zwiazki na odleglosc

Temat przeniesiony do archwium.
31-50 z 50
| następna
"realistko tez jestem w związku na odległość. Moja praca polega na ciągłym podróżowaniu po całym świecie. Czasami jest tak ze dzieli nas 20000 km. Teraz mam y swoje godzinny wyznaczone w tygodniu i rozmawiamy. Ale teraz będziemy sie częściej widywać bo znalazłem prace w Polsce."

tak napisales przed chwila, a potem, ze jestes w tym zwiazku od tygodnia.
Co ty krecisz? o co chodzi?
Bo miedzy nami byla przyjazn. dopiero gdzies od marca zaczol tworzyc sie jakby zalazek zwiazku.Tyle o mnie. http://www.nls.pl/ nie wyczuwam u tego wlocha sposobow ktorych ucza sie wspolczesni podrywacze. Milego dnia zycze
dzieki za linka - ubaw po pachy!
Wesoly z ciebie wariat, mam nadzieje, ze nieszkodliwy.
Milego dnia:)
Dziekuję za różnego typu komentarze (opisując tutaj swoją historię liczyłam się z tym, że będę krytykowana ale także liczyłam na szczere poparcie:) W każdym razie stwierdziłam, że wolę spalać się szybko niż tlić powoli... Ale i tak mam nadzieję, że to co jest pomiędzy moim Italiano a mną nie skończy się tak szybko jak twierdzą Niektórzy:) Pozdro i buziaki
no to witajcie w klubie, a ja ostatnio mam wątpliwosci co do jego sily uczuć, niby nic sie nie wydarzylo, ale mam jakis kryzys........
w tym są doskonalii maja nawet różne warianty tych metod
Ekwipunek: kwiaty (każde prócz chryzantem). Bez folii. Zadziwiające jest, jak kobieta "mięknie" pod wpływem kwiatów. Dobry podrywacz nigdy z kwiatami nie przesadza, ale zawsze ich używa (doskonale przydają się w razie jakiegoś błędu, ale zbyt częste obdarowywanie nimi przyzwyczaja kobietę, a wtedy tracą swoją magiczną moc). Zatrzymujesz się więc z kwiatami przed swoją wybranką, miotasz się, nawet lekko jąkasz i mówisz, że wiesz, że to tak trochę dziwnie tak na ulicy, i że byłoby ci bardzo przyjemnie, gdyby zechciała przyjąć od ciebie te kwiatki. Ponieważ rzadko która kobieta nie przyjmuje kwiatów (nawet w tak niecodziennej sytuacji), a przyjmując je, podejmuje od razu pewne decyzje, już trochę spokojniejszy przedstawiasz się i zaczynasz rozmowę. Jeśli zauważysz najmniejsze oznaki zniecierpliwienia (a nuż gdzieś się spieszy), pytasz o numer telefonu, zapewniając o swym ogromnym wprost szczęściu (tylko nie przesadzaj). Skuteczność tej metody jest średnia, ale za to jeżeli już się powiedzie, jesteś na dużym plusie - kwiaty nie dadzą jej zapomnieć o tobie. Zadzwoń, zanim zwiędną.

Sposób stary jak świat, i może przez to właśnie taki dobry. Najlepszy podczas klasowych zabaw, osiemnastek, dyskotek. Wymaga oczywiście trochę odwagi, ale przecież to nie kobieta będzie cię prosić! Wiedz, że najczęściej właśnie ona jest stroną bardziej onieśmieloną. Podchodzisz do niej spokojnie i pewnie (żeby wiedziała, że idziesz do niej, a nie po piwo). Ruch ten wykonaj wiedząc, że za chwilę popłynie w eter jakaś wolna melodia. Przedstaw się (imię wystarczy), np. "Cześć, jestem Ro". Jeśli nie odpowie, powtórz - może nie usłyszała cię w ogólnym hałasie. Z czarującym uśmiechem pytasz czy zatańczy z tobą i po jej przytaknięciu za moment prowadzisz ją z szacunkiem i zadowoleniem na parkiet. Podczas tańca wykonujesz tzw. ubezpieczenie, stwierdzając "Niemożliwe, aby taka sympatyczna osoba jak ty przyszła tu sama!". W ten sposób za jednym zamachem dowiesz się, czy nie jest może z mężczyzną i rzucisz jej pierwszy komplement. Jeżeli jest sama lub ze zwykłymi znajomymi, jest już nieźle. Po zakończeniu tańca proponujesz "Może się czegoś napijemy? Słyszałem, że serwują to świetne drinki.". Jeśli nie pije alkoholu, pytasz się, czego sobie życzy. Później już tylko miło gawędzicie poznając się bliżej.
Uwaga. Są dwie zasady, których absolutnie nie powinieneś w tej metodzie łamać:
No dobrze, a jaki to ma zwiazek w tematem? Po co wklejasz ten tekst , nawiasem mowiac strasznie prymitywny.
Masz jakies problemy inf.? Obserwuje twoje wpisy od pewnego czasu - mozna ci jakos pomóc?
inf. Proponuję kontynuować w boksie nr 53.
szczerze zycze wam wszystkim jak najlepiej.Obyscie dali rade. ja tez bylam w dosc dlugim zwiazku z italiano. Nasze spotkania byly troche inne. Bylismy ze soba 24h jakies 2 miesiace pozniej mniej wiecej tyle samo sie nie widzielismy i tak przez 2 lata.Niestety tak szybko jak sie moj italiano we mnie zakochal tak szybko sie tez odkochal... Moja rada to tylko taka zebysmy my plec piekna pamietaly o tym ze to sa faceci i powinnismy ich mierzyc niestey jedna miara. Predzej czy pozniej zawsze sie okazuja dupkami. Obyscie trafili na te wyjatki, ktore sie zdarzja jeden na milon!! trzymam za was kciuki i za wasze "zwiazki na odleglosc" saluti
zycze powodzenia, wierze ze wam sie uda. moj chlopak mieszka 1000 km ode mnie..w niemczech i podrozujemy samolotami :D mam nadzieje ze to przetrwa, to tez byla milosc od pierwszego wejrzenia...zastanawiam sie tylko co bedzie dalej...gdzie bedziemy mieszkac...itp...to trudna sprawa ale cos wykombinuje;]
Obyś miał/miała rację.... :) Ale ja chyba nie wytrzymam i się pierwsza odezwę, jeśli nie dziś, to jutro... A z drugiej strony powinnam na to też spojrzeć tak: ja się obawiam, że coś mu się odwidzi, ale on też może się obawiać tego samego, prawda? :)
czym do sienbie przyjezdzacie ze tak czesto sie spotykacie??
ja z moim narzeczonym to podróżujemy samolotem lub autokarem :)
"wydluzenie trwania zwiazku? tzn dluzej sie bedzie dziewczyna meczyc??? nie wiem czy nalezy sie cieszyc z tego, ze facet zerwie z Toba pozniej. wiem rahma, ze pewnie mialas co innego na mysli, ale tak to mozna odebrac. sorry, ze sie przyczepiam, ale nie moglam sie powstrzymac;)
Moim zdaniem jesli para ludzi byla związana uczuciowo, później z jakiegoś tam powodu kontaktója sie ze sobą za pomoca tych cudowności technicznych, to jest dobre na ...jakiś czas. To jest to "wydluzenie trwania zwiazku". Po jakimś czasie niestety, krew nie woda. Zaczynają buzować hormony i milość umiera śmiercia naturalna. Na odleglość, to tylko platonicznie.
annaka akurat mam problem. Czy Włosi w związku na odległość nie uzywają czasem chwytów z tej samej grupy?Skoro jesteś tak obeznana to może mnie uswiadomisz. W końcu jestem tylko wariatem
annaka i inf.! marsz do boksu nr:53 ;)
"kontaktója" :D :D :D
Dlaczego coraz trudniej utrzymać związki?


Mamy XXI wiek, wydawać by się mogło, że ludzkość przeżyła już wszystko. Powinna więc wyciągnąć lekcje nie tylko na poziomie globalnym, ale najbardziej na poziomie naszych wzajemnych relacji.

W szczególności mam na uwadze osoby, z którymi żyjemy na co dzień, a zatem naszych partnerów. Codziennie czytamy w prasie, oglądamy w telewizji, jak to rozstają się pary powszechnie uważane za przykład udanego związku. Lecz nie trzeba sięgać aż do mediów, przykłady możemy znaleźć we własnym otoczeniu.

Dlaczego tak jest?

Kreowany tak nagminnie kult jednostki wcale nie pomaga zachować dobrych relacji w związku. Reklamy wciąż bombardują tekstami: „jesteś tego wart, musisz to mieć, zdobądź to czy tamto…”. Ale czy przedmioty, a nawet samo dążenie do czegoś, zastąpią nam kogoś bliskiego? Ktoś może powiedzieć, że przecież nie będzie rezygnował ze swoich potrzeb. Nie o to jednak chodzi.

Po co więc wiążemy się w pary?

Czy to chwilowa potrzeba, kaprys, pomyłka? Sęk w tym, że zazwyczaj uważamy nasze potrzeby za najważniejsze w związku, nie dostrzegając lub ignorując pragnień partnerów. Czemu nie umiemy wypracowywać rozsądnych kompromisów? Wszak związek czy też rodzina to wóz, który ciągną dwa konie. Jak pracują wspólnie, wszystko się gładko toczy.

Jak postrzegamy wolność?

Żadnych nakazów, zakazów, zobowiązań... W związku tak się nie da. W związku wolność to możliwość wspólnego kreowania własnej przyszłości, jakości życia, wspólne podejmowanie decyzji, dzielenie się własnymi doświadczeniami, współdziałanie, czerpanie wszystkiego co najlepsze wzajemnie od siebie.

W czym tkwi więc problem?

W naszym egoizmie, ochronie indywidualizmu za wszelką cenę? Może chodzi o to, że nie chcemy wcale brać odpowiedzialności za inną osobę, nie chcemy wikłać się w kierat domowych obowiązków, itd. Singlem być to teraz takie modne! A może konsumpcyjne podejście do życia, pogoń za rzeczami zupełnie bez znaczenia, chaos panujący dookoła powodują, że nie wiemy czym naprawdę jest miłość i nie potrafimy już kochać…
Witaj Stokrotkoverde.
Odnosząc sie do Twojej wypowiedzi, uważam ze zawarłaś tam wiele życiowych prawd. Moim zdaniem każdy potrzebuje bliskości drugiego człowieka, choć wszyscy tego pragną, okazują to w inny sposób. Niektórzy otwierają się na tę drugą osobę a inni wręcz odwrotnie, bojąc sie zranienia sami to czynią. Niektóre single są same z własnego wyboru czy wygody, inne z przypadku do których należę i ja. Również wyznaje podobną ideę partnerstwa, niestety nie ma znikome pokrycia z rzeczywistością. Życie pisze zupełnie inne scenariusze, niż sobie tego życzymy, niekoniecznie z happy endem.
Temat przeniesiony do archwium.
31-50 z 50
| następna

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia