porażka z włochem...

Temat przeniesiony do archwium.
wiem ze moze podobnych teamtow bylo mnostwo!
ostatnio nasluchalam sie dosyc duuuzo opowiesci o parach polsko-wloskich gdzie kobieta jest polka w mezczyzna wlochem...sa to smutne historie choc nadal trwaja...nieudane zwiazki z powodu tesciow, zazdrosc, klamstwa, zdrada...napiszczie drogie dziewczyny co Was spotkalo...
mi sie nie udalo....rozstalismy sie po 8 latach, ale swietnie sobie poradzilam,
nadal jestem w Italii pracuje, wiec moze to i lepiej.
Z moim eks jestem w dobrych stosunkach, jedyna rada jaka moge dac, to jezeli
jestescie w zwiazku z wlochem idzcie do pracy, nie siedzcie na jego garnuszku,
niezaleznosc ekonomiczna jest w tym ukladzie bardzo wazna...
ja tego nie zrobilam i zaplacilam konsekwencje, chociaz nie mialam takiej potrzeby, bo on utrzymywal rodzine i bardzo dobrze nam sie powodzilo.
Tylko, ze potem zostalam na lodzie, ale naprawde takie niepowodzenia
dodaja sil i determinacji zeby isc naprzod. ;)))
a ja mysle, ze wszedzie w kazdym kraju nalezy byc niezaleznym finansowo, bo taka sytuacja moze spotkac kazdego niezaleznie od narodowosci.

To samo zdanie powtarza zawsze moja kolezanka, ktora jest Polka, mieszka i pracuje w Polsce. Tak wiec ta rada jest wazna dla kazdej kobiety.
To temat rzeka, mógłby zapełnić strony niejednego ckliwego harlekina.Ale przeciez powodzenie czy niepowodzenie w zwiazku nie zalezy od narodowosci.Oczywiście pewne różnice kulturowe mogą dawać się we znaki(zwłaszcza jak się trafi na jakiegoś mammone, na szczęście nie wszyscy Włosi tacy), nie przeczę, ale wchodzenie w każdy związek niesie ze sobą pewne ryzyko, trzeba zrobić bilans zysków i strat i zdecydować, czy opłaca się je podejmować.

Ale dlaczego założyłaś taki smętny temat, mała Izka? Czyżby nie układało Ci się z twoim amore? Może to tylko przejściowy kryzys. Zwiazek często przypomina sinusoidę...Pozdrawiam. Jesteś teraz w słonecznej Italii?
Tego co mnie spotkało nie mogę nazwać porażką, bo wyszło mi na zdrowie,ale napisze. Oczywiście na początku obiecywał cuda na kiju,a że ja miałam małe pojęcie o takich bajerantach to wierzyłam w to wszystko jak zaczarowana i nie chciałam widziec kłamstw. Po 8 miesiącach w końcu się spotkaliśmy i no cóż, zobaczyłam na własne oczy o co chodzi. Ale wszystko dobrze się skończyło :) Dzięki temu,że zainteresowałam się językiem włoskim poznałam mojego Amorka i jesteśmy razem bardzo szczęśliwi ( i już nie musze czekać 8 miesięcy na spotkanie;))
mala izka, tak to jest w kazdym związku. To nie musi byc Włoch, jak ma sie nie ułożyc to sie nie ulozy. J tez miałam jeden związek z Wlochem nieudany, ale to dlatego, poniewaz nie dogadywalismy sie. Aktualnie jestem z drugą osoba, tez Włoch, normalny chłopak. Oboje pracujemy.Oboje zarabiamy na zycie, sa tez dyskusje. Nie ma związkow idealnych, trzeba po prostu akceptowac wady i starac się byc cierpliwym, ale wszystko z szacunkiem do samej siebie. Moze po prostu nie spotkałas tego wlaściwego. jak przestaniesz szukac to ta miłośc przyjdzie sama...
Powiem tak: jesli o mnie chodzi to nigdy nie spotkało mnie jeszcze jakies spektakularne rozczarowanie ze strony włocha, ale to zawdzieczam tylko i wyłacznei sobie, z tego wzgledu, że kiedy poznałam pewnego faceta (włocha), dla którego oczywiscie byłam "całym świarem" wielka milosca i Bóg jeden wie czym jeszcze, nie uwiezryłam poprostu w jego słowa ... Po pierwsze dlatego, ze dla mnei nie istnieje cos takiego jak zwiazek na odleglosc, a po drugie nie jestem na tyle naiwna, ze uwierze w to, ze ktos mnie kocha po tygodniu znajomosci...Dlatego tez, jak moj "cudowny włoch" przysłał mi sms pt. "ciao splendida Shantal, come stai mi bella? Mi manchi tantissimo" nie byłam specjalnie zaskoczona i tylko sie usmiechnełam ( a wrecz zaczałam smiac na głos) i odpisałam mu tak (bo wczesniej pytał czy pojawie sie w jednym miejscu w sms do mnie) " Ciao splendido Matteo! Oh yes, I will go at meeting and it's mean that we will meet in Marocco.. Baci per te i per tua bella Shantal" . Do tej pory sie z tego smieje jak przypomne sobie ta sytuację.. w kazdym razie ja na tym nie ucierpiałam wcale ;) Teraz poznałam innego włocha, ten wydaje sie byc w stosunku do mnie duzo bardziej powazny, ale nauczona doswiadczeniami "z pierwszym" tez mu nie do konca wierze w te jego "ti volgio bene" chociaz, fakt faktem przyjechał do mnie ostatnio na weekend (do polski), a własciwie na jednen dzien, i był bardzo grzeczny i w porzadku do mnie. To oczywiscie jeszcze nic nie znaczy no ale zobaczymy co z tego wyjdzie...

Dziewczynki w kazdym razie pamietajacie o tym, zeby starac sie nie angazowac w zaden zwiazek ( nie tylko z włochem, generalnie z facetem) do momentu az nie jestescie pewne, ze on was SZCZERZE kocha..

Pozdrawiam :)
ciao! pamietasz mnie jeszcze?co u ciebie? nie mow, ze nie powiodlo ci sie z twoim wlochem. pozdrawiam
Jedno napewno jest pewne, na drania mozna trafic wszedzie.
Ale co by nie mowiec roznice kulturowe istnieja co sie wiarze tez z konfliktam.
Wiec tego tez nie mozna lekcewazyc.
hej odpowiadam wszystkim na pytanka...zalozylam ten temat bo ostanio tyle sie nasluchalam o nieudanych zwiazkach z wlochem...zdrada, klamstwa, straszana az do przesady zazdrosc...dla mnie to jakas masakra i dlatego chcialam wiedziec jak tam maja inne osoby.

zgadzam sie z tym iz nie wolno sie angazowac i pokazac facetowi ze nam na nim bardzo zalezy.nie wolno dac sobie wejsc na glowe!

dla mnie jest chore kontrolowac kogos i podejrzewac o byle glupstwa!

ja mam sentyment do wlochow i pieknej italii ale mam tez dystans do wlochow.

napiszcie czy wlosi was w jakis sposob, smieszny sposob kontrolowali.ja juz podaje przyklad...dzwoni wloch do swojej dziewczyny i oczywiscie nie wierzy jej, ze jest w domu. kaze jej spuscic wode w toalecie lub otworzyc lodowke i zamknac ja.ha ha ha
ahaha oh my goodness z ta lodówka i toaleta to przesmieszne jest
Wloch, jak kazdy mezczyzna, kontroluje Cie na tylke, na ile mu pozwolisz. Podany przez Ciebie przyklad wystarczajacy, moim zdaniem, na koniec zwiazku. Jesli pozwolisz na to, pozwolisz i na wiecej i nawet sie nie sposrzzesz jak bedziesz niewolnica. W sensie sentymentalnym i byc moze nie tylko.
jestem od niedawna w zwiazku z Włochem. mam watpliwosci co do jego uczuc po tym wszystkim co przeczytalam na tym forum. ale skad mam wiedziec ze mnie naprawde kocha? po czym to poznac? to nie takie proste po prostu sie nie angazowac w zwiazek...tak naprawde to Wlochow nie znam...tylko ze dla mnie nie ma znaczenia jakiej moj chlopak jest narodowosci. czy to zle? chce sprobowac, ale sie boje ze jak z nim do Wloch pojade to wszystko sie zmieni. a teraz od 3 miesiecy jest jak w bajce. tyle ze w Polsce..a to chyba jest roznica prawda? [gg]
klasyka ! - chcialaby ale boi sie ..
idz do wrozki albo cyganki - ona prawde ci powie
Ludzie nie przesadzajmy..przeciez mozna poznac jaki jest facet! Wystarczy tylko odrobina zdrowego rozsadu w zwiazku... nie mozna wierzyc slepo milosci (ani w jego słowa) ale trzeba tez potrafic analizowac na zimno sytuacje. Nie wyobrazam sobie w ogole zwiazku z kims, komu a) nie ufam b) praktycznie nie znam. Wloch nie Włoch; trzeba z facetem spedzić trochę czasu przed proba ulozenia sobie z nim zycia. Kazdy facet jest na poczatku wspanialy, ale tylko dlatego, ze nie chcemy widziec jego wad. Potem, stopniowo z czasem je zauwazamy i przezywamy nagle szok, zdajac sobie sprawe, ze jestesmy z kims kogo praktycznie nie znamy... I to jest meritum problemu kobiet: nie tylko Polek i nie tylko tych w ziazku z Włochem: poprostu jestemy za bardzo nawiwne i uczuciowe czasami, a to obraca sie na nasza niekorzysc. Tez taka na poczatku byłam... ale dostałam od zycia pare razy (mowiac brzydko) "kopniaka w dupe" i sie nauczyłam, ze facetom ufac nie mozna ani sie w nich zakochac, do moemntu, az nie czujesz i nie jestes pewna, ze on nie stracil dla Ciebie calkowicie głowy, serca i duszy...
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Brak wkładu własnego