by wysłuchać i ukierunkować a nie zmuszać? Ok...z drugiej strony, nie mam jeszcze dzieci ani tycm małych ani tym bardziej w wieku nastoletnim i zwyczajnie mogę nie zdawać sobie sprawy jak ciężko jest wychować młodego człowieka, choć z drogiej strony chyba posiadam dość solitne doświadczenie, i to jest zabawne gdyż zawsze stoje pomiedzy moją mama a siostrą. Doskonale wiem jak usilna jest jej potrzeba wyrażenia siebie i czym kieruje się moja mama zabraniając jej pewnych rzeczy...niewdzięczna robota:)
Nie porównuj dyskusji z mamą i jej prób narzucania Ci poglądów z dyskusją na forum. Tutaj narzucanie czegokolwiek nie jest możliwe. Będąc z kimś w realnym świecie, nie zawsze można przecież udać, że się nie słyszy, czy ignorować kogoś.
W realnym świecie czyjaś opinia jest często dla nas ważniejsza, bo znamy tę osobę, wątpię, czy dochodziło by do podobnych spięć między Tobą a dopiero co poznaną osobą.
Mama jest dla Ciebie bliską osobą, więc dlatego różnica zdań była dla Ciebie denerwująca.
WTAJ KROLU,,NIECH ZYJE KROL,UMARL KROL
Zgadzam się z płętą.:)
Dyskusje pomiędzy nauczycielem a nastoletnimi uczniami nie jest przecież prawdziwą równorzędną dyskusją. Nauczyciel stara się aktywować ich do myślenia, podsuwać argumenty, czasem prowokować, po to, by zaczęli samodzielnie dochodzić do wniosków. To jest robione w określonym celu, to jest edukacja.
luci pomylilas szyk wyrazow :D..odwrotnie :D
Chyba nie chodziło mi o porównywanie rozmowy z mamą do tych tu na forum:)

Chciałam raczej zwrócić uwagę, że narzucanie własnych opini innym nie jest włąściwe a najczęsniej właśie tak robimy. Przekonani o słuszności swoich poglądów nie dopuszczamy świadomości, że innym wolno mieć odmienne zdanie i należy do uszanować.

Co do takowych dyskucji z nowo poznanymi ludźmi, w takich sytuacjach ludzie są chyba jeszcze bardziej zacięci. Jeszcze na studiach odkryłam, że uwielbiam pracować sama (w sumie już w szkole podstawowej miałam takie zadatki ale wtedy mama zwracała uwagę na to, że muszę nauczyć się współpracować z innymi)właśnie ze względu na to, że ludziom ciężko coś wytłumaczyć a wówczas dochodzi do spięć które nie są warte tego wszystkiego. Dobry zespół cenie ponad wszystko, ludzi którzy tłumacząc swoja wizję uwzględniają to, że za chwile z ich wizji może zostać tylko pomysł:)
zakończę temat...bo ststystycznie biorąc, nie jest ważne co napiszę, ale potem zawsze i tak jest koniec...:D
statystycznie...no wiem:)
Chciałam podkreślić, że ta szkoła znajduje się w mojej rodzinnej miejscowości i nawet niektórzy nauczyciele z tej szkoły mnie dobrze znają. Jednak trafiłam na osobę niesympatyczną, która była bardzo negatywnie nastawiona.
prorok jestem, czy co?...chyba mam dar...:D
A co to ma do rzeczy? Przyklad: skoro sie wszyscy znacie, to wiecie tez kto jest np. pedofilem?
pani wypelniala swoje obowiazki i dobrze zrobila. Jako matka nie pozwolilabym nawet siostrze tej pani opiekowac sie moim dzieckiem, jesli nie bylaby zatrudniona w placowce.
>Jednak trafiłam na osobę niesympatyczną, która była bardzo
>negatywnie nastawiona.
Mimo Twoich szczerych chęci uważam ,ze owa Pani zaprezentowała swoją , jakże odpowiedzialna postawę.
Może ta Pani nie powiedziała tego zbyt sympatycznym tonem ale napewno zachowała się kompetentnie...
Temat przeniesiony do archwium.
31-47 z 47
| następna

« 

Solo italiano

 »

Pomoc językowa - Sprawdzenie


Zostaw uwagę