Marta pracowała jako opiekunka do dzieci w Anglii. Zaraz po ukończeniu studiów licencjackich w Polsce wybrała się na rok do Londynu. Gdzie opiekowała się Johnem i Kate. W ten sposób łącząc przyjemne z pożytecznym zarabiała pieniądze i uczyła się języka.
Dzieci były cudowne, choć troszeczkę rozpieszczone, jednak szybko udało im się znaleźć wspólny język. Tym bardziej, że Marta będąc najmłodszą z czwórki rodzeństwa od zawsze była wykorzystywana przez braci i siostrę do opieki nad ich maleństwami. Przed czym zresztą się nie wzbraniała.
Rodzice Johna i Kate byli bardzo mili i otwarci. Traktowali Martę jako członka rodziny i niewiele wymagali. Najważniejsze było dla nich to, żeby był spokój w domu. Reszta nie grała roli. Kiedy widzieli, że dziewczyna stara się uporządkować zabawki ich pociech tłumaczyli jej: daj spokój nie ma sensu układać zabawek, bo i tak zaraz je rozwalą. Zresztą nie mylili się. Marta wspomina bardzo dobrze ten okres. Nauczyła się języka już w ciągu pierwszych trzech miesięcy, lepiej niż przez wszystkie lata w szkole. Polubiła dzieciaki a one ją, ich rodzice byli zadowoleni ze współpracy. Jednak było pewne ale...
Otóż Marta nie odnajdowała się dobrze w Londynie. Dobijająca pogoda i niezbyt dobre jedzenie po prostu dały się jej we znaki. Marzyła o czymś więcej, brakowało jej wrażeń. Chociaż z pracy była zadowolona to odliczała dni do powrotu do Polski, żeby najeść się do syta przysmaków naszej kuchni.
Rok spędzony w Londynie potraktowała jako piękne doświadczenie, jednak wie, że nigdy już tam nie wróci. Postanowiła coś zmienić po powrocie do kraju. Wróciła na święta do Polski. Po Nowym Roku zadzwoniła do niej znajoma, która miała propozycję wyjazdu do Włoch. Niestety zaczynała jej się właśnie sesja na uniwersytecie i sama nie mogła pojechać. Obiecała jednak, że kogoś poszuka i tak trafiła na jej numer. Marta nigdy przedtem nie była we Włoszech i ta propozycja wydała się jej kusząca. Tym bardziej, że w liceum uczyła się włoskiego. Postanowiła wyjechać na próbę, mimo iż zarobki były niższe od tych w Anglii.
Tak trafiła do rodziny z trójką dzieci; Marco, Riccardo i Luisą. Pierwszego dnia Marta przeraziła się. Mając porównanie z dzieciakami z Anglii zauważyła natychmiast, że dzieci we Włoszech to wulkany energii. Nie usiedziały nigdy w skupieniu. Każda z wymyślonych zabaw po krótkim czasie je nudziła, poza tym były zazdrosne jedno o drugie i prześcigały się w najróżniejszych pomysłach. Musiała całkowicie zmienić swoje podejście do dzieciaków.
Czytanie im bajek było niemożliwe. Trzeba je zmęczyć pomyślała. Tak zaczęła wprowadzać w życie zajęcia z rytmiki, teatrzyki z kukiełkami i inne atrakcje, za które dzieciaki ją pokochały.
Rodzice - Andrea i Paola byli zadowoleni, że kiedy wracają do domu ich pociechy były po prostu śpiące i wyczerpane, po całym dniu zabaw i konkursów. Paola nie mogła się nadziwić, jak udało się Marcie wprowadzić taką dyscyplinę w domu. Była bardzo zadowolona z pracy dziewczyny i zachwalała ja na każdym kroku. Kiedy starsi bracia Marco i Riccardo poszli do szkoły, Marcie zostało jedynie opiekowanie się najmłodszą Luisą a i ta wkrótce poszła do przedszkola. Paola tymczasem zadowolona ze współpracy z Martą zachwalała ją na każdym kroku. Tak też dziewczyna miała wiele ofert pracy, tym bardziej, że uczyła dzieciaki nawet angielskiego.
Któregoś dnia znajoma Paoli - Alessandra zwierzyła się jej, że szuka opiekunki do dziecka. Niestety, nie mogła znaleźć odpowiedniej osoby już od dłuższego czasu. Jej syn Matteo był bardzo przywiązany do dotychczasowej niani, jednak ta wyszła za mąż i przeprowadziła się do miasta rodzinnego swojego małżonka. Paola poleciła Alessandrze Martę, zachwalając jej umiejętności. Alessandra umówiła się błyskawicznie na spotkanie z dziewczyną, szczęśliwa, że nareszcie udało jej się znaleźć odpowiednią osobę.
Kiedy dziewczyna pojawiła się w drzwiach o punktualnie umówionej porze, Alessandra zamarła w bezdechu. Dziś wspomina tak to spotkanie: Otwieram drzwi i widzę anioła. Przepiękna, wysoka blondynka, cudowne oczy, rysy jak bogini, nogi długie, aż po samą szyję, nieziemsko zgrabna, aż dech zapiera. Mówiła płynnym włoskim i była nieziemsko piękna i spokojna. Mój nieśmiały synek rzucił jej się od razu na szyję. Bywa raczej nieufny wobec obcych. Wpadłam w rozpacz. Powiedziałam jej wprost - jesteś zbyt piękna i idealna, żeby opiekować się moim dzieckiem, które zresztą już Cię uwielbia. Kiedy wpuszczę Cię do mnie do domu, mój mąż mnie zostawi po dwóch dniach i byłby głupcem, gdyby tego nie zrobił. Jesteś cudowna i masz najlepsze kwalifikacje z wszystkich opiekunek, jakie dotychczas widziałam. Ale musisz mnie zrozumieć. Nie mogę Cię zatrudnić.
Marta wybuchła śmiechem. Pierwszy raz przytrafiło się jej coś w tym stylu. Jednak Alessandra poraziła ją swoją rozbrajającą szczerością. Podziękowała jej za spotkanie i w miłej atmosferze się rozstały. Ku wielkiemu zdziwieniu obydwu, spotkały się ponownie po kilku dniach w windzie. Marta znalazła pracę jako opiekunka dzieci sąsiadki Alessandry. Mieszkają w tym samym bloku. Widzą się codziennie. Teraz się zaprzyjaźniły i bardzo często się spotykają. Śmieją się za każdym razem, kiedy wspominają swoje pierwsze spotkanie. Alessandra nadal podtrzymuje, że nigdy nie zatrudni Marty. wp.pl Agata Scappa