Co dalej...?

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 43
poprzednia |
Witam Was we Wloszech, przyjechalam tu prawie trzy tygodnie temu, 1. stycznia. Rezygnujac z pracy w Polsce. Wychodze za maz za Wlocha, dlatego tu jestem. Ale nie umiem sie jeszcze odnalezc. Nie znam tutaj nikogo. Czy moglibyscie jakos mnie wspomoc...?
czesc, witam na forum.ja jestem we Włoszech od lipca, tak jak i Ty zrezygnowałam ze wszystkiego w Polsce, aby być tu z moim amore...nastaw się,że łatwo Ci nie będzie, ja dopiero teraz po pół roku zaczynam się przyzwyczajać do włoskich realiów...na pewno będziesz miała gorsze dni, będziesz tęsknić a może nawet i żałować decyzji (chociaż tego nie życzę, ja mimo wszystko nie żałuję)...gdzie mieszkasz we Włoszech?znasz język?szukasz pracy?napisz coś więcej...pozdrawiam.marianna
podpucha ..nick wyglada jakby go Infantylus wymyslil i tak malo rozwiniety temat w stylu wypowiedzi Infantylnego..3 slowa na krzyz..zwykla prowokacja..jakich tu wiele ze jego strony i checia dyrektorowania forum..'ojciec dyrektor fioletu ?'.....buhahahah dobre sobie !niedojda niedokolysana..juz cie ludzie od Marcinkiewicza przeswietla..wlazles bracie w pokrzywy
marianna daj spokoj..to Inf wymyslil, moge dac full przykladow o podobnych tresciach i udowodnic ,ze te co zakladaly owe posty juz nigdzy sie na forum pozniej nie pojawily...bije poznanskiemu palantowi na dekiel i tyle!
dziekuje, ze odpisalas i potraktowalas moj wpis powaznie. Bo nie jest prowokacja. Weszlam dzisiaj na forum po raz pierwszy, szukajac przyjaznej duszy... Niestety, nie znam jezyka, dopiero zaczynam sie uczyc. Zwykle zakupy sa dla mnie wyzwaniem. Posluguje sie jedynie angielskim, tak zawsze rozmawialismy z narzeczonym. Chcialabym znalezc prace, bo codzienne wyczekiwanie az on wroci z pracy mnie wykonczy. Ale bez jezyka...? A Ty? Tez nie znalas wloskiego? Pracujesz teraz? Gdzie mieszkasz? Ja - w Turynie.
do Gaio - wybacz za moj "infantylny" nick.
Nie wyczekuj, tylko ucz sie wloskiego. Potem szukaj pracy.
Hej im, radzilabym ci bys sie rozejrzala za kursami jezykowymi, popatrz sie na oferty Regione i Provincia, oni czasem maja darmowe kursy dla obcokrajowcow. Zwroc tez uwage na inne kursy. Ja skorzystalam z oferty regionu Umbria i zrobilam dwa takie kursy z ksiegowosci i zarzadzania.
Ja akurat gdy przyjechalam do Wloch znalam juz jezyk a znajac nieco "nacjonalistyczne" podejscie Wlochow do dyplomow przeprowadzam nostryfikacje tzn zlozylam papiery na wloska uczelnie by miec wloskiego magistra.
Rozeslij tez tez cv do roznych agencji pracy.
pozdrawiam.
nie wiem gaio czy to inf, czy nie inf...jeśli to nie on to przykro koleżankę tak samą zostawić, bo rozumiem jak tu jest niefajnie na początku...
co do mnie-mieszkam też w Piemoncie,ale daleko od Ciebie, w Domodossoli, blisko Szwajcarii.przyjeżdżając tutaj znałam włoski bardzo dobrze, bo studiowałam go w Polsce...od jutra zaczynam pracę,szukałam jej pół roku...tylko widzisz zależy co Cię interesuje, bo ja szukałam pracy biurowej i dlatego też to tak długo trwało...wiem,że w barze np. jest o wiele łatwiej znaleźć,ale jakieś podstawy języka musisz mieć....najlepiej by było jakbyś znalazła sobie jakis kurs włoskiego, myślę,że w turynie nie będzie z tym problemu....
to mialas zdecydowanie lepiej i gratuluje rozpoczecia pracy. Nie chce pracowac w barze, w Polsce zostawilam prace w dziale HR i kiedys chcialabym do tego wrocic. Ale wtedy, oprocz jezyka, musialabym znac tutejsze prawo pracy. W Polsce chodzilam na prywatne lekcje wloskiego, ale rozpoczelam je zbyt pozno. Wszystko dlatego, ze mielismy tam zostac dluzej. Ale nagle moj narzeczony musial wracac do swojego kraju i wszystko potoczylo sie szybko, za szybko.
słuchaj to weź sie teraz tak jak Ci też piszą inni za bardzo intensywną naukę włoskiego...rozejrzyj się za kursami dla obcokrajowców, wychodząc z domu a także rozmawiając z Twoim narzeczonym staraj się mówić tylko po włosku i niech on do Ciebie też mówi po włosku, ewentualnie jak czegoś nie zrozumiesz przetłumaczy Ci na ang.tak najszybciej nauczysz się języka....i uzbrój się w cierpliwość,ale naprawdę bardzo dużo cierpliwości...nie jest tu łatwo znaleźć dobrą pracę, nawet włochom jest trudno...wpisz w wyszukiwarkę z boku "praca", praca biurowa i poczytaj sobie doświadczenia innych....widzisz, ja znając włoski i angielski perfekt tu gdzie mieszkam nie mogłam nic znaleźć, zupełnie...od jutra zaczynam pracę ale w Szwajcarii...więc też czeka mnie trochę wyrzeczeń (codzienna jazda 100 km górską drogą)...
To nie pocieszylas mnie... Z dwoma jezykami mialas problem? Ja w swojej naiwnosci myslalam, ze nie jest az tak zle. A znalas tu kogos, gdy przyjechalas pol roku temu?
nie no, nadziei nie mozna tracić, bo jest wiele osób na forum, które mają dobrą pracę, tylko że naprawdę musisz być cierpliwa i jak najszybciej nauczyć się włoskiego..a później się zabierzesz za poszukiwania czegoś fajnego...
nie, przyjeżdżając tutaj znałam tylko alessandro no i jego mamę...później poznałam tu gdzie mieszkam jedną polkę, bardzo fajną zresztą (poznałyśmy się na naszej klasie) i powoli powoli jakieś luźne znajomości (typu Pani w sklepie spożywczym, fryzjer, facet w pizzerii..:)...mój Ale nie jest zbyt towarzyskim typem, może Twój narzeczony Ci przedstawi więcej osób..
słuchaj tu na forum jest parę osób z turynu, może tu znajdziesz znajomych...
Oj tak, przedstawil mi swoich znajomych, ma spora gromadke przyjaciol. I fantastyczna rodzine - rodzicow i siostre, wraz z jej rodzina. Ale mnie brakuje mojej, no i moich przyjaciol. Takie poczatki, chyba nie najlepsze... Trzeba to przetrwac, nie ma wyjscia. Najgorzej to zaczac uzalac sie nad soba. Dziekuje Ci za slowa otuchy.
Powodzenia jutro, w pierwszym dniu! Bedziesz jezdzic samochodem?
tak, samochodem...eh droga trochę dziwna, ja pochodzę z niziny a tu góry:)
nastaw się naprawdę na ogromny szok kulturowy, mówię Ci z doświadczenia...
pozdrawiam i 3maj się
Im, juz to pisalam ale powtorze: roznies swoje Cv do wszystkich agencji pracy typu Adecco, Manpower eccc, zapisz sie tez do Centro per l'impiego, porozgladaj za bezplatnymi kursami jezyka lub szkoleniami zawodowymi. Taki dodatkowy certyfikat zawsze dobrze robi w Cv. Oczywicie bedac juz we Wloszech "porzuc" angielski i przestaw sie na wloski. Na poczatku moze bedzie ciezko ale szybko nabedziesz wprawy. Duzo czytaj, ogladaj wloska tv by miec takie "full immersion" w nauce wloskiego. Masz o tyle latwiej, ze jestes w samych Wloszech.
Nie poddawaj sie, we Wloszech wiesz, ze sytacja jest jaka jest i nawet samym Wlochom nie jest latwo. Powodzenia:)))
Tak, im tez nie jest latwo, zreszta wszedzie teraz nie jest najlepiej. Dlatego latwo wpasc w pulapke pt. "A ja przeciez mialam prace". To tak, jak zaczynac wszystko od poczatku. Na nowo nauka, kursy, tyle ze w innej wersji. To jak cofniecie sie o pare lat w karierze zawodowej, o ile tak to moge nazwac. Z tym, ze nikt na sile mnie tu nie przetransportowal. Nawet nie moge nikogo za to winic :)
Na pewno tak zrobie, jak mi radzisz. Jak mi wszyscy radzicie. Pozdrawiam serdecznie!
Mm doskonale Cie rozumiem. Ja przyjechalam do Wloch pare lat temu i mimo, ze znalam juz jezyk, bylam nawet wczesniej na rocznym erasmusie we Wloszech to i tak na poczatku nie moglam sie odnalesc. To czego dokonalam w Polsce we Wloszech jakby stracilo waznosc i mialam szalone klopoty ze znalezieniem nawet prostej pracy biurowej w stylu sekretarka. W koncu dlatego zrobilam kursy zawodowe, poroznosilam cv po wszystkich mozliwych agencjach, zaliczylam jakies krotkie staze i zaczelam tez nostryfikacje dyplomu. Dopiero wtedy laskawie zaczeli sie do mnie odzywac. Od niedawna tez pracuje i w sumie jak porownuje co ja musialam przejsc by dostac te prace a co inne kolezanki Wloszki pracujace ze mna, ktore nie maja nawet studiow tylko sam dyplom maturalny, to w sumie troszke mi przykro. No ale ciesze sie, ze przynajmniej mam prace i de facto w zawodzie.
witam cie serdecznie,
nie tylko ja doskonale cie rozumiem. ja tu jestem od 09/2007. wiekszosc z nas przyjechala tu dobrowolnie, jedne za 'miloscia' inne za praca czy studiami.
ja tu przyjechalam za mezem, ktory niestety nie zna polskiego wiec przynajmniej teraz opcja mieszkania w PL odpada. przyjezdzalam tu wczesniej ale jak sama widzisz, urlopy a zycie tutaj to sa dwie rozne sprawy.
ja po przyjezdzie zostalam od razu rzucona na gleboka wode, zostalam bez pracy, wlasnych pieniedzy, z zajebiscie upierdliwa tesciowa i remontem na glowie.
jedyne co mnei ratowalo to to ze znalam jezyk w stuopniu komunikatywnym i ze jestem 'wyszczekana' bez tego juz by mnie chyba tu nie bylo.
jest ciezko, w PL mialam wszystko, dobra prace z moliwoscia kariery, mieszkanie, studia, rodzine i przyjaciol. tu nie masz NIC, zaczynasz od ZERA.

poza tym moj maz jest osoba bardzo otwarta i ma kilku bardzo dobrych przyjaciol i cala mase znajomych tak wiec mam tu z kim spedzac sie spotkac. na brak towarzystwa nie narzekam. z polakami kontaktow nie utrzymuje, probowalam zagadac osoby nawet na 'naszejklasie' ale cos nie wykazuja zainteresowania. z 2 dziewczynami pisze od czasu do czasu i to tyle. nie narzekam bo mam chociaz wloskie towarzystow i sa to na prawde ludzie bardzo ok.

pracowac zaczelam od marca'08. wszedzie jest ciezko o prace. ja chcialam pracowac 'za biurkiem' i dlatego tyle mi sie zeszlo. prace znalazlam sama i bez zadnych znajomosci, czego nie moze przyzyc moja wloska szwagierka ktora jest bez pracy od 2006 r. jej 'ambicja' jest praca w comune - a ma tylko mature. nie wiem jak dlugo bede tu jeszcze pracowac (mam kontrakt na projekt) ale nie siedze na laurach i ciagle szukam czegos nowego.

grunt to sie nie poddawac bo chwile zwatpienia i kryzys przyjdzie jeszcze nie raz. trzeba miec przy sobie zawsze kogos bliskiego na kogo mozna liczyc .. a to juz na prawde duzo.
Witaj kasiakacp! Polacy chyba maja to do siebie, ze raczej sie zamykaja w sobie, prawda? Ja probowalam to samo - napisalam do kilku osob na naszej klasie, ale nikt nie odpowiedzial. Moze jestem dziwna, ale brakuje mi "polskosci" tutaj. Zupelnie inaczej jest z Wlochami za granica. W Polsce pracowalam w duzej ich grupie, mialam okazje poobserwowac. Stoja za soba murem, wychodza razem, rozmawiaja, spedzaja czas, nawet jesli wlasnie w Polsce spotkali sie pierwszy raz.
Ja mam o tyle szczescia, ze moi przyszli tesciowie to fantastyczni ludzie. Mama narzeczonego dla meza rzucila swoja prace, zostawila rodzine i przeprowadzila sie na samo poludnie Wloch. Wiec w przyblizeniu rozumie, co ja teraz czuje. Pamieta jeszcze, ile nocy przeplakala. Narzeczony troi sie, zeby mnie wspierac. Ale zastapic przeszlego zycia nie moze. Tak to jest, nalezalo sie z tym liczyc, prawda...?
Gdzie teraz mieszkasz?
poczatki sa zawsze trudne ze wzgledu na szok kulturowy. zycze ci wszystkiego dobrego
ja mieszkam w regionie MOLISE
Czesc Dziewczyny!;)Ja mieszkam w Turynie od 7 miesiecy...Przedstawie Wam moj raczej optymistyczny punkt widzenia;).Przeprowadzilam sie do Wloch z powodow podobnych do wiekszosc z Was;).Moj ukochany jest Wlochem.W Polsce zostawilam bardzo dobra prace,rodzine,przyjaciol...Przylecialam pelna optymizmu...I SIE NIE ZAWIODLAM!!!Od czterech miesiecy pracuje we wloskim biurze, mam swietne szefostwo i wspolpracownikow.Udalo mi sie dostac prace po wyslaniu pierwszego CV...bez znajomosci, protekcji i takich tam...wiecie co pomoglo,szczerosc,usmiech...i pozytywne nastawienie!!!!!Mieszkam w Turynie,jesli ktoras z Was ma ochote wyskoczyc 'na miasto' ;),odzywajcie sie i uszy do gory!
To fantastycznie przeczytac cos takiego, Pinky26! Szczerze gratuluje i zycze Ci obys miala tak dalej! :) Rozumiem, ze przyjechalas juz z "jezykiem"? Jesli chodzi o wypad gdzies wspolny, to ja bardzo chetnie.
Hej IM12!
Dasz mi do siebie jakis kontakt???Ja bardzo rzadko zagladam na to forum...
Nie, przylecialam do Wloch z nikla znajomoscia jezyka,z moim mezem rozmawiam zawsze po angielsku:).Po 3 miesiacach z wloskim radzilam sobie juz calkiem niezle;).Nie jest to jakis niewyobrazalnie trudny jezyk;).A jak Cie otacza z kazdej strony bardzo szybko zalapiesz!;)W jakiej zonie Turynu mieszkasz?
To ze prace dostalas za pierwszym razem to jest wersja zbyt naciagana
Witaj Hardak;)
Wersja jedyna i prawdziwa;)...
W Polsce znalazlam moja pierwsza prace rownie szybko jak we Wloszech,bo wierze w siebie i nigdy sie nad soba nie uzalam;)
Pozdrawiam;)
Im12 :)
Trzymaj się tam mocno....wszystko się ułoży, potrzeba troche czasu i optymizmu:)
Mnie też czeka taki los:)
W tym roku kończę studia i już w lipcu mnie nie ma:) a jadę tylko do niego, i praktycznie z niczym...język coż uczę się tu w Polsce ale niedawno zaczełam więc daleka droga przede mną...czasem myślę że oszalałam ale jeśli tak jest to strasznie mi dobrze z tym :)...wzbraniałam się przed tym wyjazdem z powodów bardzo oczywistych...ale im bliżej tym bardziej się cieszę...przecież musi byc dobrze?! a jak nie to też trzeba bedzie dac sobie radę...Tobie życzę wiary w jutro...uśmiechu (och czasem bardzo pomaga) i szybkiej aklimatyzacji ...
gorąco pozdrawiam
Aagnese,masz racje!Zyje sie tylko raz,i nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo;)!!!Tak trzymac Dziewczyny!
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 43
poprzednia |

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia