Nigdy jeszcze sie nie wypowiadalam na takie tematy ale dzis sporobuje... Otoz ja od paru miesiecy jestem zona Wlocha. Poznalismy sie kiedy studiowalam w Perugii w ramach sokratesa. bylam wtedy na czwartym roku, przezylismy wspolnie rok akademicki po czym ja wrocilam do Polski na ostatni rok by skonczyc studia. Nie bylo latwo roztawac sie po 10 miesiacach spedzanych przez prawie caly czas razem. Przebywajac na odleglosc dzwonilismy do siebie, pisalismy sms, maile, po okresie swiatecznym przez dwa miesiace goscilam u niego, on rowniez przyjechal na krotko do Polski.
Czas rozlaki nie byl wcale latwy. Bedac z nim poznalam go jako dobrego chlopaka, troszczacego sie o mnie, bedac daleko od siebie trzeba bylo zaufac. ja jemu a on mnie. watpliwosci czasem nachodzily, zdarzalo sie ze to wszystko wydawalo mi sie nierealne, caly moj pobyt w perugii, zwiazk z nim i wogole. Ale nikt nie powiedzial ze bedzie latwo. Lekarstwem dla mnie byla nauka, wyjscia ze znajomymi, czasem zwierzenia sie bliskim kolezankom. w jakis sposob pomagalo i dzieki tym bliskim osobom uzbrajalam sie w wiare ze wszystko bedzie dobrze.
tuz przed samym wyjazdem ukochany zaczal chodzic po kwesturach i dowiadywac sie jak najszybciej zalegalizowac moj pobyt, co do tego potrzebne itd.. Rozmawiajac przez telefon nie karmil mnie nigdy opowiesciami w stylu o jakas ty piekna, bogini etc.. w sposob konkretny opisywal co zrobimy jak przyjade do Wloch, gdzie bedzie sie trzeba udac, co ewentualnie powinnam wziasc jeszcze z Polski. Zdarzalo mi sie czasem poplakac z glupim pytaniem: kochania a powiedz mi cos ladnego, zawsze odpowiadal ze teraz trzeba skupic sie na konkretach bo na piekne slowa jeszcze przyjdzie czas.
Od paru miesiecy jestesmy juz malzenstwem. Dalej latwo nie jest bo ja po przyjezdzie musialam zalegalizowac dyplom ( kupa kasy i biegania po ministerstwach), teraz jeszcze kontynuuje nauke, powoli zaczynam sie rozgladac za praca. Nie jest to prosta sprawa, ale ja sobie zdaje z tego sprawe. Swiat moj tutaj buduje powoli i powoli wrastam we wloska rzeczywistosc.
Uwazam ze niesprawiedliwe jest okreslenie ze jesli Polka wychodzi za Wlocha (czy innego obcokrajowca) to dla kasy. Po pierwsze jestesmy juz w Unii wiec i bez meza mozna bez pèrzeszkod przebywac w innym kraju UE. Po drugie kazdy wybor dziewczyny jest wyborem osobistym i to ona sama wie najlepiej dlaczego tak zrobila. nikt nie ma prawa myslec za nia i z gory wydawac sady. Trzecia sprawa jest ze od dluzszego czasu zagladam to forum i z przyjemnoscia czytam o o sobach ktore osiagnely tu cos we Wloszech, nie mowie o wielkiej karierze ale fakt ze pracuja, studiuja, zajmuja sie czyms. Swiadczy to tylko ze nie nasze dziewczyny nie ida na latwizne, glupie obietnice ale same daza do czegos. Tylko pogratulowac takiej postawy.
Kazdy czlowiek jest inny. wiadomo mozna miec rozne opinie co do zwiazkow polsko-zagranicznych, zgadzac sie z nimi lub nie ale nie mozna z gory osadzac ze Wloch to zly a Polka naiwna. To przede wszystkim zwiazek dwoja osob. w kazdym spoleczenstwie sa osoby z wartosciami i te ktore sa ich pozbawione. rowniez wiele zwiazkow w polsce sie rozpada a nie oznacza to przeciez ze mamy trzymac sie z dala od polakow.
przepraszam jak sie rozpisalam za duzo
pozdrawiam
aga