Eluana Englaro nie zyje, jej smierc zagluszyla we wloskich mediach wszystkie informacje, parlament ucczil jej odejscie chwila ciszy...
Co takiego sie stalo?
Eluana byla mloda pelna zycia dziewczyna. 18 stycznia 1992 stala sie ofiara wypadku.Na wskutek niefortunnej reanimacji przez 17 lat pozostawala w stanie spiaczki. Oddychala, ale nie byla w stanie samodzielnie sie odzywiac, wiec pokarm podawano jej poprzez sonde. Cztery dni tamu na zyczenie ojca popartego dekretem sadowym(dekretem, a wiec rozporzadzeniem pojedynczego sedziego, nie zas prawomocnym wyrokiem) zostala pozbawiona mozliwosci odzywiania i po czterech dniach zmarla pozostawialajac parlament wloski w trakcie walki o jej zycie.Spoleczenstwo wloskie podzielilo sie na rowne dwie polowy, jedni uwazali, ze ojciec ma do tego prawo a drudzy negowali, rzad wloski takoz.
Berluconi bronil zycia Eluany, Napolitano byl za jej smiercia...
Eluana, jak grzeczna dziewczynka nie chciala sprawiac klopotu tatusiowi, wiec cichutko po czterech dniach umarla, co pozwolilo jej zaoszczedzic meczarni Terri Schiavo , walczacej ze smiercia glodowa 14 dni.
Jej smierc wywoluje dyskusje na wiele tematow...
Czy ktokolwiek ma prawo o decydowaniu o zyciu takiej osoby nie zmarlej ale tez nieswiadomej.
Hmm...z ta „nieswiadomoscia” tez roznie bywa,rozmawialam z osoba ,ktora przebywala w stanie spiaczki prze pol roku po czym nagle sie obudzila.Mowi, ze slyszala co sie dookola niej dzialo i wiekszosc trzeczy pamieta, ale nie byla w stanie nawet poruszyc powieka...Nie wrocila do calkowitej sprawnosci, samodzielnie moze zrobic zaledwie pare krokow, ale cieszy sie, ze zyje...
Sa przypadki powrotu ze spiaczki po kilkunastu latach...
Sprawe zapewne zalatwilby „testament” biologiczny” ale to wlasnie on jest tematem zazartych bojow we wloskim parlamencie.
Jesli uznamy prawo do eutanazji w takich przypadkach,dlaczego nie pozwolimy na nia w sytuacjach skrajnego cierpienia wywolanego chorobami nowotworowymI?
Tyle tylko, ze smierc z glodu i wycienczenia wydaje mi sie zbyt okrutna i bardziej humanitarnie byloby podac takiemu czlowiekowi srodek, pozwalajacy my spokojnie zasnac na zawsze...
W sprawie Eluany zadziwila mnie jedna sprawa...od lat osoba walczaca o odlaczenie corki(nie wyrazil zgody rowniez na jej reanimacje) byl jej ojciec.To on wystepowal w mediach i sadach. O matce nawet sie nie wspominalo, nie wypowiedziala sie nigdy...
O ile latwo jest napisac jest testament biologiczny i zdecydowac o wlasnym losie, o tyle ja, jako matka nigdy chyba nie zdecydowalabym sie na skazanie mojego dziecka na tak straszna smierc...
W tej chwili , juz po smierci Eluany ,dyskusja trwa, a jeden ze znanych sedziow wystapil z oskarzeniem jej ojca o swiadome usmiercenie corki...