Przyznam sie ze chcialam byc zlosliwa zolza:))
Ale ty tak serdecznie piszesz ze sie nie da byc do Ciebie uszczypliwym.
Jakos wydal mi sie twoj pierszy post infantylny i pomyslalam ze znow jakas malolata mysli ze zlapala Pana Boga za nogi.
Samo zycie nas testuje, wiec ja tu milcze:))
Ja kiedys tak glalam na nerwach memu bylemu (nie Wlochowi), wsciekalam sie i jeszcze pretensje mialam ze on taki spokojny:)
Darlam sie podlatywalam do parapetu i wysypywalam ziemie z doniczek, a on stal jak lampa, wiec rzucilam donniczka w niego a on zlapal i odrzucil.
Zarobilam w luk brwiowy i zaczela sie lac krew...
Oczywiscie zwjazek zakonczylam bo w desen "jak on mogl tak zrobic".
A tak naprawde zakonczylam bo w innym bylam juz zakochana, czego jeszcze nie wiedzialam...
Nie wiem czemu to teraz tak ci napisalam i pewnie humor popsulam:)
Teraz mysle ze go testowalam i pomoglam sie roztac z taka zolza jak ja.
Pozdrawiam i jak co to ty tego Wlocha doniczka, jak sie krew poleje a ty go nie rzucisz to znaczy ze test jest pozytywny:)))))
Pozdrawiam