Znam wiele małżeńst, gdzie jedno mieszka w Polse, drugie poza granicami Polski i takie, ktore mieszkaja w sasiednich miastach, ulicach, a nawet takie, ktore miaszkaja we wspolnym mieszkaniu, ale prócz dzieci nic ich nie łaczy. Kazde z nich ma (lub jeszcze nie), innego partnera i dzieci poza małzeńskie. Sa takie małżenstwa, ktore prawdopodobnie już nigdy sie nie spotkaja. Ludzie zwązani ślubem koscielnym zakladaja nastepne rodziny. Co niedziele chodza do kościoła, przyjmuja sakramenty i życie toczy sie dalej. W takim razie jaki sens ma ślubowanie przed panem Antosiem, który na czarna sukienke założy sobie bogato zdobioną szatę?