Eulana Englaro

Temat przeniesiony do archwium.
31-58 z 58
| następna
>Na wskutek niefortunnej reanimacji przez 17 lat
>pozostawala w stanie spiaczki.

Słuchajcie to ja już nic nie rozumiem. Ona zapadła w tą śpiączkę w wyniku wypadku czy w wyniku błędu lekarskiego tzn. niefortunnej reanimacji?
po wypadku zostala poddana wbrew woli ojca reanimacji, ktora powiodla sie tylko czesciowo, przywrocila Eluanie czynnosci zyciowe, a nie przywrocila swiadomosci.Eluana oddychala sama, bez aparatury, jedynie odzywiana byla sonda.Jej cialo bylo w doskonalym stanie, wrecz wypielegnowane przez opiekujace sie nia zakonnice.
Skoro twiredzono, ze ona nic nie czuje i smierc glodowa nie przysporzy jej cierpien, dlaczego podjeto decyzje o podaniu srodkow usmierzajacych?
Ojciec podobno ukrył się i nie chce z nikim rozmawiać. Powinni zostawić go w spokoju, dać czas na znalezienie odpowiedniej gałęzi i sznura.
ja bardziej bym rozumiala ojca, ktory walczy o eutanazje corki znoszacej meczarnie raka...chodziloby o zaoszczedzenie jej bolu.Eluana zdaniem ojac i lekarzy nie cierpiala.Wiec mozna bylo pozostawic stan rzeczy taki, jakim byl...
Wiele osob odchodzi z tego swiata na skutek porozumienia rodziny i lekarza: nikt o tym nie wie, nikt sie nie oburza, nikt nie buduje na tym kapitalu politycznego. Ojciec Eluany pragnal, aby problem ten zostal uregulowany prawnie. Widac jednak, ze ogolna hipokryzja pomaga latwiej zyc. Nie ma problemu i juz.
eutanazja to trudny temat,ale zdecydowanie powinna to rozstrzygac wola chorego, wiec testament biologiczny jest pewnym rozwiazaniem.Jednak nadal nie rozwiazuje to problemow ludzi cierpiacych i nieuleczalanie chorych .Po za tym zawsze istnieje niebezpieczenstwo manipulacji...
Wola chorego? To bzdura. Kiedy i w jakich przypadkach wola chorego powinna być decydująca? Kto ma to określać?
Człowiek stojący na torach także powinien mieć możliwość samobójstwa?
Załóżmy, że chce się zabić, bo ma raka.
Skąd wiadomo, czy wola wyrażona 10 lat wcześniej nie zmieni się po czasie a chory nie będzie mógł tego wyrazić?
Wpisu linn linn niestety nie zrozumiałem.
Ludzie, którzy chcą, by ktoś mógł zadecydować o własnej śmierci, świadomie lub nieświadomie widzą jedynie prawny aspekt zagadnienia.
Dla nich najważniejszym jest fakt scedowania decyzji na osobę, która chce umrzeć. Decyzji a tym samym odpowiedzialności.
Można wtedy powiedzieć: "lavo le mani"....jak Piłat.
wtedy, kiedy bol jest nieludzki, zmienia czlowieka w obolale zwierze...Mialam kolezanke chora na raka...miala szczescie...znajomy lekarz pozwolil jej zasnac lagodnie...
Ja sprobuje nie polityczne sie wypowiedziec.
Sprobuje do Waszego wyzszego "ja" przemowic czyli do serca i sumienia.
A nuz sie uda ze ormowca drgnie serce i nie zglosza do usuniecia:))
To jest bardzo smutna sprawa ze tak nisko upada czlowiek i nasz swiat.
Ze likwidowani sa ludzie chorzy! A to dopiero poczatek tej tragedii bo za jakis czas za drogo bedzie moze utrzymywac starcow i wmowia nam ze ich zycze jest pelne cierpienia i czas to "humanitarnie" zalatwic, czyli zabic.
Kto daje nam prawo o dezydowaniu o zyciu i smierci?
Polityka, ekonomia? Prawda ze smutne to.
Prawo smierci, ktos napisal....
Owszem, zgadzam sie ale kto sie jej zapytal czy chce umrzec?
Prawo smierci to nie taka prosta sprawa, smierc to nie tak jak zgaszenie i wylaczenie swiatla.
Smierc to procez i rozne stadja w tym zachodza, wiec kto ma prawo ten naturalny proces przerwac?
Nie wszyscy starzy, chorzy i niepelnosprawni sa nieszczesliwi, wiekszosc chce zyc a jakas tam czesc czeka na cud. Nie bawmy sie w Boga nawet gdy w niego nie wierzymy. Sa rzeczy miedzy ziemia a niebem co to sie filozofom nie snily:)
Adminie jak to usuniesz to jestes swina podla:)))
jej ojciec twierdzil, ze sama sie tak wypowiadala, ze wolalaby umrzec niz tak zyc...co jest zrozumiale u jednostki mlodej i pelnej zycia, zreszta kazdy z nas mowi to samo.Jerdnak punkt widzenia osoby zdrowej i teoretycznie nie zagrozonej problemem rozni sie od punktu widzenia osoby chorej...To dopiero osoba chora ma prawo zdecydowac czy chce znosic cierpienia czy nie...Ale prawo do decydowania wlasnie tym osobom jest negowane, natomiast chetnie przyznaje sie prawo do decydowania osobom tyrzecim, bez mozliwosci skonsultowania prawdziwej woli osoby zainteresowanej.
A ojciec Eluany w pewnym momencie powiedzial sparalizowanemu chlopakowi, ze on te slowa corki wymyslil sam, zeby jej oszczedzic cierpien(Rai1,Porta porta, niedziela wieczorem) wiec gdzie jest prawda?I gdzie jest jego prawo?
Wiesz, mi nie o takie szczegoly chodzi. Mi chodzi o sam fakt ze zabijanie chorych ludzi zaczyna byc salonowe. To jest jak dla mnie klenska moralna, etyczna i duchowa ludzkosci.
Czlowiek jest dlatego czlowiekiem ze zmienia tez poglady i dorasta duchowo, wiec w tym momencie kiedy zadecydowano o jej smierci, moze chciala zyc?
Moze nie? Wiec nie przedluzac zycia rozumie ale zaglodzic i zabic stanowczo NIE rozumie i ciesze sie ze nie rozumie.
Naprawde nie ma nikt nic do powiedzenia? Milczenie owiec jakies, albo zanim klikacie "wyslij" to juz wam post kasuja. Chyba tak:)
Mam 1 pytanie-Kto by sie zajmowal Eulana po smierci jej ojca? Osobiscie jesli by mi sie cos takiego przytrafilo-wolalabym umrzec.Co to za "ZYCIE"-17 lat w spiaczce.
Niektorzy nie sa w spiaczce i wegetuja a ona mogla teoretycznie sie jeszcze obudzic. I tak naprawde nikt nie wie co taki czlowiek czuje.
Ojciec sie nia nie opiekowal tylko oweiedzal.
Zakonnice, ktore sie nia zajmowaly przez 17 lat wyrazily chec dalszej opieki nad nia. Wiec tak naprawde nikomu nie przeszkadzala...tylko wlasnemu ojcu. Dziwne.
Kobieta, ktora przez 6 miesiecy byla w spiaczce, powiedziala mi, ze slyszala wszystko co dookola niej sie dzialo...ale nie mogla zareagowac.Jest teraz czesciowo sparalizowana, kto wie, czy nie na wskutek przeprowadzonej operacji mozgu po wypadku, ktora spowodowa spiaczke- ale chciala i chce zyc...
A jesli chodzi o Eluane, to opiekujace sie nia zakonnice traktowaly ja z miloscia, wywozily nawet na spacery, pielegnowaly...
basienka82, ja zapewne tez wolalabym umrzec-ale jesli chodzi o moje dziecko-to walczylabym o kazdy jego oddech!
Gdybys sledzil te smutna historie od dluzszego czasu, zrozumialbys. Ojciec Eluany od lat tlumaczyl powody swojej walki.
Aha, jednym słowem wszyscy ci, którzy protestują przeciwko temu ohydnemu morderstwu a Ojcem świętym włącznie, po prostu nie oglądali wiadomości.
No kto by pomyślał.
jakos mnie nie przekonal...On jak wiekszosc facetow byl (jest) przekonany o racji swojej teorii.To ON ma racje i nikt inny.I dlatego zostal ofiara swojej teorii.Nie dopuszczal innych racji i w ferworze walki chyba jednak cos przeoczyl...Pozostal wierny swojej idei...wygral...Jego corka nie zyje.Moze teraz jeszcze napisze ksiazke i zarobi na tym kase...ale gdy on sam bedzie umieral, co mu powie jego sumienie?
Trudno bylo nie sledzic tej historii, gdy codziennie byla pokazywana w tv, nadal jest. Powody ojca do mnie jakos nie trafiaja..wrecz przyszlo mi do glowy, ze po rozpoczeciu tego calego procesu o eutanazje, chcial pokazac swiatu, ze i tak dokona tego co postanowil. Smutne.
no coz, ciekawe czy mysli o eutanazji zony?Jest ciezko chora na raka, jesli poprosi go o skrocenie cierpien, konsekwentnie powinien to zrobic...
doczytalam sie w koncu, dlaczego nigdy nie wypowiadala sie Saturna, matka Eluany.Nie chciala nawet rozmawiac z lekarzami po wypadku corki,kiedy jeszze nie byl znany jej stan i prognozy.Wszystko zostawila mezowi i jego woli, wiec mozna uznac, ze jej wola jest jednoznaczna z jego.
http://kajtusiowy.blog.onet.pl/ przeczytajcie opinie matki dziecka w spiaczce
Do prawie...
Moj post byl odpowiedzia na Twoj konkretny post. Ty piszesz, ze nie rozumeisz mojego. Co maja do tego inne osoby?
Temat przeniesiony do archwium.
31-58 z 58
| następna