Berlusconiemu zal, że......

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 58
poprzednia |
Genio, jesteś znawca religii. Jak sadzisz, czy Berluskoni nie popełnił i nie popełnia świętokradztwa? Przystępował do komuni, bo nie wiedzial, ze nie moze (hehehe, troche to dziwne, ze katolik, a nie wiedzial). Zgodnie z przykazaniem "nie cudzolóż" nadal żyje w gzrechu, bo nie ma rozwodu kościelnego.
Nie sądzisz, że aby miec poklask wsód wlochów wplynie na Kosciól i nastapi zmana i bedzie można brać komunię na mszy? Z drugiej strony uczestnictwo we mszy swiętej, to nie tylko siedzenie, klepanie pacierzy i spiewanie. Aby w pelni uczestniczyć we mszy, należy brać komunie. Więc po co chodzić na msze, jak nie mozna w pelni uczestnizcyć? Czy to nie jest zaklamanie?
http://wiadomosci.onet.pl/1774146,12,berlusconiemu_zal_ze_nie_moze_przyjac_komunii,item.html
Nie jestem żadnym znawcą religii. Berlusconi oczywiście popełnia świętokradztwo, przystępując do komunii, chyba że robił to nieświadomie, w co jednak nie wierzę.

Nawet on nie będzie w stanie doprowadzić do tego, żeby osoba, która nie otrzymuje rozgrzeszenia, mogła przystępować do komunii, a jeśli i tak będzie przystępował.....

Zakaz ten nie polega na tym, że kontroluje się osoby przystępujące do komunii, każdy z nas jest obdarzony wolną wolą, może również grzeszyć.

To nieprawda, ze uczestnictwo we mszy bez przyjmowania komunii jest zakłamaniem. Uczestnictwo jest obowiązkiem katolika a nie zawsze masz możliwość wyspowiadania się.
Ok, ale takie uczestnictwo bez spozywania, to tylko przygladanie sie. Najważniejszym momentem na mszy jest komunia. Czy to dobrze pojmuje?
Nie sadzisz, ze Berlusconi moze doprowadzic do tego, ze bedzie mozna brać komunię nie majac rozwodu koscielnego?
Wiem, ze jesli nieświadomie bierze sie komunie bez spowiedzi, to grzech, z ktorego nalezy sie wyspowiadać. Ale po co sie spowiadac, jak i tak nie mozna przyjac komunii, bo zyjąc z inna kobieta bez slubu koscielnego popelnia cudzolostwo, co jest wielkim grzechem. Kółko sie zamyka. Tym sposobem Kosciól traci wielu wiernych, bo coraz wiecej ludzi rozwodzi sie, a to jest przecież grzech.
Namieszałaś trochę. Owszem, najważniejszą częścią mszy jest komunia, ale to nie prawda, że uczestnictwo bez przyjmowania jej, to grzech.

Nie jest grzechem żADEN nieświadomy czyn.

To ostatnie rozumowanie z zamykającym się kołem: Kościół to nie jest partia polityczna, która robi wszystko, żeby tylko mieć jak najwięcej wiernych, nie na tym to polega. Gdyby tak było, polityka Kościoła byłaby diametralnie różna.
nawet gdyby sie wyspowiadal to i tak nie powinien przyjac komunii.
spowiedz jest wazna jedynie w tedy gdy sa spelnione jej podstawowe warunki : rachunek sumienia, zal za grzechy, postanowienie poprawy, szczera spowiedz i zadoscuczynienie.
wydaje mi sie ze postanowienie poprawy nie wchodzi tu w rachube...
Oczywiście.
Jak nie. Uczestnictwo, to spowiedz, żal za popelnione grzechy, przyrzeczenie poprawy i przystapienie do stołu panskiego. Reszta, to nauka, modlitwy, ogloszenia parafialne. Tą reszte mozna spokojnie robić poza kosciolem (budynkiem).
Wracając do berlusconiego, to on chodzil i chodzi do kosciola, bo tak wypada, bo taka jest potrzeba, ale nie jego tylko po to aby ludzie go widzieli.
No skąd! Spowiedź nie jest częścią Mszy. Powtarzam, uczestnictwo jest obowiązkiem każdego katolika a niewywiązywanie się z tego obowiązku bez ważnego powodu, to grzech ciężki.
Berlusconi, hm bardzo możliwe, że on postępuje w ten sposób, cóż, to jego sumienie.
Aby w pełni uczestniczyć we mszy czyli spełnić katolicki obowiazek, nalezy przystapic do komunii. Aby przystapic do komunii, nalezy miec czyste serce i sumienie.
Wychodzi na to, ze nie wszyscy katolicy maja czyste sumienie. O politykach nie wspomnę ;)
Oczywiście, że nie wszyscy mają czyste sumienia! Piszący te słowa niech posłuży, jako przykład.
Mam dziwne wrażenie, że Twoje dociekania służą temu, aby dojść do konkluzji:"cóż tam ja, biedny żuczek, taki Berlusconi, to dopiero grzesznik":))

....a może nie, nie wiem.:)
oj tam czepiasz sie Berlusconiego wystarczy popatrzec na Polske :D ilu politykow smiga do kosciola poprawic sobie wizerunek :D
Pamiętacie Oleksego, jak klęczał w Częstochowie?
Według mnie, nie powinno się na takie tematy dyskutować. Religia jest czymś prywatnym, czymś co każdy człowiek powinien przeżywać osobiście i nikt nie ma prawa w to ingerować.
Najbardziej denerwują mnie ludzie którzy obgadują zachowanie innych w Kościele. „Ten to ma taki grzech, a do komunii idzie, a ta nie klenka?”
specjalnie napisałam „klenka”, bo ostatnio takie właśnie cytaciki słyszałam
Ło, powiedziała, co wiedziała, nie wolno dyskutować.
Prywatnym tematem może być to, czy Berlusconi ma syfa.

To jest typowe podejście lewaków, niemal od zawsze:"To jest prywatna sprawa, o tym się nie dyskutuje, księża niech się nie wtrącają go polityki, religia do kościołów".
Nie chcę się z tobą kłócić, ale mam brata księdza i raz dyskutowaliśmy na ten temat i to są słowa właśnie jego. "Ludzie bardziej patrzą na zachowanie innych niż na własne, i przez to oddalają się od Boga."
Ja jestem za tym żeby religia była w szkołach.
"księża niech się nie wtrącają go polityki" to akurat mi się podoba
Hahaha, masz brata księdza, no brawo, czyli masz patent na nieomylność, czy jak?

Oprócz brata księdza posiadasz dar głupiutkiego argumentowania:"mam brata księdza".
Nie wierzę, że jesteś psychologiem, ludzie tej profesji z reguły operują słowem bardzo dobrze, czytając ciebie natomiast mam wrażenie, że czytam nastolatkę, daj więc spokój.
to nie wierz
Tylko że panie Gieniu, tu nie chodziło o fakt "posiadania" księdza w rodzinie, ale o jego zdanie na ten temat. Radzę czytać dokładniej posty.

Analiza tekstu jest jedną z podstawowych umiejętności. Pozdrawiam
Jasne, że nie i proszę cię, usuń sufiks "-og" ze swego nicka, nie oszukuj ludzi.
Tu chodziło o użycie tego w argumentowaniu głuptasku.
jakoś nie mam zamiaru
ale u ciebie by się przydało GENIO
"...i raz dyskutowaliśmy na ten temat i to są słowa właśnie jego. "Ludzie bardziej patrzą na zachowanie innych niż na własne, i przez to oddalają się od Boga." Przeanalizuj jeszcze raz.
allora, Vado alla messa. :D
Zapytam się jakiegoś księdza na ten temat. OK?
No jasne, że można. Taki ze mnie genio, jak z ciebie psycholog.
Dyskusja dotyczy Berlusconiego i jego problemowi, a przy okazji ogolnemu problemowi, ze ludzie rozwiedzeni zwiazani slubem cywilnym z innym partnerem albo nie zdają sobie sprawy, albo nie chca wiedziec o tym, ze przyjmujac pokarm ze stolu panskiego popelniaja swietokradztwo. Albo celowo nie ujawniaja ksiedzu tego grzechu, albo nieswiadomie. Jesli nieświadomie, wiec dlaczego nie sa informowani o tym, ze popelniają grzech? Choćby w trakcie wizyty duszpasterskiej.
Jesli chodzi o mnie, to ja nie chodze do kościola. Wierzę w Boga, ktorego moge spotkać wszędzie, a nie tylko w wyznaczonym gmachu.
To zdanie to jest truizm. Samo w sobie jest prawdziwe, ale można z niego wyciągać fałszywe wnioski, jak ten, że nie powinno się w ogóle dyskutować o tych sprawach, bo automatycznie patrzysz na innych a nie na siebie, ergo oddalasz się od Boga.
Sofistyka dla ubogich.
Nie chcę się wtrącać, ale ta opinia jest bardzo piękna.

"Ludzie bardziej patrzą na zachowanie innych niż na własne, i przez to oddalają się od Boga."

Zawsze trzeba zacząć od "oczyszczenia" samego siebie, dopiero potem można brać się za innych, o ile w ogóle ktoś poza Bogiem ma do tego prawo.
Zresztą Kościół powinien jeszcze bardziej przybliżyć się do człowieka, do indywidualnej jednostki, jednym słowem kontynuować dalej wielkie dzieło Jana Pawła II.
Nowy Testament:
"Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, podczas gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata. Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obrociwszy się, nie poszarpały was samych." (Mt, 7 3-6)
:)
Któż jest tym, kto belki we własnym oku nie dostrzega?
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 58
poprzednia |

« 

Życie, praca, nauka

 »

Życie, praca, nauka